menu

Krzysztof Bąk: Zawisza przypomina niemiecki samochód

24 lutego 2014, 11:46 | Paweł Stankiewicz/Dziennik Bałtycki

- Punkty w tym meczu będą nam bardzo potrzebne. Tym bardziej że do podziału tabeli na dwie grupy pozostaje coraz mniej kolejek ligowych. Musimy wygrywać - mówi Krzysztof Bąk, obrońca Lechii Gdańsk.

Zawisza Bydgoszcz - Lechia Gdańsk. Czy wiesz, że... [FOTO]

Pech jednego zawodnika jest szansą dla innego. Sebastian Madera musi pauzować za żółte kartki, a to szansa dla ciebie na powrót do podstawowego składu Lechii na mecz z Zawiszą w Bydgoszczy?
Jest jeszcze Jarek Bieniuk, który jest cały czas w okresie treningowym. Nie miał aż tak długiej pauzy, która by go jednoznacznie skreślała. Na każdym treningu pracujemy nad tym, żeby trenerowi udowodnić przydatność do zespołu. Nikt nie dostanie miejsca za darmo.

Masz przewagę nad Bieniukiem, bo przepracowałeś cały okres przygotowawczy, a Jarka nie było na żadnym zgrupowaniu?
To prawda, ale Jarek trenował na miejscu. Jego problem ograniczył go w pewien sposób, ale od powrotu z Turcji trenuje z nami normalnie i nie widać, żeby był zaniedbany. Nic nie jest przesądzone.

Przetrawiliście już przegrany mecz z Pogonią?
Na pewno porażka w takich okolicznościach boli, ale to, co byłe złe i co dobre, trener już nam nakreślił. Nie ma już co tego rozpamiętywać. Trzeba wyciągnąć wnioski, ale musimy już myśleć tylko o najbliższym meczu z Zawiszą. Teraz on jest najważniejszy. Musimy poznać najlepsze i najgorsze strony przeciwnika, żeby wiedzieć, gdzie go ukłuć, tak aby to najbardziej zabolało. Przy tym wszystkim nie zapominamy o pracy nad naprawieniem błędów, które się pojawiają.

Czyli podczas treningów był nacisk na stałe fragmenty gry, po których straciliście dwa gole w ostatnim meczu z Pogonią Szczecin?
To prawda, że traciliśmy gole po stałych fragmentach gry, ale pracujemy nad wszystkim, a nie tylko nad tym jednym elementem. Wszędzie są gdzieś jakieś rezerwy bądź braki. Z drugiej strony, nie ma co dramatyzować. Pogoń nam strzeliła gole po stałych fragmentach, ale wcześniej to nie był nasz problem. Nie ma co od razu mówić, że sobie z tym nie radzimy. Spokojnie, robimy analizy, ale nie uważam, że mamy problem, z którym nie potrafimy sobie poradzić.

Zawisza jest wyżej w tabeli, wygrał na inaugurację wiosny. Wysoko będzie wisiała poprzeczka?
Przypomina trochę niemiecki samochód, który nie jest od początku superdynamiczny, ale z czasem coraz mocniej się rozkręca. I do tego bardzo skuteczny. Zawisza z Cracovią może w pierwszej połowie nie grał wielkiego futbolu, ale potem było lepiej i strzelił dwie bramki. Cracovia miała swoje okazje, ale nie potrafiła ich wykorzystać. Drużyna z Bydgoszczy wygrała mecz na trudnym terenie i to daje do myślenia.

Przed meczem z Zawiszą patrzycie z niepokojem w tabelę?
Punkty w tym meczu będą nam bardzo potrzebne. Tym bardziej że do podziału tabeli na dwie grupy pozostaje coraz mniej kolejek ligowych. Musimy wygrywać. Potrafiliśmy to zrobić w Warszawie z Legią, więc nie jedziemy przestraszeni do Bydgoszczy. Jesteśmy w stanie wygrać z każdym, ale musimy być skoncentrowani i wykonać na boisku założenia taktyczne. A nie będzie źle, jak nam dopisze jeszcze trochę szczęścia.

Konflikt kibiców Zawiszy z władzami klubu, wyzwiska pod adresem piłkarzy, bojkot. To wszystko może mieć wpływ na grę waszych rywali?
Szczerze mówiąc, to nie jest moja sprawa. Współczuję chłopakom z Bydgoszczy, bo to nie jest fajne, że kibice tak traktują swoich zawodników. Na pewno lepiej się gra przy dopingu swojej publiczności, który niesie, ale myślę, że ta sytuacja nie będzie miała wpływu na grę Zawiszy. Na boisku zawodnik stara się wyłączyć na bodźce zewnętrze i chce wykonać swoje zadanie na boisku.

Za to waszym atutem może być dobra płyta w Bydgoszczy?
Na dobrym boisku jest mniej przypadku. Nie przypominam sobie, jaka jest płyta w Bydgoszczy, ale mogę się założyć, że lepsza niż w Gdańsku. Gra może być ciekawsza.

Dziennik Bałtycki


Polecamy