menu

GKS Bogdanka musiała się namęczyć z outsiderem

5 listopada 2012, 12:25 | Kamil Balcerek / Kurier Lubelski

Spotkanie z ostatnią w tabeli Polonią Bytom miało być dla zawodników GKS Bogdanka spacerkiem. Już po kilku minutach meczu okazało się jednak, że łatwo nie będzie. Łęcznianie prowadzili grę i byli stroną przeważającą, ale dopiero po przerwie.

GKS Bogdanka pokonała Polonię Bytom, ale nie przyszło jej to łatwo
GKS Bogdanka pokonała Polonię Bytom, ale nie przyszło jej to łatwo
fot. Filip Trubalski

Ostatecznie udało im się zainkasować kolejne trzy punkty, ale w pierwszej połowie kibice obserwowali kopaninę, jakiej w tym sezonie w Łęcznej jeszcze nie było.

- Wszyscy którzy byli na meczu, obserwowali, widzieli, jak był to trudny dla nas mecz - mówi Piotr Rzepka, trener GKS Bogdanka. - Zostaliśmy zaskoczeni, szczególnie w pierwszej połowie, gdy to Polonia miała sytuacje bardziej klarowne. My natomiast wyglądaliśmy jak z innej bajki. Nie chcę się chwalić, ale przez cały tydzień przypuszczałem, że ten mecz będzie właśnie tak wyglądał.

Przed pierwszym gwizdkiem szkoleniowiec GKS nie miał łatwego zadania. Musiał zestawić jedenastkę bez kilku kluczowych graczy. W porównaniu z poprzednim meczem z Flotą Świnoujście, w pierwszym składzie zaszło aż pięć zmian, a to musiało się odbić na dyspozycji całej drużyny. W zasadzie po pierwszej połowie przynajmniej czterech zawodników powinno zostać zmienionych.

Inaczej natomiast wyglądał zespół Polonii. Operował piłką z dużą swobodą, a oglądając mecz można było odnieść wrażenie, że przyjezdni grają w przewadze jednego zawodnika. - Tak to wyglądało - przyznaje Tomasz Midzierski, obrońca GKS. - Byliśmy ospali, nie dotrzymywaliśmy tempa Polonii. Dobrze jednak, że pierwsza połowa zakończyła się remisem. To podcięło skrzydła gościom, a nam dodało wiary.
Łęcznianie bramkę stracili w 13 min, po tym, jak Krzysztof Michala przelobował Sergiusza Prusaka strzałem z 40 m. Chwilę później golkiper Bogdanki zrehabilitował się za wpadkę broniąc sytuację sam na sam z Dawidem Krzemieniem i dobitkę Tomasza Kaczora. Strzał Kamila Banasia zatrzymał natomiast Dawid Sołdecki. Ten sam zawodnik doprowadził także do wyrównania, wykorzystując w 42 min rzut karny podyktowany za faul na Michale Renuszu.

W drugiej połowie trener Rzepka dokonał dobrych zmian. Wpuścił na boisko Michała Palucha i Michała Zubera, i młodzież rozruszała atak GKS. Ten pierwszy dobrze zastawiał się i oddał kilka ciekawych strzałów. W 88 min wywalczył rzut karny, po którym Sołdecki zdobył trzeciego gola. Zuber natomiast bardzo dobrze zachował się w 76 min. Dostał podanie od Tomasa Pesira i w sytuacji sam na sam z bramkarzem posłał piłkę do siatki. - Słowa uznania dla moich chłopaków, bo choć cierpieliśmy cały mecz, to jednak potrafiliśmy ten mecz wygrać. Ten mecz był z rodzaju tych, które pokazywały potencjał mentalny zespołu. Tu nie decydowały umiejętności piłkarskie, a kwestie motywacji - powiedział po spotkaniu Rzepka.

Kurier Lubelski