Kolejna porażka Widzewa. Ważne punkty beniaminka z Bytowa
Trwa fatalna seria Widzewa. Łodzianie przegrali czwarty mecz z rzędu w 1. lidze i osiedli na dnie tabeli. Dzisiaj przegrali u siebie z beniaminkiem - Bytovią Bytów (0:1). Zwycięską bramkę dla zespołu Pawła Janasa zdobył Michał Jakóbowski.
fot. Mateusz Węsierski
Przed meczem w ciemno można było obstawiać remis, bowiem bytowianie nie zdołali jeszcze w tym sezonie zwyciężyć na wyjeździe, a Widzew nie wygrał u siebie ani razu. Spotkanie jednak nas zaskoczyło.
Pierwsze dziesięć minut przebiegało pod dyktando graczy Rafała Pawlaka, tworzyli oni sporo okazji, w najlepszej był Rybicki, kiedy to dostał dośrodkowanie zza pleców, chciał uderzyć, jednak jego strzał okazał się być zbyt słaby i ostatecznie wynik pozostał bez zmian.
Gra osiadała na mieliźnie z minuty na minutę, oba zespoły w prawdzie organizowały swoje ataki, natomiast nie przyniosło to w żadnym wypadku zamierzonych skutków, narastała za to ilość fauli.To zjawisko zaowocowało w 20 minucie karnym podyktowanym na korzyść podopiecznych Pawła Janasa. Do jedenastki podszedł kapitan zespołu Surdykowski, ale w pojedynku z Hamziciem, to bramkarz okazał się przewyższać nad rywalem i uratował Widzew przed stratą gola.
W przerwie doszło nam do zmian, Czaplińskiego, który spowodował karnego a w jego miejsce wszedł Wrzesiński. Natomiast Paweł Janas postanowił dać szansę Kuklisowi, zdejmując z boiska Mandrysza.
Pierwszy wprowadzony gracz przez trenera Pawlaka zrobił dobrą zmianę i raz po raz atakował prawą flanką boiska, jednak żadne z jego dośrodkowań nie spotkało się z jego kolegą z drużyny.
Kiedy mecz już całkowicie stracił tempo i zapowiadało się na nudne 0:0. Wówczas z kontrą wyszła Bytovia po jednym z ataków łodzian. Piłkę na prawą stronę boiska dostał Mąka, popędził wzdłuż linii i uraczył podaniem Jakóbowskiego, który zamienił podanie na bramkę w 76. minucie.
Widzewiacy próbowali jeszcze zmienić wynik spotkania, organizowali ataki, były jednak one zbyt statyczne i drużyna Bytovii była dobrze przygotowana na ataki gospodarzy. Można by stwierdzić, że to goście byli bliżej strzelenia gola na 2:0, niż łodzianie na doprowadzenie do remisu.
W 20. minucie Janusz Surdykowski (Bytovia) nie wykorzystał rzutu karnego (bramkarz obronił).