Hit kolejki nie zawiódł, Dolcan zremisował z Górnikiem Łęczna
Dolcan Ząbki po badzo dobrym meczu zremisował z Górnikiem Łęczna 2:2 (2:2). Bramki dla gospodarzy zdobyli Grzegorz Piesio i Dariusz Zjawiński. Dla Górnika bramki zdobyli Maciej Szmatiuk i Grzegorz Bonin. Kto wygrał a kto stracił na remisie?
fot. Wojciech Czekała
Mecz w Ząbkach nie zawiódł, bynajmniej koneserów dobrej, pierwszoligowej piłki. Bo czego można było się spodziewać po drużynach, które cały czas są w grze w walce o ekstraklasowe podwórko?
Można pisać i gdybać, że to spotkanie było decydujące zarówno dla Dolcanu jak i Górnika, że ten kto przegra, tak bardzo oddali się od wymarzonego awansu. Jednak w cieniu tych informacji nikt nie wspomniał o osobie, dla której ten mecz był najważniejszy. O kim mowa? O Juriju Szatałowie, trenerze Górnika Łęczna.
To Szatałow w tamtym sezonie prowadził Zawisza Bydgoszcz, który kilka dni temu zdobył Puchar Polski wygrywając z Zagłębiem Lubin. Szkoleniowiec w poprzednim sezonie z sukcesem prowadził bydgoszczan, do momentu gdy coś się w klubie nie zacięło. Po okresie suszy przyszedł mecz z Dolcanem Ząbki, który Szatałow przegrał i musiał pożegnać się z pracą w Bydgoszczy. Obecna sytuacja wydaje się podobna.
Górnik nie potrafi wygrać od czterech spotkań i udowodnił to samo w meczu z Dolcanem.
Spotkanie lepiej rozpoczęli goście, chcący pokazać pazur i nastraszyć podopiecznych Roberta Podolińskiego. Przyjezdni kontrowali prawą stroną, aktywni byli Grzegorz Bonin i Paweł Sasin. Po okresie optycznej przewagi sprawy w swoje „nogi” wzięli gospodarze. Ząbczanie grali prostą i mądrą piłkę, łatwo przedostawali się pod pole karne Górnika.
W 13. minucie padła pierwsza bramka, która nie tyle co otworzyła wynik tego meczu, ale na prędce go rozkręciła. Dośrodkowanie Patrika Mraza z dziecinną łatwością wykorzystał Maciej Szmatiuk, uderzając piłkę tuż obok słupka bramki Macieja Humerskiego.
Nie minęła przysłowiowa minuta a gospodarze cieszyli się z remisu. Po wywalczeniu i wykonaniu rzutu rożnego, piłkę na równi z linią bramkową przejął Grzegorz Piesio, zakręcił trzema zawodnikami, skierował się do środka pola karnego i strzałem w lewy dolny róg bramki pokonał Sergiusza Prusaka.
Fragment gry po wzajemnym „wystrzelaniu się” również miło się oglądało, świadczyło o tym m.in. otwartość w grze i brak skłonności defensywnych w grze obydwu drużyn. Piłkarze nadal grali futbol przyjemny dla oka. Widać było, że dla Jurija Szatałowa i Roberta Podolińskiego ten mecz jest istotny i nie będą wzbraniać się od ciężkiej artylerii.
O tym, że spotkanie było zaliczone do hitu kolejki kibice przekonali się tuż przed przerwą. W odstępie minuty z 1:1 zrobiło się 2:1 dla Dolcanu i chwilę później 2:2.
Sygnał do ataku dał Adrian Łuszkiewicz, który błyskawicznym zagraniem uruchomił Dariusza Zjawińskiego. Napastnik zmylił obrońcę, obrócił się z piłką o 180 stopni i uderzeniem z 25 metrów nie dał szans Prusakowi. Strzał ładny, ale winić należy tu Prusaka, który był dobrze ustawiony i powinien choć starać się interweniować.
Rozluźnienie w szeregach Dolcanu po zdobytej bramce było tak duże, że chwilę po rozpoczęciu gry przez Górnika gry, goście wyrównali stan meczu. Bonin przedarł się między dwoma obrońcami i chytrym podbiciem przelobował wychodzącego z bramki Humerskiego. Po tej sytuacji sędzia zakończył pierwszą część hitu kolejki.
Druga połowa rozpoczęła się jak zawsze (i to już jest w tradycji) po myśli Dolcanu. Należy przypomnieć, że 80% bramek zdobytych przez podopiecznych Podolińskiego ma właśnie miejsce po zmianie stron! Wyjątkiem był nie tak dawny mecz wyjazdowym z Okocimskim Brzesko, gdzie Dolcan wygrał 6:0 i strzelił dwie bramki w pierwszej połowie, co rzadko mu się zdarza.
Dolcan naciskał aspirującego do awansu Górnika, lecz z nic z tych starań nie wychodziło. Najbliżej zdobycia bramki był Dariusz Zjawiński, który w 58 minucie meczu w sytuacji sam na sam minimalnie strzelił obok lewego słupka bramki. Naciskał Grzegorz Piesio, naciskał także Łukasz Sierpina i wprowadzony za niego Kamil Mazek.
Losy meczu mogły się odwrócić w 78 minucie spotkania, gdy po brutalnym faulu na Dariuszu Zjawińskim kartkę otrzymał Julien Tadrowski. To wtedy trener Podoliński mógł rzucić całą swoją siłę ofensywną i dobić przeciwnika.
Zepchnięty do głębokiej defensywy Górnik dwoił się i troił, aby powstrzymać szarżę Dolcanu i udało mu się to. Trener gości, Jurij Szatałow powinien być zadowolony, że gospodarze byli w drugiej połowie nieskuteczni, co zwykle im się tak nie zdarza.
Po tym spotkaniu Dolcan trzyma się podium, a Górnik wyprzedza Arkę o jeden punkt w tabeli. Miesiąc maj jest zatem najważniejszy dla Dolcanu i Górnika,a przede wszystko dla trenera Szatałowa, o ile nie straci wcześniej pracy.