menu

Co dalej z Karpatami Krosno? Są dwa scenariusze

20 czerwca 2017, 06:35 | SEC

Ważą się losy trzecioligowych Karpat Krosno. Najbliższy tydzień może okazać się decydujący dla przyszłości klubu. Najprawdopodobniej odpowie o co powalczą piłkarze w przyszłym sezonie i w jakim składzie do niego przystąpią.

- Jeśli szybko nie będzie stanowiska, to piłkarze poszukają sobie nowych klubów - mówi Hubert Wolski, prezes Karpat Krosno
- Jeśli szybko nie będzie stanowiska, to piłkarze poszukają sobie nowych klubów - mówi Hubert Wolski, prezes Karpat Krosno
fot. krzysztof kapica

Możliwości w zasadzie są dwie: albo działalność sponsorską w Krośnie kontynuował będzie Marek Penar, który inwestował w klub przez ostatnie 2,5 roku, co umożliwi budowę drużyny z perspektywą - to wariant optymistyczny, albo Karpaty pozostaną na garnuszku miejskich dotacji i mniejszych, skromniejszych darczyńców, co wywoła kadrową rewolucję, czyli masowe odejścia dotychczasowych zawodników i zmusi włodarzy do wprowadzenia planu oszczędnościowego. A to z kolei różowej przyszłości nie wróży.

- Pokazaliśmy jakość, potencjał, dowiedliśmy, że w ciągu ostatniego roku coś się udało zbudować, rozpocząć nowy etap w historii klubu - powiedział po meczu z Podlasiem Adam Fedoruk, trener Karpat.

Czy będzie miał szansę wraz z dotychczasowymi podopiecznymi, czy przynajmniej z jej większością, kontynuować pracę w Krośnie.

- Na razie konkretnych decyzji nie podjąłem. Jestem w kontakcie telefonicznym z prezesem, głównym sponsorem, nasłuchuję i oczekuję na finał rozmów między działaczami i władzami Krosna.

Do gry zatem przystąpią działacze, sponsor i przedstawiciele miasta. Trójstronne rozmowy będą miały kluczowe znaczenie dla przyszłości klubu. Dla spraw personalnych i możliwości finansowych.

- Rozmowy zaczynamy już dzisiaj i potrwają zapewne przez kilka najbliższych dni. Spotkamy się ze sponsorem Markiem Penarem, przedstawicielami miasta, zobaczymy, jakie mają plany i wzajemne oczekiwania. Czasu jest niewiele, bo części zawodnikom kończą się umowy 30 czerwca, więc jeśli szybko nie będzie jasnego stanowiska, to poszukają sobie nowych klubów. Tego byśmy oczywiście nie chcieli, bo choćby meczem z Podlasiem piłkarze udowodnili, że kadrę mamy niezłą i chcielibyśmy ją utrzymać napisał:


- stwierdził Hubert Wolski, prezes Karpat.

Jeden z portali internetowych podał nawet listę piłkarzy, którzy mają opuścić Krosno. Znaleźli się na niej: Adrian Buszta, Dawid Cempa, Zbigniew Dąbek, Przemysław Harwat, Mateusz Kantor, Patryk Kołodziej, Daniel Pawlak, Daniel Paszek, Jaromir Skiba, Roman Stepankov, Mariusz Stępień. Wg portalu klub ma dwumiesięczne zaległości rzędu 200 tys. zł i latem dojdzie do kadrowej rewolucji.

- Nic nie przesądzam, zobaczymy jak to wszystko się poukłada. Zawsze trzeba rozmawiać, nie ma sensu teraz ferować wyroków. Przede wszystkim chciałbym się spotkać z władzami miasta, przedstawicielami nowego zarządu, jeśli oczywiście będzie wola drugiej strony. Wysłuchawszy planów, celów stawianych przed Karpatami na kolejny sezon, podejmę wówczas decyzje. Mnie zawsze interesowała walka o awans, na co oczywiście potrzebne są określone kwoty. Zobaczę, czy zostanie trener, którzy z zawodników wyrażą chęć kontynuacji gry w Krośnie, jakie będą możliwości transferowe. Wtedy będę mądrzejszy - powiedział po wyborze nowego zarządu Marek Penar.
[podobne]
Nie jest tajemnicą, że sponsor chce współfinansowania klubu przez miasto. Przy partycypacji jest w stanie wyłożyć drugie tyle, ile zainwestuje miasto. I do tego momentu wszystko jest super. Schody powstają, kiedy padają kwoty. Deklaracja Marka Penara dotycząca walki o awans pociąga za sobą konkretne pieniądze. Szacunkowo budżet klubu musi oscylować wokół miliona złotych na sezon. Łatwo wyliczyć jakich kwot oczekuje w takim przypadku od miasta.

Na dzisiaj wszystkie strony negocjacyjne dzieli dystans. Czy w trakcie rozmów uda się go zmniejszyć albo całkowicie zlikwidować. Jak zwykle zależy to od dwóch czynników: obiektywnych - czyli możliwości finansowych, subiektywnych - czyli dobrej woli poszczególnych stron. Które wezmą górę? Bo zawodnicy, ani trener długo czekać nie będą.


Polecamy