menu

Kamil Glik: Mamy świadomość, że za nami cholernie ciężkie spotkanie [WYWIAD]

15 czerwca 2015, 08:24 | Sebastian Staszewski/Polska The Times

Teraz trzeba skupić się Niemcach. We wrześniu oni muszą, a my możemy. Dlatego powinniśmy jechać tam bez kompleksów - uważa Kamil Glik, obrońca reprezentacji Polski.

Kamil Glik nie mógł zagrać z Gruzją
Kamil Glik nie mógł zagrać z Gruzją
fot. Paweł Skraba/Polska Press

Mecz z Gruzją był chyba dla Pana najtrudniejszym z tych, które oglądał Pan w roli kibica?
Cięższego chyba nie pamiętam. Szczerze mówiąc, łatwiej jest być na murawie niż na ławce rezerwowych czy nawet na trybunach. Nerwy są wtedy mniejsze. A tak to cały czas czułem stres, szczególnie do chwili strzelenia pierwszej bramki. Później też nie było łatwo, bo Gruzini atakowali. Do 75. min nie miałem wesołej miny. Ciśnienie zeszło dopiero po pierwszym golu Roberta Lewandowskiego. Wtedy już wiedziałem, że nic nam się nie stanie.

Wynik 4:0 wygląda imponująco, ale nie ma wiele wspólnego z przebiegiem meczu…
To prawda. Podobnie zresztą wynik z Tbilisi. Oba rezultaty nie odzwierciedlają trudów, które napotkaliśmy, grając przeciwko Gruzinom. Na końcu w świat idzie jednak wynik, a nie szczegółowa relacja z meczu, ale spokojnie, nie zwariujemy. Mamy świadomość, że za nami cholernie ciężkie spotkanie.

Jak ocenia Pan grę kolegów z obrony? Łukasz Szukała to od kilkunastu miesięcy etatowy kadrowicz, ale Michał Pazdan był przed sobotnim meczem dużym znakiem zapytania. Zdał egzamin?
Zagraliśmy na zero z tyłu - to dla obrońców największy komplement, i chyba nic więcej nie trzeba dodawać. A Michał rozegrał fajny mecz.

Kiedy zapytałem Łukasza Szukałę, jaką ocenę daje Pazdanowi, powiedział bez zastanowienia: "Bardzo dobra!". A Pan?
Ja stawiam mu nie piątkę, ale nawet szóstkę! Michał jest najlepszym obrońcą ligi polskiej, zasłużył na powołanie do reprezentacji i na Narodowym udowodnił, że presja go nie przerosła. Brawa dla niego i dla całej drużyny.

Nikt chyba nie ma wątpliwości, że jeśli tylko będzie Pan zdrowy, to stworzy Pan duet stoperów z Szukałą. Pazdan wyrósł dziś na środkowego obrońcę nr 3?
Będę grał na bank? Nic takiego nie zostało powiedziane. Rywalizacji nie bałem się nigdy: mam doświadczenie w walce o miejsce w składzie. Wielokrotnie udowadniałem, że potrafię grać, i to grać dobrze, ale jeśli będzie trzeba rywalizować z Michałem, to podejmę rękawicę. Pazdan pokazał, że można na niego liczyć, natomiast to, czy zostanie w reprezentacji na dłużej, to nie jest pytanie do mnie. Musisz porozmawiać z trenerem Nawałką.


Zwycięstwo z Gruzją to nasz bilet do Francji?
Nie, spokojnie. Mamy jeszcze cztery mecze!

W tym jeden z Gibraltarem…
Ale wcześniej zmierzymy się z Niemcami, a w październiku rozgrywamy dwa finały - ze Szkocją i Irlandią. W Warszawie na pewno zrobiliśmy milowy krok w stronę Euro, bo nawet jeśli nie uda się awansować bezpośrednio, to raczej nie zajmiemy gorszego miejsca niż trzecie, barażowe. W tej chwili mamy pięć punktów przewagi nad czwartą Irlandią i musiałby zdarzyć się kataklizm, aby Irlandczycy nas wyprzedzili. Jednak zamiast myśleć o Paryżu czy Marsylii, trzeba skupić się Niemcach. We wrześniu oni muszą, a my możemy. Dlatego powinniśmy jechać tam bez kompleksów. A może właśnie po meczu z mistrzami świata będziemy mogli powiedzieć, że na pewno lecimy na mistrzostwa do Francji?

Wierzy Pan, że możemy wygrać naszą grupę eliminacyjną?
Oczywiście, że tak! To byłoby coś mega! Przede wszystkim chcemy jednak awansować - nieważne jak. Dla mnie to może być nawet awans z trzeciego miejsca. Powalczymy jednak o pełną stawkę, a więc o zwycięstwo w grupie.

Za nami Gruzja, a przed nami towarzyski mecz z Grecją w Gdańsku. Tym razem zobaczymy Pana na boisku?
Mam nadzieję. Przyjechałem na kadrę, bo zależało mi na obecności tutaj. Trener zadzwonił, powiedział o powołaniu, a ja nawet nie wspomniałem o tym, czy mogę pojawić się trochę później. Chcę być z tą drużyną. Może z Gruzją przyniosłem jej szczęście? Teraz po ciężkim sezonie chcę godnie pożegnać się z polskimi kibicami.

Po meczu z Grecją przyjdzie czas na zasłużone wakacje?
Zostanę w Trójmieście na kolejne trzy dni, a później wybieram się na tydzień wakacji na Sardynię.

Czytaj dalszy ciąg w Polska The Times >>

Polska The Times


Polecamy