GKS Tychy nie dowiózł prowadzenia do końca. Podział punktów w Bytowie (ZDJĘCIA)
Bytovia Bytów zremisowała przed własną publicznością z GKS-em Tychy. Goście prowadzili po golu Damiana Szczęsnego, ale trafienie Janusza Surdykowskiego uratowało gospodarzom jeden punkt. To pierwsze "oczko" zdobyte w tym roku na wyjeździe przez piłkarzy Tomasza Hajty.
Spotkanie lepiej zaczęli gospodarze. W pierwszych minutach meczu w bramce GKS-u Tychy dwukrotnie zatrudniany był Sebastian Przyrowski, ale za każdym razem popisywał się udaną i pewną interwencją. Tyski zespół zamiast na ilość postawił na jakość i w 30. minucie po raz pierwszy zagroził bramce gospodarzy od razu zdobywając gola. Piłkę do siatki Bytovii skierował Damian Szczęsny wykorzystując zamieszanie w "szesnastce" rywali.
Przed przerwą jeszcze Maciej Szewczyk próbował zagrozić bramce GKS-u, ale jego uderzenie głową minęło bramkę Sebastiana Przyrowskiego. Do przerwy zatem nieoczekiwanie prowadzili goście, którzy do tej pory nie zdobyli nawet jednego punktu w meczu wyjazdowym w tym roku.
W drugiej części gry Bytovia jeszcze bardziej przycisnęła, ale nie potrafiła stworzyć sobie dogodnej okazji do zdobycia bramki wyrównującej. Wreszcie udało się to Januszowi Surdykowskiemu, który w 70. minucie pewnym strzałem zdołał doprowadzić do remisu. Ten zawodnik można powiedzieć, że ma patent na tyską drużynę, bo w pierwszym meczu pomiędzy tymi zespołami zdobił dwie bramki. W doliczonym czasie gry gospodarze mogli jeszcze przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść, ale Mariusz Kryszak będąc tuż przed polem karnym tyszan mocnym strzałem nie zdołał skierować piłki w światło bramki GKS-u.
Ostatecznie mecz zakończył się remisem 1:1, a to oznacza, że podopieczni Tomasza Hajty zdobyli dopiero pierwszy punkt w meczu wyjazdowym w tym roku, co może napawać pewną dawką optymizmu przed kolejnymi meczami, których stawką jest utrzymanie w 1. lidze. Bytovia natomiast mimo że jest "nad kreską" nadal pozostaje bardzo poważnie zagrożona spadkiem do 2. ligi.