menu

Kibice Cracovii już w Skopje [REPORTAŻ]

30 czerwca 2016, 11:26 | Jacek Żukowski

Ponad 1200 kilometrów, podróż w blisko 40-stopniowym upale, duszno, gorąco, kolejki na granicach. Taka podróż czekała kibiców Cracovii, którzy pierwszy raz w historii pojechali na mecz eliminacji Ligi Europy. A było ich kilka setek. Przyjechali w zorganizowanych grupach – autokarami i busami oraz samochodami prywatnymi.


fot. Jacek Żukowski

Jedną z grup stanowią przyjaciele z Krakowa. Ludzie, którzy od lat związani są nie tylko z ruchem kibicowskim, ale wręcz są blisko klubu. Jak choćby Dariusz Mróz, były wiceszef Grupy Stu, która wspierała zespół w trudnych III-ligowych czasach, były menedżer piłkarski. To on wpadł na pomysł podróży do Macedonii za ukochanym klubem.

- Na Bałkanach bywałem już z racji obowiązków służbowych, oglądałem mecze w krajach byłej Jugosławii, na Malcie, Cyprze – wylicza. - Oglądałem piłkarzy, znam tutejsze klimaty.

W 2003 r. gdy „Pasy” wydobywały się z III-ligowej otchłani, ani on, ani inni zwolennicy drużyny nie myśleli, że doczekają czasów, gdy będą mogli pojechać za ukochanym zespołem na drugi koniec Europy.

- Byłem w Łęcznej, Szczecinie, Białymstoku, a nawet Soligorsku – wszędzie gdzie grała Cracovia – przypomina Stanisław Malec, wierny kibic, prowadzący największy niezależny portal kibiców „Pasów” terazpasy.pl. - Nie mogłem nie jechać na pierwszy mecz w pucharach! Byłem na 407 kolejnych spotkaniach Cracovii w lidze. A nie chciałbym, by ktoś po latach stwierdził: Staszek, ale nie było Cię w Skopje! - żartuje.

Jego młodszy brat Ernest, kibic Cracovii od dziecka, też jest obecny na tym wyjeździe. Wspomina 1982 r., gdy brat zabrał go pierwszy raz na Cracovię.

- Graliśmy z ŁKS-em, a w bramce rywala stał Tomaszewski – mówi Ernest Malec. - To były czasy!

Podróż nie dłuży się, bo uczestnicy wyprawy przywołują piękne, romantyczne wręcz czasy, gdy piłkarze Cracovii grali w III lidze. Samochód prowadzi Akos Ganew, który urodził się w Budapeszcie, ale do Polski przyjechał, gdy zaczynał szkołę podstawową.

- Pokochałem Cracovię, jestem wiernym kibicem, tak jak moje dzieci – mówi.

Wszyscy chcą jak najdalej dojechać w pierwszy dzień podróży – blisko granicy macedońsko-serbskiej. Czasem pomyli się drogę i potem trzeba płacić za brak winietki. Słowacki policjant jest wyrozumiały, ale w granicach prawa. - Za brak winietki mogę dać 50 albo 200 euro mandatu. Daję 50. W aucie słychać oddech ulgi.

- Kibice? Z Polski? Tak, wiem, Polska dobrze gra na Euro.

Kilometry uciekają spod kół. Stacja benzynowa, gdzieś w Serbii. Przy stolikach znajome koszulki, biało-czerwone barwy.

- Jedziemy na mecz, autobusem i dwoma busami – mówią fani. Do meczu jeszcze wiele godzin, nie muszą się spieszyć.

Fajna ta podróż. Jest ekscytacja, to w końcu coś nowego. Kogo mamy w drugiej rundzie? - zastanawiają się uczestnicy wyprawy. Azerbejdżan albo Malta.

- Dajcie spokój, najpierw przejdźmy Szkendiję – rozsądnie mówią.. - Polska też gra, ale dla mnie nie było wątpliwości, czy jechać ten mecz, nie rozumiemy dylematu?


Więcej informacji o Cracovii

- Na Maltę byłoby lepiej – dopowiada Mróz. - Do Azerbejdżanu to wyprawa na tydzień. Trzeba byłoby lecieć kilka dni przed meczem i wracać też parę dni po nim. Chciałbym Balzan FC, a nie Neftczi.

Niska Bania, miejsce noclegu wita grupę z Krakowa już późną nocą. Ale cel jest osiągnięty, stąd już niedaleko, około 200 km do macedońskiej stolicy.

Skopje przywitało fanów olbrzymim upałem, ale też pięknymi widokami. Miasto nad rzeką Vardar, stolica Macedonii może robić wrażenie.

Szkendija Tetowo – albański klub, mocno podkreślający swą tożsamość w Macedonii nie może grać na własnym boisku, tylko musi wynajmować narodową arenę, czyli stadion im. Filipa II Macedońskiego.

Nie czas już na „kombatanckie” wspominki, liczy się tu i teraz. Jak długo potrwa ta pucharowa przygoda?


Sportowy24.pl w Małopolsce