menu

Wróżono im wielką karierę. Niespełnione talenty polskiej piłki

7 października 2022, 12:45 | red

W młodym wieku zapowiadali się na znakomitych piłkarzy, ale na szczycie byli tylko przez chwilę lub w ogóle się tam nie dostali. Kariery zmarnowały im notoryczne kontuzje lub nałogi. 25 lat temu Marek Citko miał przejść do Liverpoolu. Kontrakt praktycznie leżał na stole. Wcześniej ofertę składał mu Blackburn Rovers. - Interesowały mnie tylko topowe kluby, które grają o wyższe cele. Byłem gotowy na każde wyzwanie - tłumaczył piłkarz. Tuż przed końcem sezonu Citko doznał poważnego urazu. Do Premier League nigdy nie trafił. To Dawidowi Janczykowi, a nie Robertowi Lewandowskiemu wróżono wielką karierę. W sezonie 2005/06 obaj byli zawodnikami Legii, przy czym Janczyk z 18 występami i pięcioma golami na koncie wywalczył tytuł mistrza Polski, a Lewy był jedynie częścią drużyny rezerw. Przedstawiamy największe zmarnowane talenty ostatnich 30 lat.

Wychowanek ŁKS miał wszystko, żeby stać się piłkarzem dużego formatu. Jako 24-latek trafił do Panathinaikosu Ateny, występował w Lidze Mistrzów. Niestety ogromnym problemem Sypniewskiego był alkohol. W klubie ze stolicy Grecji znakomite mecze przeplatał gorszymi. Pracodawców zmieniał jak rękawiczki. W Grecji była jeszcze Kavala i OFI Kreta, w Szwecji Halmstads, Malmoe i Trelleborgs, w Polsce RKS Radomsko, Wisła Kraków i ŁKS. W późniejszym czasie Sypniewski zmagał się jeszcze z innymi problemami: hazardem, depresją, nadmierną agresją. Znęcał się nad matką oraz groził swojej konkubinie i policjantom.
fot. Grzegorz Gałasiński
Był objawieniem eliminacji Mistrzostw Europy 2008. Świetne występy w drużynie narodowej zaowocowały transferem do włoskiego Palermo. W Serie A zupełnie sobie nie poradził i został wypożyczony do holenderskiego Heerenveen. W Eredivisie także nie brylował. Później zakładał jeszcze koszulkę Wisły Kraków, Widzewa Lódź, Cracovii i greckiego AS Asteras Tripolis, ale było to już tylko odcinanie kuponów od dawnych osiągnięć. Z zawodową piłką pożegnał się już jako 30-latek.
fot. Grzegorz Jakubowski
Kiedy z polską reprezentacją do lat 16 zdobył mistrzostwo Europy, od razu otrzymał zaproszenie na testy od Bayernu. Szeregów Bawarczyków jednak nie zasilił, bo kluby z ligi niemieckiej nie mogły kontraktować zawodników poniżej 18 roku. Terlecki półtora roku spędził za to w Anderlechcie, skąd wrócił do Polski. Występował w ŁKS-ie i Widzewie. Łódzką drużynę opuścił po ponad półrocznej przerwie w grze. Urodzony w Pruszkowie zawodnik zaliczał kolejne kluby, ale w żadnym nie prezentował dawnej formy. Karierę kończył w zespołach z niższych lig.
fot. Dziennik Łódzki
Z Jagiellonii trafił do Widzewa Łódź i natychmiast zachwycił piłkarską Polskę. Wyróżniający się umiejętnościami technicznymi Citko szybko otrzymał powołanie do reprezentacji. W meczu eliminacji MŚ zdobył bramkę na Wembley, a w plebiscycie TVP został wybrany Najlepszym Sportowcem Polski 1996. "Citkomania" nie trwała długo. W maju 1997 roku w ligowym meczu zerwał ścięgno Achillesa. Rehabilitował się ponad rok, a do dawnej formy nie wrócił już nigdy.
fot. Szymczak Krzysztof
Jeden z największych talentów akademii Legii Warszawa. Rozwijał się harmonijnie i szybko stał się ważną postacią stołecznego klubu. Wydawało się, że może być skrzydłowym na lata reprezentacji Polski. Jego karierę przerwała poważna kontuzja, której doznał grając w angielskim Wolverhampton. Wrócił do Ekstraklasy, ale nawet na tym poziomie nie zdołał już zaistnieć. Obecnie występuje w pierwszoligowej Wiśle Kraków.
fot. Bartek Syta
W młodym wieku zapowiadali się na znakomitych piłkarzy, ale na szczycie byli tylko przez chwilę lub w ogóle się tam nie dostali. Kariery zmarnowały im notoryczne kontuzje lub nałogi. 25 lat temu Marek Citko miał przejść do Liverpoolu. Kontrakt praktycznie leżał na stole. Wcześniej ofertę składał mu Blackburn Rovers. - Interesowały mnie tylko topowe kluby, które grają o wyższe cele. Byłem gotowy na każde wyzwanie - tłumaczył piłkarz. Tuż przed końcem sezonu Citko doznał poważnego urazu. Do Premier League nigdy nie trafił. To Dawidowi Janczykowi, a nie Robertowi Lewandowskiemu wróżono wielką karierę. W sezonie 2005/06 obaj byli zawodnikami Legii, przy czym Janczyk z 18 występami i pięcioma golami na koncie wywalczył tytuł mistrza Polski, a Lewy był jedynie częścią drużyny rezerw. Przedstawiamy największe zmarnowane talenty polskiego futbolu ostatnich lat.
fot.
Był ode mnie z 90 razy lepszy - stwierdził Sebastian Mila na antenie TVP Sport. W młodzieżowych zespołach Grzelak był wiodącą postacią i wieszczono mu dużą karierę. To wicemistrz Europy do lat 16 oraz mistrz Europy do lat 18. Wychowanek Widzewa Łódź nigdy nie zagrał w znaczącym zagranicznym klubie. Najlepiej wiodło mu się w barwach Boavisty Porto. To w tym czasie otrzymał powołanie do reprezentacji od Leo Beenhakkera. W piłkę kopie do dziś. Obecnie gra w okręgówce dla LKS Różyca.
fot. Przemysław Skiba
Zaliczył świetny start w Amice Wronki. Następnie trafił do Legii Warszawa, która wykupiła piłkarza za 650 tysięcy euro, co było transferowym rekordem klubu. Miał być rozgrywającym reprezentacji Polski na lata, ale jego kariera gwałtownie wyhamowała. W koszulce z orzełkiem na piersi wystąpił zaledwie dziesięć razy. - Miałem duży potencjał, ale to nie było kompletnie poparte pracą - przyznał sam zawodnik.
fot. Kaja Krasnodębska
Zapowiadał się na świetnego snajpera. Jako 17-latek podpisał kontrakt z Legią, a znakomitym występem na MŚ U20 w Kanadzie zwrócił uwagę menedżerów z czołowych europejskich klubów. Porównywano go z Sergio Aguero i Alexandre Pato. W wieku 19 lat za 4 mln euro został sprzedany do CSKA Moskwa. Od tego momentu Janczyk zaczął staczać się po równi pochyłej. Wypożyczano go do Belgii, Korony Kielce, ukraińskiej Oleksandrii. Nigdzie nie zagrzał miejsca, bo miał poważne problemy związane z nadużywaniem alkoholu. Piłkarzowi pozostał już tylko amatorski futbol.
fot. Arkadiusz Lawrywianiec
To była ekspresowa kariera. Przebojem wdarł się do bramki Lechii Gdańsk i zyskał miano najzdolniejszego bramkarza młodego pokolenia. Szybko zwrócił uwagę zagranicznych skautów. Udinese zaklepało 19-latka za pół miliona euro, ale we Włoszech zaczął katastrofalnie. Z jego łamanej angielszczyzny śmiano się w całej Polsce. W Italii się nie przebił, więc wrócił do kraju. Od tego czasu na najwyższym szczeblu rozegrał cztery mecze.
fot. Tomasz Bolt
Bez wątpienia jeden z większych talentów ostatniej dekady. Na Euro 2012 pojechał jako 19-latek. Szybko opuścił Legię i przeniósł się do Fiorentiny, ale we Włoszech nie zaistniał. Zweryfikowała go nawet liga belgijska. Technicznie to być może najbardziej zaawansowany piłkarz w kraju. Ostatnio miał niezły czas w Wiśle Płock. W sierpniu został skazany za jazdę pod wpływem alkoholu. Za swój wybryk na trzy lata stracił prawo jazdy.
fot. Adam Jastrzebowski
1 / 11