GKS Bełchatów nadal nie przedłużył wygasających umów z Wiluszem i Wacławczykiem
Rundę jesienną bełchatowianie skończyli na drugim miejscu w tabeli, a w klubie nikt nie wyobraża sobie, by mogli je stracić. Bo GKS Bełchatów po prostu musi awansować do ekstraklasy! Bo jeśli nie, to... może być bardzo źle.
Parszywa dwunastka, czyli jak Widzew przegrywa na wyjazdach
Kilka miesięcy temu szefowie bełchatowskiego klubu, dzięki skutecznym zabiegom prezesa PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna Jacka Kaczorowskiego podpisali trzyletni kontrakt reklamowy z PGE SA. Jak się dowiedzieliśmy, jest w nim zapis, że "w przypadku braku awansu do ekstraklasy w sezonie 2013/2014 umowa może zostać rozwiązana". A to dla bełchatowskiego klubu de facto oznaczałoby wyrok.
Dlatego zimą nikt w Bełchatowie nie oszczędzał na wzmocnienia. Pozyskano trzech zagranicznych piłkarzy - Hristijana Kirovskiego, Daniilsa Turkovsa oraz Alexisa Norambuenę. Dwa pierwsi są napastnikami - jesienią braki w tej formacji były bardzo wyraźne - a Norambuena dobrze znanym w Polsce obrońcą, bo w barwach Jagiellonii Białystok rozegrał ponad 150 meczów w ekstraklasie. Ponieważ nie doszedł do porozumienia z Jagiellonią, przyjął ofertę GKS. A to oznacza, że wicelider pierwszej ligi złożył mu lepszą ofertę.
Jest jednak coś, co się szefom górniczego klubu na razie nie udało - negocjacje ze swoimi piłkarzami. W czerwcu wygasną umowy z kluczowymi zawodnikami bełchatowskiego zespołu Maciejem Wiluszem i Kamilem Wacławczykiem. Z tym drugim negocjacje trwały bardzo długo, ale porozumienia póki co nie osiągnięto. Z kolei Wilusz, który dostaje powołania do reprezentacji Polski od Adama Nawałki, będzie latem rozchwytywany. Jest mało prawdopodobne, by w tej sytuacji zdecydował się na przedłużenie umowy z GKS. Z nim akurat chyba zbyt późno rozpoczęto negocjacje.