menu

Jaki ojciec, taki syn, czyli piłkarskie rodziny w polskiej piłce

24 czerwca 2014, 13:43 | Konrad Kryczka

Wczoraj obchodziliśmy dzień ojca i z tej okazji postanowiliśmy się przyjrzeć piłkarskim rodzinom, w których zarówno ojciec, jak i syn, są zaangażowani w polski futbol.

Na całym świecie bez problemów znajdziemy słynnych piłkarzy, których dzieci również postanowiły kopać piłkę lub związać się z nią w inny sposób. To całkowicie normalne i naturalnie występuje również na polskim gruncie. W końcu miłość do futbolu jest chyba zawarta w genach. Darujemy sobie wymienianie tutaj światowych gigantów, których pociechy także zechciały kopać piłkę na najwyższym poziomie, a skoncentrujemy się na naszym kraju. Przyjrzymy się jednak nie tylko ojcom i synom piłkarzom, ale także tym, którzy zaistnieli w futbolu w innej roli.

Jeżeli chodzi o kultywowanie tradycji grania w piłkę, to spokojnie wymienimy kilku ojców i synów. I tak od razu przypomina nam się rodzina Szczęsnych. Choć w tym przypadku musimy raczej powiedzieć o przekazywaniu w genach umiejętności interweniowania w bramce. Maciej w przeszłości jako bramkarz zwiedził (przy tym grał i zdobywał tytuły mistrzowskie) kilka dużych polskich miast. Występował choćby w Wiśle Kraków, Widzewie Łódź oraz stołecznych: Legii i Polonii. Swoje zagrał również w reprezentacji Polski, a w ostatnich latach był trenerem bramkarzy w Koronie Kielce oraz piłkarskim ekspertem, słynącym z ostrych komentarzy. Jego syna, Wojciecha, nie trzeba chyba przedstawiać. Z powodzeniem broni w Arsenalu, a wymienia się go w kontekście transferu do jeszcze mocniejszego klubu i jest ciągle powoływany do reprezentacji Polski. Dodatkowo sporo w nim bezczelności i oczywiście innych podobieństw do ojca. Golkiperem jest również brat Wojciecha, Jan, który jednak bronił jedynie w niższych ligach, ale polscy kibice mogą go kojarzyć z występów w „Turbokozaku” czy w roli reportera TVN Turbo podczas meczów Pucharu Polski.

Futbol we krwi mają również Koseccy. Roman, zanim zaczął karierę polityczną i starania o fotel prezesa PZPN, był kapitalnym piłkarzem, który zaliczył występy na przykład w Legii, Galatasaray, Osasunie czy Atletico. I oczywiście w reprezentacji Polski. Jakub z kolei swoją seniorską karierę spędził jak do tej pory w Polsce. Reprezentuje Legię, będąc jednak wcześniej wypożyczanym do ŁKS-u czy Lechii Gdańsk. Jeżeli urazy nie będą go męczyły, jak w poprzednim sezonie, to jest jednym z głównych kandydatów z naszej ligi do zagranicznego wyjazdu. Swoją drogą, nawet zastąpił kiedyś swojego ojca na boisku w jego pożegnalnym meczu…

Nie tylko w Warszawie można znaleźć ojca i syna, którzy zawodowo grają w piłkę. Na chwilę powinniśmy się przenieść do Krakowa i przyjrzeć się zawodnikom niegdyś grającym w Wiśle. Kazimierz Kmiecik to jeden z najlepszych strzelców Ekstraklasy wszech czasów (7. miejsce z 153 trafieniami), mający na swoim koncie również mistrzostwo i wicemistrzostwo oraz 3. miejsce na mundialu w 1974 r. z reprezentacją Polski. Obecnie jest asystentem Franciszka Smudy w Wiśle, a swoich sił w piłce próbował również jego syn, Grzegorz. Talentu po ojcu jednak nie odziedziczył. W czasach juniorskich trenował w „Białej Gwieździe”, w Ekstraklasie debiutował w barwach GKS-u Katowice, dla którego strzelił nawet pięć goli w sezonie, a obecnie gra w Limanovii. Kompanem Kmiecika w Wiśle był Andrzej Iwan. Nie trzeba chyba wspominać, jak wyglądała kariera „Ajwena”. Wielki talent, kapitalne umiejętności i to wszystko chyba niewykorzystane do końca przez tego zawodnika. W jego przypadku piłka nożna przeplatała się z problemami alkoholowymi oraz hazardowymi, a nawet próbami samobójczymi. W ostatnich latach jednak Iwan z powodzeniem komentuje mecze w Orange Sport i o kłopotach w jego przypadku nie słyszymy. O wiele mniej od niego w piłce osiągnął jego syn, Bartosz. Co do niego wydaje się, że talent również ma spory, ale jakoś nie potrafi sprzedać tego, co potrafi, w każdym spotkaniu. Grał w kilku klubach, na różnych poziomach rozgrywek, a od dwóch sezonów reprezentuje barwy Górnika Zabrze, w którym kiedyś grał przecież jego ojciec, i w jego barwach prezentuje się naprawdę nieźle.

W Wiśle w latach 80-tych występował Wojciech Gorgoń. Wielu być może go nie kojarzy, a sam Ajwen opowiada o nim w „Spalonym” tak: - Dość dobrze zapowiadał się Wojciech Gorgoń, wszystkich w promieniu pięciu metrów potrafił poharatać wślizgami.

Sam Gorgoń po wyjeździe z Krakowa bronił jeszcze barw Zagłębia Sosnowiec, a po opuszczeniu Polski osiadł w Austrii. Tam został piłkarskim arbitrem (międzynarodowym liniowym) i tam na świat przyszedł jego syn, Alexander. Obecnie niespełna 26-letni zawodnik występuje w Austrii Wiedeń, a wielu chętnie widziałoby go w koszulce reprezentacji Polski. W Wiśle grał również Adam Musiał. Obrońca niezwykle twardy i waleczny, a przy tym dusza towarzystwa. Obecnie jest administratorem stadionu przy Reymonta 22. Żaden z jego dwóch synów nie zasłynął jako piłkarz, ale Tomasza doskonale znamy z prowadzenia spotkań na poziomie Ekstraklasy (swoją drogą, nie dotarł na swój debiut w roli ekstraklasowego arbitra), a Maciej jest obecnie trenerem rezerw „Białej Gwiazdy”.

W Polsce na poziomie ekstraklasowym grał w Siarce Tarnobrzeg, Widzewie Łódź oraz Wiśle Płock. W Niemczech z kolei w FC Koeln czy Energie Cottbus. O kim mowa? O Andrzeju Kobylańskim, byłym reprezentancie Polski, a do niedawna również dyrektorze sportowym Korony Kielce. Za naszą zachodnią granicą praktycznie całą dotychczasową karierę spędził jego syn, Martin. Obecnie reprezentuje Werder Brema, w barwach którego debiutował w Bundeslidze, a także polską młodzieżówkę.

W 2002 roku, po szesnastu latach przerwy, awansowaliśmy na mundial. Reprezentację Polski do tego celu poprowadził Jerzy Engel. Na samej imprezie zdobyliśmy jednak tylko trzy punkty i po zakończeniu fazy grupowej wróciliśmy do domu. Sam Engel wspomina ten czas jednak bardzo pozytywnie. - To były fantastyczne mistrzostwa. Ten turniej pokazał niestety nasze miejsce na świecie. Jak widać, od tamtego mundialu nic się nie zmieniło, nikt nie osiągnął niczego więcej […] Myślę więc, że w 2002 roku to było maksimum tego, co mogliśmy osiągnąć – mówił dwa tygodnie temu w rozmowie z nami. Po zakończeniu przygody z reprezentacją szkoleniowiec próbował jeszcze z Wisłą szturmować bramy Ligi Mistrzów, a w ostatnich latach koncentrował się głównie na pracy w PZPN i udzielaniu w telewizji jako piłkarski ekspert. Jego syn, również Jerzy, poszedł w ślady ojca i zajął się trenerką.

Kiedy Engel senior zostawał selekcjonerem reprezentacji Polski, funkcję prezesa PZPN pełnił Michał Listkiewicz. Stanowisko to opuścił dopiero w 2008 roku. Dawniej był natomiast arbitrem międzynarodowym, który był m.in. asystentem sędziego głównego w finale Mundialu 1990 we Włoszech. Z powodu swojego doświadczenia działał również w FIFA czy UEFA. Drogę sędziego obrał również jego syn, Tomasz, który biega po linii, w razie potrzeby machając chorągiewką, a przy tym należy do grupy arbitrów międzynarodowych.

Ostatnią postacią, na którą chcemy zwrócić uwagę, jest Paweł Janas. Człowiek, który w swojej karierze piłkarskiej bronił barw Legii, Widzewa oraz Auxerre, a do tego ponad 50 razy wystąpił z orzełkiem na piersi. Jako trener prowadził kilka polskich klubów, ale co ważniejsze dostał szansę w reprezentacji Polski, z którą awansował na mistrzostwa świata w Niemczech w 2006 roku. Trenerską tradycję w rodzinie kultywuje syn byłego selekcjonera, Rafał. Był on m.in. asystentem Macieja Skorży w Wiśle Kraków, Legii Warszawa oraz Ettifaq FC, a ostatnio jest odpowiedzialny za reprezentacje Polski do lat 18. i 19.


Polecamy