menu

Kompromitacja mistrza, Lech tuż za Legią - podsumowanie 24. kolejki T-Mobile Ekstraklasy

29 kwietnia 2013, 21:22 | Jakub Królak

Zagłębie nie pozostawiło żadnych złudzeń Śląskowi, pokonując go w derbach 4:0, potknięcie Legii z Piastem wykorzystał Lech, który doskoczył do niej na dwa punkty, a w Wielkich Derbach błysnął Jeleń, który poprowadził Górnika do zwycięstwa. Co jeszcze działo się na ligowych boiskach? Zapraszamy na podsumowanie 24. kolejki T-Mobile Ekstraklasy.

Pogoń Szczecin 2:1 Korona Kielce – Pogoń utrzymuje dystans, niesamowity Hernani

W ostatnich miesiącach Pogoń na własne życzenie skomplikowała sobie życie. Zamiast walki o środkową część tabeli, na którą zanosiło się na początku rozgrywek, szczecinian czeka ciężki bój o to, by pozostać w Ekstraklasie. W piątek zrobili w tym kierunku spory krok, pokonując u siebie Koronę po dwóch golach Hernaniego. Dla byłego stopera kieleckiej drużyny były to dwa pierwsze trafienia w tym sezonie. Na nieszczęście podopiecznych Dariusza Wdowczyka, swojej mecze wygrały również Podbeskidzie i GKS, więc przewaga nad strefą spadkową nadal wynosi tylko cztery oczka. Pozytywem jest jednak poprawa gry, która wreszcie wyglądała przyzwoicie i daje nadzieje na to, że uda się uciułać jeszcze kilka punktów, gwarantujących utrzymanie w lidze.

Choć już od pewnego czasu Korona gra w zasadzie o nic, to jednak kielczanie postanowili nie odpuszczać spotkania z Pogonią i podeszli do niego z zaangażowaniem, do którego przyzwyczaili już kibiców. Okazało się jednak, że było to zbyt mało na dobrze dysponowaną Pogoń i w daleką drogę do Kielc Korona wyruszyła bez punktów. Szkoleniowiec Złocisto-Krwistych ma teraz ten komfort, że może swobodnie wprowadzać do drużyny nowych, młodych zawodników. W piątek na boisku pojawił się 19-letni Bartosz Kwiecień i można się spodziewać, że nie to jest ostatnie słowo młodych zawodników z Kielc. Im bliżej będzie do zakończenia rozgrywek, tym więcej eksperymentów będzie mógł przeprowadzać Leszek Ojrzyński.

Wisła Kraków 1:0 Widzew Łódź – Przełamanie Białej Gwiazdy, Widzew coraz bliżej dna

Wisła w czterech ostatnich ligowych spotkaniach nie potrafiła odnieść zwycięstwa, ale prezentowała się w nich nieźle. Wystarczy przypomnieć sobie mecz z Legią, w którym Wiślacy byli zespołem znacznie lepszym, a mimo to przegrali (w dużej mierze przyczynili się do tego sędziowie), czy spotkanie z Piastem, w którym w ciągu zaledwie 3 minut pewna wydawałoby się wygrana Białej Gwiazdy przemieniła się w porażkę. Fatalną passę udało się przerwać w meczu, w którym podopieczni Tomasza Kulawika zagrali paradoksalnie jeden z najsłabszych meczów od wielu tygodni. Jedynym pozytywem, oprócz trzech punktów, jest występ trzech młodych zawodników: Urygi, Chrapka i Stolarskiego, którzy zebrali kolejną porcję bezcennego doświadczenia.

Jeżeli do opisania gry Wisły pasuje słowo „kiepska”, to do określenia poczynań Widzewa po prostu brakuje słów. Łodzianie zagrali jeden z najsłabszych meczów w całym sezonie i w tej chwili wcale nie są pewni utrzymania. Nie dość, że przewaga nad strefą spadkową zmalała do sześciu punktów, a forma zawodników woła o pomstę do nieba, to jeszcze terminarz wygląda dla Widzewa mało optymistycznie: czekają ich jeszcze mecze z Legią i Lechem oraz z bezpośrednim rywalem w walce o utrzymanie, czyli z Podbeskidziem, które ostatnio gra lepiej niż przyzwoicie i bez dwóch zdań będzie dla zawodników Radosława Mroczkowskiego ciężkim rywalem.

Polonia Warszawa 0:1 GKS Bełchatów – Koszmar Polonii trwa, Bełchatów wciąż z nadziejami

Czarne Koszule na wiosnę notują serię jak z najgorszych snów. W ostatnich siedmiu spotkaniach udało im się wywalczyć zaledwie jeden punkt, a ostatnie zwycięstwo odniosły 1 marca. Jeszcze w rundzie jesiennej Polonia zmiażdżyła Brunatnych 5:0, w sobotę nie była w stanie wbić im choćby jednej bramki. Słysząc doniesienia, które płyną z Konwiktorskiej, ciężko dziwić się takim rezultatom. Zawodnicy dosłownie nie mają co włożyć do garnka - Paweł Wszołek żyje z pieniędzy menedżera, a Jacek Kiełb dostaje żywność od matki. I choć ten sezon zapewne uda się w miarę bezboleśnie dokończyć dzięki przewadze wywalczonej jesienią, o tyle przyszłość zespołu stoi pod ogromnym znakiem zapytania.

Bełchatów już od dłuższego czasu jest traktowany jako pewniak do spadku, ale Brunatni nie poddają się i zapewne do samego końca będą walczyli o pozostanie w najwyższej klasie rozgrywkowej. Biorąc pod uwagę problemy ich sobotniego rywala, który będzie miał trudności z otrzymaniem licencji na przyszły sezon, nie jest wykluczone, że nawet 15. miejsce da utrzymanie, a do tej lokaty Brunatni tracą tylko 5 punktów Ostatnie w 100% pewne miejsce zajmuje Pogoń, która wyprzedza podopiecznych Kamila Kieresia o 9 oczek. Już za dwa tygodnie Brunatni spotkają się w bezpośrednim boju z Portowcami i wtedy wiele wyjaśni się w kwestii spadku.

Lechia Gdańsk 1:2 Podbeskidzie Bielsko-Biała – Górale wciąż w gazie, Lechia dołuje

Jeszcze nie tak dawno gdańszczanie byli wymieniani w gronie kandydatów do gry w pucharach, ale patrząc na ich formę, cudem byłoby zajęcie miejsca w górnej połowie. W sześciu ostatnich meczach Lechia zdołała uzbierać zaledwie dwa oczka i jeśli szybko nie poprawi swoich wyników, może ją czekać nerwowa końcówka sezonu. Jeszcze w rundzie jesiennej hiszpańska Marca zachwycała się golem strzelonym przez Ricardinho w meczu z Widzewem, teraz gra podopiecznych Bogusława Kaczmarka nie może się podobać ani Hiszpanom, ani nawet przyzwyczajonym do słabego poziomu ligi Polakom. Kibiców z Pomorza może jedynie cieszyć piękny gol 18-letniego Przemysława Frankowskiego, który w przyszłości może wyrosnąć na ciekawego gracza.

Podbeskidzie, podobnie jak Bełchatów, było już wielokrotnie grzebane, ale dzięki niesamowitej formie w rundzie rewanżowej wciąż poważnie liczy się w walce o utrzymanie. Wiosną Górale zapisali na swoim koncie już 16 oczek, czyli prawie trzy razy więcej niż w całej rundzie jesiennej! Podbeskidzie może sobie pluć w brodę, bo gdyby nie koszmarna pierwsza część sezonu, dziś byliby już w zupełnie innym miejscu. Bielszczanie pokazali też, że nie uzależnili się od Roberta Demjana. W sobotę Słowak nie wpisał się na listę strzelców, nie uczynił też tego przed tygodniem, a mimo to w tych dwóch spotkaniach Górale strzelili trzy bramki i zgarnęli cztery punkty. Jeżeli taką dyspozycję utrzymają do końca rozgrywek, ich marzenia o utrzymaniu mogą się zrealizować.

Piast Gliwice 0:0 Legia Warszawa – Niespodzianka w Gliwicach, lider zatrzymany

Zawodnicy Piasta nadal nie przestają zaskakiwać. Choć spektakularnych wyników raczej nie osiągają, to jednak swoją solidnością i równą formą wspięli się w górne rejony tabeli. Już jesienią przy Łazienkowskiej gliwiczanie byli bliscy sprawienia niespodzianki - po 30 minutach było 0:2. Jednak w końcówce podopieczni Jana Urbana zerwali się i ostatecznie pozbawili gości ze Śląska zdobyczy punktowej. Co nie udało się na jesieni, udało się wiosną – zespół prowadzony przez Marcina Brosza pokazał, że może być groźnym rywalem nawet dla lidera tabeli. Jedno oczko zdobyte kosztem Legii to dla Piasta spory sukces, który jednocześnie pozostawia mu otwartą furtkę do osiągnięcia jeszcze bardziej sensacyjnego, czyli zakwalifikowania się do Ligi Europy.

W ostatnich kolejkach wyścig Legii z Lechem wyglądał naprawdę imponująco. Przez ostatnie cztery serie gier oba zespoły nie zaliczyły żadnej wpadki, więc na szczycie tabeli od dłuższego czasu nic się nie zmieniało. W końcu podopiecznym Jana Urbana powinęła się noga, a patrząc na ich formę w ostatnich tygodniach, nie jest to aż tak wielka niespodzianka. Zarówno mecze z Wisłą i Pogonią, jak również pucharowa potyczka z Ruchem, wskazywały na to, że Wojskowi są w nieco słabszej dyspozycji. Wszystkie te spotkania rozstrzygnęli na swoją korzyść, ale ich gra była dobra tylko momentami, zdarzały się długie przestoje. Nie zmienia to faktu, że Legia nie przegrała od ponad dwóch miesięcy i wciąż jest na dobrej drodze do zdobycia tytułu.

Zagłębie Lubin 4:0 Śląsk Wrocław – Blamaż mistrza, Zagłębie goni podium

Co tu dużo mówić – Miedziowi zagrali świetny mecz i zasłużenie pokonali swojego lokalnego rywala. Tym samym Zagłębie w dwumeczu ze Śląskiem osiągnęło nieprawdopodobny wręcz rezultat 6:0. W końcowych rozstrzygnięciach może to mieć znaczenie nie tylko prestiżowe, bowiem tak grające Zagłębie ma spore szanse na to, by dogonić chimerycznych wrocławian. W tej chwili tracą do nich tylko 5 punktów, tyle samo, ile do okupującego najniższy stopień podium Górnika. Puchary w Lubinie są więc nadal scenariuszem całkiem możliwym, choć teoretycznie szanse na zajęcie trzeciego miejsca ma przynajmniej dziewięć zespołów. Jednak z tego grona Miedziowi jako nieliczni prezentują w miarę równą formę i to właśnie oni mogą być czarnym koniem na finiszu rozgrywek.

Do najważniejszego meczu sezonu, a więc finałowego spotkania Pucharu Polski z Legią, Śląsk podejdzie w bardzo słabej kondycji psychicznej. Również dyspozycja czysto piłkarska nie będzie prawdopodobnie stała na zbyt wysokim poziomie. Ciężko się bowiem spodziewać, żeby w ciągu czterech dni trener Stanislav Levy był w stanie zmienić oblicze zespołu, który w niedzielę po prostu się skompromitował. Choć wybór najgorszego gracza tego meczu byłby niezwykle trudny z powodu ilości pretendentów do tego tytułu, to jednak na czoło wysuwa się kandydatura Dalibora Stevanovicia. Słoweniec, który ma na swoim koncie występy w Primera Division i Eredivisie (jakim cudem?!), z niewiadomych przyczyn wciąż cieszy się uznaniem szkoleniowca wrocławian. Wystawienie go w czwartkowym finale z pewnością ucieszyło by piłkarzy Legii...

Górnik Zabrze 2:0 Ruch Chorzów – Wielki powrót Jelenia, Górnik górą w derbach

Ruch od dłuższego czasu nie pokazuje niczego ciekawego, a mimo to w ostatnich pięciu meczach zdołał uzbierać 9 oczek, a w dwóch poprzednich spotkaniach schodził z murawy jako zwycięzca. Przed pojedynkiem z Górnikiem mógł więc być umiarkowanym optymistą,ego bo j rywale też nie błyszczą w rundzie rewanżowej. Jednak Niebiescy, w przeciwieństwie do zabrzan, nie przygotowali żadnych fajerwerków z okazji Wielkich Derbów i do Chorzowa wrócili bez punktów. Po meczu podopieczni Jacka Zielińskiego spotkali się z miażdżącą krytyką w mediach i ciężko się temu dziwić, bo Ruch już od dłuższego czasu mocno rozczarowuje. Polska jest jednym z nielicznych krajów, w którym wicemistrz kraju, zamiast o tytuł, walczy o utrzymanie w lidze…

Przed spotkaniem derbowym Górnik mógł się pochwalić zdobyciem zaledwie 6 punktów w 9 wiosennych meczach. Trener Adam Nawałka liczył na to, że w tak ważnym meczu jego podopieczni przełamią się i wreszcie wrócą do dyspozycji z rundy jesiennej. Cel udało się osiągnąć, a duży wkład w sukces miał Ireneusz Jeleń, który był wyróżniającą się postacią i oprócz gola zademonstrował sporo udanych zagrań. Przypomniał też o sobie Prejuce Nakoulma, który jak za dawnych czasów raz po raz siał popłoch w defensywie rywali. Być może Burkińczyk przypomniał sobie, że jeżeli latem chce zmienić klub na lepszy, musi zacząć grać tak, jak w poprzednich miesiącach. Oczy wielu europejskich skautów były zwrócone właśnie na skrzydłowego Górnika i prawdopodobnie kilku z nich mocno podkreśliło sobie jego nazwisko w notesach.

Jagiellonia Białystok 0:1 Lech Poznań – Męczarnie Kolejorza, pech Jagi

Trener Tomasz Hajto konsekwentnie powtarza, że celem jego drużyny jest zajęcie miejsca w pierwszej szóstce ligowej tabeli. Patrząc na grę Jagiellonii w poniedziałkowym meczu trzeba powiedzieć, że ten zespół zasługuje na zdecydowanie więcej. W pojedynku z wiceliderem białostoczanie wcale nie grali bojaźliwie, wręcz przeciwnie – to oni częściej atakowali bramkę Lecha, rozgrywali świetne akcje i kilkukrotnie tylko szczęście ratowało gości przed utratą bramki. Z przebiegu meczu to Jaga była zespołem lepszym i bardziej zasłużyła na wygraną. Trener Hajto ma jednak powody do zadowolenia, bo jego podopieczni wypracowali swój styl gry i bez wątpienia stać ich na walkę o puchary.

Cel Lecha na poniedziałkowy mecz był tylko jeden – wygrać za wszelką cenę i zbliżyć się do Legii. Zadanie udało się zrealizować, choć nie obyło się bez ogromnych problemów. W pierwszej połowie Lech wyglądał nieźle, grał swoją piłkę i stwarzał sporo sytuacji. Po jednej z nich na listę strzelców wpisał się rewelacyjny ostatnio Lovrencsics. Na drugą połowę poznaniacy wyszli jednak z nastawieniem ultradefensywnym i momentami, szczególnie w końcowej fazie meczu, nie byli w stanie wymienić trzech podań na połowie rywala. Można oczywiście powiedzieć, że zwycięzców się nie sądzi, ale od kandydata do tytułu mistrzowskiego trzeba wymagać zdecydowanie więcej. Trener Rumak musi sprawić, by piłkarze grali obie połowy na równym, wysokim poziomie.

Statystyki 24. kolejki T-Mobile Ekstraklasy

  • Liczba goli – 15
  • Średnia goli na mecz – 1,9
  • Zwycięstwa gospodarzy – 4
  • Remisy – 1
  • Zwycięstwa gości – 3
  • Żółte kartki – 43
  • Czerwone kartki – 3
  • Liczba widzów – ok. 54 tys.
  • Średnia frekwencja – ok. 6800



Zapowiedź 25. kolejki T-Mobile Ekstraklasy

W przyszłym tygodniu pełne nadziei na utrzymanie Podbeskidzie zmierzy się z Zagłębiem, które z kolei wciąż liczy na występ w pucharach. W sobotę Legia podejmie będącą w słabej formie Lechię, a następnego dnia Lech zmierzy siły z Wisłą.

Czytaj piłkarskie newsy w każdej chwili w aplikacji Ekstraklasa.net na iPhone'a lub Androida


Polecamy