Górnik Wałbrzych wyeliminował kolejnego pierwszoligowca. ŁKS odpadł z pucharu
Mimo, że ŁKS Łódź pierwszy objął prowadzenie w Wałbrzychu, ambitnie grający Górnik zdołał odrobić straty i pokonał łodzian 2:1. W poprzedniej rundzie Pucharu Polski wałbrzyszanie pokonali innego pierwszoligowca, Sandecję Nowy Sącz.
fot. Dariusz Gdesz
W sobotnie popołudnie miejscowych fanów czekało bardzo ciekawe spotkanie z Górnikiem Zabrze. Kibice nie zawiedli piłkarzy, a piłkarze kibiców. Mecz od początku obfitował w bardzo dużo walki. Flota nie przestraszyła się utytułowanego Górnika i od początku udowadniała, że będzie chciała pokusić się w tym meczu o niespodziankę.
Pierwsze poważne zagrożenie pod bramką Floty miało miejsce w 21. minucie, kiedy to Oziębała uderzał głową, ale Kasprzik świetnie interweniował. Wyspiarze także atakowali i to dosyć odważnie. W 24. minucie Kieruzel uderzył z dystansu obok bramki. W meczu ogólnie nie było bardzo dużo klarownych sytuacji. Mecz toczył się w szybkim tempie, ale bez poważniejszych sytuacji podbramkowych. W 33. minucie świetną wrzutkę Jasińskiego na głowę wykorzystał Śpiączka, który nie dał żadnych szans Skorupskiemu. Na trybunach zapanował szał radości bo gra Flota naprawdę mogła się podobać. Wyspiarze po strzeleniu bramki nie zamierzała się bronić i chcieli pójść za ciosem. W 39. minucie ładną akcję przeprowadził Szalamberidze, ale jego zagranie było minimalnie niecelne. Do końca pierwszej połowy już nic ciekawego się nie wydarzyło i oba zespoły zeszły do szatni z wynikiem 1:0.
Na drugą połowę Górnik wyszedł z większą motywacją i od początku starał się narzucić swój styl gry. Gra obronna Floty w tym meczu stała na bardzo wysokim poziomie. W 51. minucie na strzał zdecydował się Szeweluchin, ale uderzył prosto w Kasprzika. W 68. minucie z dystansu strzelał Mączyński, ale bardzo niecelnie. Górnik atakował, a Flota kontrowała. Z takiej właśnie kontry padł drugi gol dla Floty. Po świetnym dośrodkowaniu na głowę Zalepy i statycznej postawie defensorów Górnika było już 2:0! Na trybunach było coraz głośniej, a sympatycy Floty na moment nie przestawali dopingować swojego zespołu. Górnik wyglądał na zagubionego.
Ostatnie minuty przyniosły sporo walki. Górnik starał się zdobyć bramkę honorową, ale brakowało dokładności. Obrońcy Floty też nie pozwalali za dużo graczom Górnika. Dopiero w 90. minucie arbiter z Poznania pokazał na wapno. Do piłki podszedł Milik i strzelił bramkę honorową.