Motor Lublin w tym sezonie jeszcze nie wygrał. W niedzielę lublinianie podejmą niepokonane w trwającej kampanii Orlęta Radzyń Podlaski
Motor miał w trwającej kampanii po raz kolejny, tym razem skutecznie, zawojować bramy drugiej ligi. Tymczasem po 2. kolejkach lublinianie mają w dorobku tylko punkcik. Co prawda, przed żółto-biało-niebieskimi jeszcze 32. spotkania, ale kibice powoli tracą cierpliwość. W niedzielę (godz. 19) "Motorowcy" podejmą niepokonane w tym sezonie Orlęta Radzyń Podlaski. – Potrzebujemy przełamania, czyli zwycięstwa. Wierzę, że wygranym meczem uspokoimy sytuację i wszystko potoczy się we właściwym kierunku – mówi Mirosław Hajdo, trener Motoru.
fot. fot. KK
Gospodarze niedzielnej konfrontacji zmagania o punkty rozpoczęli od dwóch wyjazdowych spotkań. Hajdo twierdził, że to będą trudne mecze dla jego zespołu i tak było. Lublinianie najpierw ulegli w Kraśniku Stali (prowadzili 1:0, a następnie grali przez prawie 70. minut z przewagą jednego zawodnika po czerwonej kartce dla Sebastiana Ciołka), a następnie zremisowali z osłabioną przed tym sezonem Chełmianką 1:1.
– Nie prezentowaliśmy się w tych spotkaniach, źle ale jesteśmy rozczarowani. Najbardziej tym, że stwarzamy sobie sytuacje do strzelenia goli, jednak nie potrafimy się wstrzelić w bramkę przeciwnika, który praktycznie po jednej dobrej okazji zdobywa bramkę. To nas złości – wyjawia Hajdo.
Czy w takim razie do Motoru dołączy jeszcze jakiś napastnik, ponieważ Hajdo chce jeszcze wzmocnić rywalizację w linii napadu? – O pozyskanie takiego piłkarza, który gwarantowałby wiele bramek jest ciężko. To chodliwy towar. Działamy w tym kierunku i być może w tym tygodniu coś się wyjaśni. Cały czas wierzę w tych napastników, których mam w kadrze. Jednak takie, a nie inne wyniki, sprawiają, że muszę szukać też innych rozwiązań.
Jak na razie gole dla lublinian zdobywają nominalni pomocnicy. To pozyskany w letnim okienku transferowym Tomasz Swędrowski i Piotr Darmochwał, który ostatnie pół roku spędził na wypożyczeniu w Avii Świdnik. W tym sezonie ani razu na murawie nie pojawił się jeszcze Michał Paluch, grający w Motorze od kilku lat, z roczną przerwą na występy w Hetmanie Zamość. 25-letni napastnik w poprzednich rozgrywkach ośmiokrotnie wpisywał się na listę strzelców, w większości meczów, jako rezerwowy. Kilka dni temu Palach zagrał w rezerwach Motoru w wygranym starciu spotkaniu A-klasy z KS Drzewce 8:2, w którym zdobył pięć bramek.
– Byliśmy na tym meczu i zostało to zauważone przez sztab trenerski – mówi Hajdo. – Czy nie przydałby się sparing ze słabszym zespołem, żeby zawodnicy się rozstrzelali? Nam jest potrzebna wygrana w lidze, wtedy wszystko powinno zaskoczyć. Powtarzam, że zawodnikom nie mogę zarzucić brak zaangażowania, czy woli walki. W każdym meczu dają z siebie wszystko, a w dwóch pierwszych potyczkach byliśmy lepsi od rywali. Kibice mają prawo narzekać, ale nic nie da się przyśpieszyć.
Niedzielna potyczka będzie szczególna dla Radosława Kursy, o ile obrońca Orląt zamelduje się na murawie. 30-latek grał w Motorze przez wiele lat, a po sezonie 2017/18 przeniósł się do zespołu z Radzynia Podlaskiego, ponieważ w składzie nie widział go Mariusz Sawa, który wtedy prowadził Motor.
– Bardzo przeżywałem odejście z lubelskiej drużyny. Ówczesny prezes Motoru, Leszek Bartnicki powiedział kiedyś, że jestem zawodnikiem, dla którego naturalnym miejscem do zakończenia kariery jest właśnie Motor. Tak się nie stało. Nie będę jednak przesadnie zmotywowany. Lubię wracać na ten piękny obiekt i ponownie poczuję atmosferę spotkania w rodzinnym mieście. Herb Motoru na zawsze pozostanie w moim sercu – przyznaje Kursa.
Orlęta plasują się na trzecim miejscu w tabeli, a Motor zajmuje dopiero 13 lokatę. Drużyna z Radzynia Podlaskiego w 1. kolejce zremisowała na wyjeździe z Hetmanem Zamość 1:1, a w poprzedniej serii gier pokonała przed własną publicznością Stal Kraśnik 2:1. Na papierze faworytem jest Motor, ale obecne wyniki wskazują, że goście nie są bez szans na korzystny wynik na Arenie Lublin. Bukmacherzy jednak zdecydowanie stawiają na gospodarzy, nie wierząc nawet, że goście zremisują.
– Jesteśmy w dobrej formie. Ze Stalą już do przerwy powinniśmy wysoko prowadzić. Mieliśmy sporą przewagę. Goście dopiero w końcówce, gdy przegrywali 0:2 ruszyli do odrabiana strat. Odnieśmy zasłużone zwycięstwo – ocenia Kursa. – Z Areny zawsze wracaliśmy z bagażem kilku bramek, ale teraz nie jesteśmy bez szans na dobry rezultat. Do Lublina jedziemy bez żadnej presji. Chcemy sprawić niespodziankę. Wiadomo, że to Motor będzie prowadzić grę, a my chcemy postawić szczelny mur. Musimy dobrze prezentować się w defensywie, ani na moment nie możemy stracić koncentracji. Musimy liczyć raczej na kontry i stałe fragmenty gry.
Starcie ze Stalą, mimo wygranej, okazało się pechowe dla "Kursika". – Pod koniec meczu niefortunnie stanąłem i skręciłem sobie kostkę. Próbuje się leczyć mocnymi środkami przeciwbólowymi. Szansę na grę są, ale niewielkie. Jeżeli nie będę mógł wystąpić w meczu to będę wściekły. Taki jest jednak sport – kończy obrońca Orląt.
– Wbrew powszechnej opinii, prawda jest taka, że do każdego przeciwnika podchodzimy z szacunkiem. Przed żadnym meczem nie dopisujemy sobie trzech punktów – wyjawia trener Motoru. – Wiadomo, że każdy rywal na mecz z nami wyzwala wielkie pokłady cech wolicjonalnych. Gra jak o życie. Nie usprawiedliwiamy się tym, lecz mierzymy się z tym wyzwaniem. Staramy się sprawiać przeciwnikowi problemy. Prowadzimy grę, prezentujemy się nieźle, ale za to punktów się nie przyznaje. Musimy trafić w prostokąt minimum raz więcej od rywala. Cieszę się, że kibice nas wspierają. Dali tego dowód po spotkaniu w Chełmie. Chcemy się im odwdzięczyć i szczególnie dla nich zdobyć pierwszy komplet punktów. Apeluję też o spokój i cierpliwość. W zespole doszło do wielu zmian i nie od razu to odpali. Drużyny nie da się zbudować od poniedziałku do wtorku, czy przez cztery tygodnie okresu przygotowawczego. To nie play-station, to nie wirtualne boisko. Budowa zespołu to długotrwały proces. Gdy awansowałem z Garbarnią do wyższej klasy rozgrywkowej, to na początek sezonu przegraliśmy dwa pierwsze mecze. Następny wygraliśmy i liczę, a w zasadzie jestem przekonany, że teraz będzie tak samo – kończy Hajdo.