Nie tylko w kadrze Nawałki balują. Inni też nie są święci [KOMENTARZ]
Informacje o alkoholowych ekscesach z udziałem reprezentantów Polski ujawnione w miniony czwartek przez „Przegląd Sportowy” wstrząsnęły piłkarską Polską. Rozpoczęło się szukanie winnych, analizy, jak w ogóle do podobnych zajść mogło dojść i jak ukarać uczestników przed i pomeczowych libacji. A jak z podobnymi sytuacjami w ostatnich latach radzono sobie zagranicą?
fot. Bartek Syta / Polska Press
Problem oczywiście nie jest nowy – piłkarze, to nie mnisi, i nawet jeśli przez dłuższy czas muszą zachować alkoholową wstrzemięźliwość, to jednak prędzej czy później, choćby w celu odstresowania się, muszą sięgnąć po któryś z napojów wyskokowych. Problem w tym, że niektórzy bardzo często czynią to w niezbyt fortunnym momencie. Jak mówił Arnold Boczek ze „Świata według Kiepskich” w legendarnym odcinku pt. „Tyrtuum pyrtum”: wielu ludzi sięga bowiem po alkohol w nieodpowiednich okolicznościach.
Ukraińcom zabrakło pary
Przykładów na potwierdzenie tej tezy nie trzeba wcale daleko szukać. Lille, kilka minut po 23. W pomieszczeniu pełno puszek po piwie, porozrzucanych wszędzie gdzie się da. Poza tym parę butelek po winie i mnóstwo niedopałków papierosów. Nie jest to jednak toaleta po długiej przerwie w którymś z polskich gimnazjów, a szatnia reprezentacji Ukrainy po przegranej inauguracji EURO 2016 z Niemcami.
Ten wstrząsający obraz ujawnił dziennik „Bild”, który opublikował zdjęcia szatni naszych byłych grupowych rywali, tekst tytułując „Piwo, wino, papierosy, to dlatego Ukraińcom zabrakło pary”. Oczywiście, atmosfera w kadrze „Żowto-błakitnych” daleka była od sielankowej (brak szacunku selekcjonera Michaiła Fomenki u podopiecznych, konflikt między piłkarzami Dynama Kijów i Szachtara Donieck), ale też wydawało się, że na ME wszelkie waśnie, kłótnie i spory zostaną zawieszone, a cały zespół zjednoczy się w imię dobrego występu na mistrzostwach Starego Kontynentu. To jedno zdjęcie posłużyło jednak za cały komentarz, dlaczego jest to rzecz niemożliwa do zrealizowania.
Hawajska średnia dla każdego
„Jak wygram to będzie się działo, wóda i dziwki dla każdego, podwójna! Zapytacie, a gdzie pizza? A ja na to, pstryk, […] średnią, hawajską dla każdego” - obiecywał w spocie wybiorczym w kreskówce „Kapitan Bomba”, jeden z bohaterów, Domino Jachaś. Rosyjscy piłkarze na EURO 2016 okryli się hańbą, ale nie przeszkodziło im to w hucznym świętowaniu podczas wypadu do Monte Carlo, zaraz po odpadnięciu „Sbornej” z ME. Zaszalało dwóch piłkarzy: Aleksandr Kokorin i Paweł Mamajew, którzy w lokalu należącym do samego Flavio Briatore wydali 250 tys. euro, a na ich koszt bawili się wszyscy goście.
Na reakcje klubów obu piłkarzy nie trzeba było długo czekać. Zenit Sankt Petersburg i FK Krasnodar przesunęły niepokornych zawodników do rezerw i wlepili porównywalną karę finansową do rachunku za szampana w nocnym klubie. Cała sprawa może uszłaby rozrywkowej dwójce na sucho, gdyby nie to, że do internetu wyciekł film, w którym widać obu graczy, a obok nich uwijających się jak w ukropie kelnerów i kelnerki, z butelkami szampanów. W tle zaś słychać było rosyjski hymn. Fani rosyjskiej drużyny narodowej wściekli się co niemiara, uznając to, za brak szacunku do swojego kraju. Nowy selekcjoner gospodarzy MŚ 2018, Stanisław Czerczesow najpierw pół żartem, pół serio wypalił, że ma pretensje do nowych podopiecznych, że nie zaprosili go na Lazurowe Wybrzeże. Gdy jednak przyszło do rozsyłania powołań na pierwsze towarzyskie boje Rosjan pod wodzą byłego szkoleniowca Legii Warszawa, zarówno dla Kokorina, jak i dla Mamajewa zabrakło miejsca w szerokiej kadrze.
M'Vila nie tylko tańczył
Grubo przy okazji walki o ME U-21 pobalowali również Francuzi, a rzecz miała miejsce w przeddzień rewanżowego meczu z Norwegią. O ile na parkiecie na Wissama Ben Yadera, Antoine'a Griezmanna, Chrisa Mavingę, Yanna M'Vilę i Mbaye Nianga nie było mocnych, o tyle już na murawie zadyszka po tańcach, hulankach i swawolach była aż nader widoczna, i na młodzieżowy czempionat zakwalifikowali się „Wikingowie”. Rzecz miała miejsce w listopadzie 2012 r. i w ramach kary, czterech piłkarzy zostało zawieszonych w prawach reprezentanta do końca 2013 r. przez Francuską Federację Piłkarską (Ben Yader, Griezmann, Mavinga i Niang).
M'Vila nie mógł jednak powiedzieć prezydentowi FFF, Noelowi Le Graetowi „panie władzo, ja tu tylko tańczę, panie władzo, to są tylko tańce”, gdyż podpadł związkowej wierchuszce któryś raz z kolei. Wcześniej m.in. nie zachował należytego szacunku do selekcjonera Laurenta Blanca, schodząc z boiska podczas EURO 2012. W szatni zaś omal nie pobił się z jednym z kolegów z kadry. Jako recydywista został zawieszony na dwa lata, przez co koło nosa przeszły mu MŚ 2014. W tamtym czasie pomocnik Rennes SC był jednym z najbardziej utalentowanych francuskich graczy. Dziś, mało kto w ojczyźnie o nim pamięta, a sam zawodnik wyspecjalizował się w ciągłych zmianach barw klubowych (od czasu opuszczenia Bretanii w 2013 r., występował już w czterech zespołach). Zmiana klubu piłkarskiego przychodzi mu z taką samą łatwością jak zmiana klubu nocnego. Tylko ciekawie zapowiadającej się kariery szkoda.
Skandal (nie) na poziomie Zlatana
Gdy w 2007 r. na miasto wymknęło się trzech szwedzkich piłkarzy: Kim Kallstrom, Olof Mellberg i Zlatan Ibrahimović, chyba nikt nie spodziewał się, że cała sprawa zakończy się rezygnacją (na szczęście dla fanów „żółto-niebieskich” chwilową) z występów w drużynie narodowej tego ostatniego. Szwedzi wygrali wcześniej w eliminacjach EURO 2008 z Łotwą 1:0, mieli dzień wolny, zaś ich kapitan Mellberg obchodził 29. urodziny. Obyło się bez szaleństw, ekscesów, wybryków. „Byliśmy praktycznie sami, siedzieliśmy, pijąc drinki w absolutnym spokoju, nic więcej” - wspominał Ibrahimović w swojej autobiografii. Rzecz w tym, że piłkarze wrócili do hotelu grubo po północy, choć czas na wyjścia mieli tylko do 23. Cała trójka następnego dnia wylądowała na dywaniku u selekcjonera Larsa Lagerbacka i usłyszała, że nie zagra w najbliższej eliminacyjnej grze z Liechtensteinem.
Piłkarze z pokorą przyjęli karę, ale gdy wyszło na jaw, że szwedzki sztab szkoleniowy całą historię sprzedał rodzimym mediom, zamiast zamieść ją pod dywan, Kallstrom i Mellberg przestraszyli się nie na żarty, zaś „Ibra” wściekł się co niemiara. Gdy po miesiącu, Lagerback zadzwonił do niego z informacją, że grzechy zostały wybaczone, ówczesnemu asowi Interu Mediolan puściły wszelkie hamulce. W swojej biografii, napisanej wspólnie z Davidem Lagercranzem, tak opisuje tą rozmowę:
Wszystko zostało bardzo źle rozegrane i powiedziałem to nawet Lagerbackowi, kiedy do mnie zadzwonił. "Jak dla mnie, wszystko zostało zapomniane” - powiedział. „Na nowo jesteś mile widziany”. „Naprawdę? Ale ja nie wrócę. Powinniście mi dać karę pieniężną, powinniście zrobić cokolwiek, ale poszliście z tym do gazet i publiczne nas napiętnowaliście. Nie zaakceptuję tego”.
Tak było. Odrzuciłem propozycję powrotu do reprezentacji i ta sprawa wyparowała mi z głowy. Musiałem myśleć o czymś innym. Była tylko jedna rzecz, której żałowałem. Mogłem dorzucić więcej klasy do tego „skandalu”. Siedzieć praktycznie w pustym lokalu z jednym, jedynym drinkiem i wrócić godzinę spóźniony... Czy to jakaś bajka? Powinienem przynajmniej zniszczyć bar, rozbić samochód o fontannę na środku Avenyn i wrócić do hotelu chwiejnym krokiem w samych gatkach. To byłby skandal na moim poziomie, a nie jakieś głupoty.
Ostatecznie decyzja o zakończeniu gry w kadrze żółto-niebieskich nie była nieodwołalna i Zlatan dał się przekonać do powrotu. Niemniej niesmak po całej sytuacji pozostał...
***
Jak Europa długa i szeroka, prawie wszędzie piłkarze mają problem z alkoholową prywacją. Nie ma zatem co rozdzierać szat, mówić i pisać, że w reprezentacji Polski panuje chaos, z którym Adam Nawałka nie jest w stanie sobie prowadzić. Grunt to przykładne ukaranie winnych, tak, aby podobne sprawy już nigdy nie miały miejsca. A ostrzej zareagować tylko wówczas, gdy ktoś jak np. Yann M'Vila nie wyciągnie wniosków ze swojego niewłaściwego postępowania.