GKS Tychy rozbił Zagłębie w Sosnowcu
- W tym składzie Zagłębie na pewno nie utrzyma się w drugiej lidze - wypalił na pomeczowej konferencji trener sosnowiczan, Piotr Stach. To jedyna nowość jaką można było usłyszeć ostatnio z ust szkoleniowca skleconej naprędce drużyny, która przegrywa mecz za meczem. Po kolejnych porażka Stach zmuszony jest się nieustannie powtarzać.
fot. Michał Dominiec (Ekstraklasa.net)
Zagłębie - GKS Tychy 1:3 (1:1) - czytaj zapis naszej relacji na żywo!
- Już mi się odechciewa mówić cały czas to samo. To, że drużyna ma potencjał i to, że zawodnicy z zaangażowaniem podchodzą do treningów nie wystarcza, bo po prostu brakuje im umiejętności - kręcił głową Stach.
Pierwsze minuty meczu nie zapowiadały jednak takiego obrotu sprawy. Wydawało się nawet, że młodzi piłkarze Zagłębia są w stanie sprawić niespodziankę, bo to oni pierwsi zaatakowali i dłużej utrzymywali się przy piłce. Problem w tym, że o ile pod polem karnym rywala sosnowiczanie prezentowali się całkiem nieźle, o tyle po drugiej stronie boiska zawodnicy odpowiadający za obronę zawodzili na całej linii. Pierwszy poważny błąd popełnili już w 13. minucie, który przypłacili straconym golem zdobytym przez Damiana Szczęsnego.
- Gdybyśmy inaczej zagrali z przodu, to może obrońcy nie mieliby takich problemów. Wszyscy się bronimy i wszyscy atakujemy - starał się bronić kolegów Rafał Jankowski.
To właśnie on jeszcze przed przerwą zdobył wyrównującego gola, a trybuny Stadionu Ludowego po raz pierwszy się ożywiły.
Po zmianie stron spotkanie zdominowali jednak tyszanie. Zarówno na widowni, jak i na boisku. Kibice GKS rozpoczęli zorganizowany doping, a na placu gry pojawiła się odmieniona drużyna.
- Powiedzieliśmy sobie w przerwie kilka ostrych słów - zdradził Krzysztof Bizacki, który coraz lepiej czuje się na lewej stronie boiska, gdzie ustawia go trener Piotr Mandrysz. To właśnie z tego rejonu boiska dośrodkował piłkę wprost na głowę Remigiusza Malickiego, który najpierw wyprowadził swój zespół na prowadzenie, a potem przypieczętował zwycięstwo.
Radości nie krył trener Mandrysz, który przed laty był piłkarzem Zagłębia. - Na Ludowym krążą chyba jakieś pozytywne dla mnie fluidy, bo jako trener przyjechałem tu po raz trzeci i odniosłem trzeci zwycięstwo - relacjonował szkoleniowiec.