menu

Olimpia i deszcz ostudziły zapał piłkarzy Kolejarza

24 lipca 2011, 22:38 | Rafał Kamieński / Gazeta Krakowska

Beniaminek z Grudziądza popsuł i tak deszczowe popołudnie w Stróżach. Sprawdziły się przedsezonowe słowa trenera gości Marcina Kaczmarka, który mówił, że brak doświadczenia i ogrania będą nadrabiać walką, ambicją, dobrą organizacją gry.

Kolejarz na inaugurację rundy przegrał z Olimpią
Kolejarz na inaugurację rundy przegrał z Olimpią
fot. Polskapresse

Kolejarz Stróże - Olimpia Grudziądz 0:2 (0:0) - czytaj zapis naszej relacji na żywo

Z tym brakiem doświadczenia trener trochę przesadził, bo zespół zasilili piłkarze nietuzinkowi, jak choćby Janusz Dziedzic z GKS Katowice.

Goście spóźnili się prawie na mecz, bo pobłądzili i to wprowadziło trochę nerwowości w ich poczynania w pierwszej połowie spotkania. W ekipie gospodarzy natomiast zagrali wszyscy zawodnicy sprowadzeni w tej krótkiej letniej przerwie. Niestety, gruntowna przebudowa zespołu musiała odbić się na sposobie gry. Owszem, widać w grze Wolańskiego, Kowalczyka czy Zawadzkiego olbrzymie doświadczenie i spokój, ale drużyna najwyraźniej nie jest jeszcze do końca zgrana.

Trener Cecherz wiedział przed meczem, że Olimpia nastawia się na walkę i odbiór piłki w środku pola. Wiedział również, że jest bardzo groźna, jeśli chodzi o stałe fragmenty gry. Z tych wiadomości zespół K0lejarza nie wyciągnął zdaje się wniosków. Kolejarz bowiem wyraźnie przegrał ten mecz w środku pola, czego szkoleniowiec nie ukrywał. Wszyscy trzej pomocnicy grali zbyt daleko od pomocników Olimpii, ale również od dość osamotnionego z przodu Macieja Kowalczyka.

Druga sprawa to stałe fragmenty gry. W Olimpii grało kilku bardzo wysokich zawodników, którzy skrzętnie swój słuszny wzrost wykorzystywali. Tak było przy pierwszej bramce dla gości. Po dość przypadkowym rzucie rożnym (piłka odbiła się od pleców Michała Gryźlaka) obrońcy nie upilnowali w polu karnym Huberta Kościukiewicza, którego uważniejsi kibice pamiętają z występów w Sandecji. Wyskoczył najwyżej, uderzył precyzyjnie i Zarychta był bez szans.

Zanim gospodarze otrząsnęli się z tej bramki było dwa do zera. Po akcji bardzo aktywnego Janusza Dziedzica sędzia dał się nabrać na bardzo wątpliwy faul na polu karnym. Sam poszkodowany pewnie uderzył z jedenastu metrów i zrobiło się nieciekawie. Olimpia po tej drugiej bramce grała bardzo mądrze, potrafiła przytrzymać piłkę, a Kolejarz bił głową w mur.

Oczywiście mecz mógł potoczyć się różnie, bo w pierwszej połowie bardzo blisko szczęścia był Wolański. Piłkę po jego strzale głową wybił z linii instynktownie Michał Wróbel. Kolejarz generalnie nie zachwycił, a Olimpia, która cztery sezony temu grała w IV lidze, zdobyła swój pierwszy komplet punktów na zapleczu ekstraklasy.