Betclic 1 liga. Ireneusz Pietrzykowski, trener Stali Stalowa Wola: Nie chcieliśmy być tłem dla Wisły
Stal Stalowa Wola wysoko przegrała na własnym boisku z Wisłą Kraków. Zielono-czarni zagrali jednak odważnie i tylko własne błędy spowodowały, że Biała Gwiazda zdobyła aż pięć bramek.
fot. Marcin Radzimowski
Stalówka na spotkanie z krakowską Wisłą wyszła dość odważnie. Podopieczni Ireneusza Pietrzykowskiego nie chcieli oddać rywalowi pola gry. Stąd ku zaskoczeniu wielu tuż za Sebastianem Strózikiem pojawił się Joao Tavares co mogło świadczyć o ofensywnym usposobieniu Stalówki.
- Szukaliśmy takie rozwiązania, aby być większą ilością zawodników pod bramką rywala. Tavares dobrze wyglądał w treningu właśnie nieco niżej. Chcieliśmy zagrać nieco bardziej ofensywnie. Nie chcieliśmy tylko pobronić w tym meczu stąd takie rozwiązanie. Chcieliśmy grać w piłkę napisał:
- stwierdził opiekun Stali Stalowa Wola.
[polecany]26975361[/polecany]
Niestety Stalówka podarowała Wiśle właściwie każdą z bramek. Goście od 16. minuty prowadzili, ale zielono-czarni momentalnie wyrównali. Pod koniec pierwszej części gry w zaledwie 60 sekund stracili dwa gole, a kilka minut po przerwie po kolejnym błędzie czwartego gola, który właściwie zakończył niedzielną potyczkę.
- Nie ma możliwości, żeby z takim przeciwnikiem liczyć na dobry wynik, kiedy podarowaliśmy mu przynajmniej trzy bramki. Wisła ma bardzo dużo jakości i potrafi tworzyć sobie sytuacje i je wykorzystywać. Licząc na to, że coś więcej chcieliśmy, to te bramki traciliśmy dzisiaj za łatwo. Szczególnie pierwsza połowa była taka, z której mogliśmy wyciągnąć coś więcej. Szybko stracony czwarty gol w drugiej połowie zamknął właściwie mecz. Były jakieś próby, nie poddaliśmy się, ale było trudniej i niestety spotkanie skończyło się naszą wysoką porażką napisał:
- dodał Ireneusz Pietrzykowski.
Niedzielne zawody były niewątpliwie świętem w Stalowej Woli. Stal z Wisłą po raz ostatni grała prawie 30 lat temu. Przez ostatnie lata zielono-czarnym nie dane było zbyt często mierzyć się z takimi rywalami jak chociażby Biała Gwiazda. Ekipa z Podkarpacia chciała powalczyć z rywalem i wydaje się, że praktycznie przez całą pierwszą połowę tak było.
- Na pewno chcieliśmy, żeby było święto w Stalowej Woli. Bez wątpienia przyjeżdża wielka marka i nie chcieliśmy być tylko tłem. Chcieliśmy zagrać mecz, który da nam szansę na coś więcej niż tylko fajne zaprezentowanie. Był taki plan, żeby spróbować jak najwięcej mieć piłkę, żeby Wisła nas nie zepchnęła do niskiej obrony. Były takie momenty, że nas zepchnęła, ale generalnie, jeśli chodzi o naszą grę, to szczególnie w pierwszej połowie były naprawdę fajne momenty. W tym czasie był to wyrównany pojedynek napisał:
- powiedział trener Stalówki.
Teraz pierwszoligowe kluby czeka dwutygodniowa przerwa reprezentacyjna. Stal nie zagra w niej żadnego meczu sparingowego, a jedynie wewnętrzną grę kontrolną. Będzie to też okazja, aby zawodnicy podleczyli niegroźne urazy i ci, którzy mieli poważniejsze kontuzje doszli do pełni sprawności.
- Z Wisłą nie zagrał Svec, który jest chory, a Kowalski i Jończy mają lekkie urazy z treningów. Mamy teraz dwutygodniową przerwę reprezentacyjną i miejmy nadzieję, że dojdą do siebie. Nie planujemy w tym okresie żadnego dodatkowego grania z rywalami. Będziemy trenować i zakończymy ten najbliższy tydzień gierką wewnętrzną napisał:
- zakończył szkoleniowiec beniaminka 1. ligi.