menu

GieKSa pewnie zwyciężyła w Bytowie. Siódmy gol Goncerza

13 września 2014, 17:52 | Krystian Błank

Piłkarze GKS-u Katowice szybko zrehabilitowali się za porażkę w Wigrami Suwałki na własnym boisku. W meczu 8. kolejki 1. ligi katowiczanie pewnie pokonali beniaminka z Bytowa 4:1. Drugi gol GieKSy w tym spotkaniu był autorstwa Grzegorza Goncerza, który z siedmioma trafieniami przewodzi klasyfikacji strzelców na zapleczu Ekstraklasy.

Grzegorz Goncerz ma na swoim koncie 7 goli
Grzegorz Goncerz ma na swoim koncie 7 goli
fot. Mikołaj Suchan / Polskapresse

Początek meczu nie zwiastował tak wysokiej porażki podopiecznych Pawła Janasa. Gra była wyrównana, ale w 28. minucie to goście zadali pierwszy cios. Wówczas Krzysztof Wołkowicz minął Sebastian Małkowskiego i skierował piłkę do pustej bramki. Już dziesięć min. później kibice z Bytowa przeżyli kolejny smutny moment. Tym razem piłkę do bramki obok bramkarza gospodarzy skierował Grzegorz Goncerz. Około 35. minucie na bytowskim stadionie rozpętała się burza. W tych piorunujących warunkach Bytovia złapała kontakt. W zamieszaniu w polu karnym najlepiej zachował się Artur Wojach, który skierował futbolówkę do siatki. Mimo zastrzeżeń sędziego liniowego gol został uznany. Całkowicie przemoknięci, ale pełni wiary, że można jeszcze odwrócić wynik bytowscy piłkarze schodzili do szatni.

Jednak niedługo po rozpoczęciu drugiej połowy jakiekolwiek nadzieje na wygraną rozwiał Mateusz Kamiński, który strzałem głową w 54. minucie pokonał golkipera gospodarzy. Chociaż czasami w piłce nożnej cuda się zdarzają nie wyglądało na to, aby tym razem mogły się wystąpiły. Bytovia grała po prostu bardzo słabo i wyglądała piłkarsko o wiele gorzej niż zespół "GieKSy". Nie potrafiła tak naprawdę stworzyć jakiejś groźnej akcji pod bramką gości. Czego dowodem była kolejna stracona bramka, strzelona w 87. minucie przez Krzysztof Wołkowicz, która pieczętowała zwycięstwo gości.

Trener Paweł Janas musi poważnie zastanowić się nad grą swoich podopiecznych, którzy tylko z nazywani są drużyną, a jest to tak naprawdę zlepek podstarzałych, byłych piłkarzy Lechii Gdańsk, którzy w zamian za dobre kontrakty i systematyczne wypłaty przywędrowali do Bytowa. Szkoleniowiec musi znaleźć jakiś złoty środek, który pozwoli z tej zbieraniny zrobić prawdziwy zespół. Jeśli mu się nie uda Bytovia może skończyć nawet o klasę niżej.

Natomiast całkowicie odwrotnie jest w przypadku "GieKSy", która jeżeli poprawi grę na własnym stadionie może walczyć o awans do Ekstraklasy.