Hutnicza twierdza nadal niezdobyta. Stal Stalowa Wola zremisowała z GKS-em Tychy
W meczu siódmej kolejki drugiej ligi Stal Stalowa Wola zremisowała 1:1 z GKS-em Tychy.
fot. KRZYSZTOF KAPICA/POLSKA PRESS
Fani piłki nożnej obejrzeli w sobotnie popołudnie dobry mecz, który co najważniejsze dla kibiców zielono-czarnych zakończył się remisem. Punkt zdobyty w meczu z czołową drużyną drugiej ligi na pewno cieszy. Trener Jaromir Wieprzęć zdecydował się na korekty w składzie w porównaniu do spotkania w Zambrowie z Olimpią. W ataku już od pierwszych minut zagrał Przemysław Oziębała, a do linii pomocy po wrócił Radosław Mikołajczak.
Filmowy gol
Stal miała wymarzony początek. Już w 3 minucie Oziębała zgrał piłkę do Damiana Łanuchy, który będąc 30 metrów od bramki Pawła Florka zdecydował się na strzał z woleja. Futbolówka przelobowała zaskoczonego bramkarza GKS-u Tychy i Stalówka wyszła na prowadzenie. Trzy minuty później mogło być 2:0 dla zielono-czarnych, ale uderzenie Adrian Bartkiewicz było niecelne.
Z minuty na minutę coraz większą przewagę zdobywali tyszanie. Marcin Radzewicz znalazł się w 13 minucie w dogodnej okazji do zdobycia bramki i pierwszą doskonałą interwencją w tym meczu popisał się Tomasz Wietecha. Bramkarz Stali musiał skapitulować w 18 minucie. Dośrodkowanie z rzutu rożnego i dobrze na bliższym słupku znalazł się Daniel Tanżyna, który strzałem głową z bliskiej odległości pokonał bramkarza gospodarzy. Po strzeleniu bramki GKS chciał pójść za ciosem, ale mimo tego, że tyszanie byli częściej przy piłce to nie potrafili stworzyć dogodnych sytuacji podbramkowych. Za to Stal była blisko szczęścia w 32 minucie. Łanucha wykonywał rzut wolny i popisał się ładnym dośrodkowaniem, szkoda tylko, że zabrakło któregoś z zawodników Stali w pobliżu piątego metra od bramki GKS-u.
Atak za atakiem
Zaraz na początku drugiej połowy ponownie na uderzenie z dalszej odległości zdecydował się Łanucha, ale tym razem strzał pozostawiał wiele do życzenia. Kilka chwil później Mikołajczak reklamował sędziemu, że jeden z piłkarzy GKS-u zagrał piłkę ręką, ale arbiter nie przerwał gry. Tyszanie mieli swoje okazje. Na strzał z 25 metrów decyduje się Radziewicz, ale Wietecha popisał się jednak piękną paradą i sparował piłkę na rzut rożny.
W 68 minucie ponownie Radzewicz był blisko szczęścia, ale jego uderzenie głową minęło bramkę Stali. Gospodarze odpowiadali kontrami, ale zarówno Jabłoński, jak i Mikołajczak pudłowali. Trzeba przyznać, że zielono-czarni niesieni fantastycznym dopingiem swoich kibiców z każdą minuta poczynali sobie coraz śmielej i przy odrobinie szczęścia mogli się pokusić o gole. Stal kończyła mecz w dziesiątkę kiedy drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę obejrzał Mateusz Jagiełło.
Warto dodać, że arbiter główny spotkania Tomasz Białek w drugiej połowie nie był tak bardzo pobłażliwy dla zawodników i z łatwością pokazywał żółte kartki. Ogółem było ich dziesięć. Jeśli chodzi o Stalówkę to jak na razie żaden z zawodników nie będzie pauzował w następnym meczu. Jednak kolejna żółta kartka oznacza przymusową przerwę dla: Marcina Kowalskiego, Mateusza Jagiełło oraz Płonki.
Sprawiedliwie
Z wyniku zadowolony był trener Stali Jaromir Wieprzęć. - Z przebiegu meczu wynik remisowy jest sprawiedliwy. Szkoda, że po tak dobrym początku i pięknej bramce, znowu straciliśmy gola po stałym fragmencie gry. Analizujemy stałe fragmenty gry, wiele o nich mówimy, ale i tak kończy się to stratą gola. Musimy nad tym elementem gry cały czas pracować - mówi Jaromir Wieprzęć, trener Stali Stalowa Wola.
Kibice Stalówki opuszczając stadion przy ulicy Hutniczej podkreślali, że wynik może ciszyć. Przede wszystkim drużyna prowadzona przez Jaromira Wieprzęcia wciąż jest niepokonana na własnym stadionie. Teraz kluczem powinno być punktowanie w meczach wyjazdowych.
W zespole ze Stalowej Woli w pierwszej jedenastce zagrał Oziębała. Sam zawodnik podkreśla, że dobrze czuje się w hutniczym grodzie. Występ Przemka z Tychami trzeba ocenić pozytywnie. Przede wszystkim potrzeba trochę czasu, aby lepiej się rozumiał z kolegami z drużyny na boisku. W sobotę 29-latek robił co tylko mógł, walczył o każdą piłkę, ale nie miał praktycznie żadnych bramkowych okazji.
Ciekawie mogłoby wyglądać zestawienie Oziębały razem z Płonką. Tomasz to silny i wysoki zawodnik, natomiast Przemek to przede wszystkim szybkość. Na pewno w Stalowej Woli będą mieli pożytek z Oziębały, ale na ten moment kibice muszą jeszcze trochę poczekać.
W następnej kolejce Stalówka zagra na wyjeździe z Polonią Bytom. Kolejny ligowy mecz przy Hutniczej odbędzie się 19 września, a zielono-czarni podejmować będą nieobliczalną i groźną Puszczę Niepołomice.
STAL STALOWA WOLA - GKS Tychy 1:1 (1:1)
Bramki: Damian Łanucha 3 - Daniel Tanżyna 18
Stal: Tomasz Wietecha - Adrian Bartkiewicz, Grzegorz Wawrzyński, Michał Bogacz, Marcin Kowalski - Dawid Jabłoński (78 Mateusz Kantor), Michał Kachniarz (65 Mateusz Jagiełło), Paweł Giel (90 Kacper Siudak), Damian Łanucha, Radosław Mikołajczak - Przemysław Oziębała (70 Tomasz Płonka).
GKS: Paweł Florek - Tomasz Górkiewicz (63 Mateusz Grzybek), Tomasz Boczek, Daniel Tanżyna, Mateusz Mączyński - Damian Szczęsny (74 Marcin Wodecki), Mariusz Zganiacz, Mateusz Bukowiec, Daniel Duda (69 Piotr Okuniewicz), Marcin Radzewicz - Łukasz Grzeszczyk.
Żółte kartki: Oziębała, Bogacz, Płonka, Jagiełło, Kantor - Zganiacz, Wodecki, Mączyński, Boczek.
Czerwona kartka: Mateusz Jagiełło (90. minuta, Stal, za drugą żółtą).
Sędziował: Tomasz Białek z Drezdenka.
Widzów: 1100 (w tym 200 kibiców GKS-u Tychy).