Garguła: Pretensje możemy mieć tylko do siebie
W głównej mierze przez własną nieskuteczność i niefrasobliwość Wisła Kraków sprezentowała Ruchowi Chorzów pierwsze punkty w sezonie, remisując z "Niebieskimi" 2:2 (1:0). – Nie ustrzegliśmy się kontr Ruchu, przy stratach rywale kilka razy dochodzili do dogodnych sytuacji – tłumaczył po meczu Łukasz Garguła.
fot. Ryszard Kotowski
Na spotkanie z wiślakami Jan Kocian zdecydował się wystawić jedenastkę identyczną jak ta, która w ubiegłym tygodniu wywalczyła awans do kolejnej rundy eliminacji Ligi Europy. Po końcowym gwizdku Łukasz Garguła stwierdził, że zmęczenie rywala nie wystarczyło, żeby go pokonać. – Wiedzieliśmy, że Ruch w czwartek grał mecz. Zależało nam na tym, żeby w pierwszej połowie "podkręcić" tempo i tak zrobiliśmy, zabrakło tylko skuteczności – mówił.
Po bramce Rafała Boguskiego z rzutu karnego jeszcze do gwizdka na przerwę Wisła prowadziła jedną bramką, choć ta zaliczka mogła być jeszcze większa. Swoich sytuacji nie wykorzystał między innymi sam Garguła. – Możemy mieć pretensje tylko do siebie. Do przerwy mieliśmy parę dogodnych sytuacji - ja sam mogłem wykorzystać jedną, podać lepiej Semirowi i już byłoby 2:0, nawet może wyżej – przyznał. – Zdecydowanie łatwiej nam by się grało i myślę, że byłaby duża szansa, żebyśmy wygrali ten mecz.
Scenariusz niedzielnego meczu do złudzenia przypominał ostatni mecz wiślaków na stadionie Lecha. Wtedy Wisła niemal cudem zdołała dowieźć zwycięstwo do końca pomimo tego, że "Kolejorz" odrobił dwubramkową stratę. – Nie było powtórki z Poznania, ale i tak sytuacje były. Paweł [Brożek] miał dwie główki, jedną wykorzystał w końcówce meczu i doprowadził do remisu, natomiast pozytyw jest taki, że stwarzamy sytuacje i w tygodniu trzeba popracować nad wykończeniem i dalej robić to, co robimy w każdym spotkaniu, to dobra droga – kontynuował Garguła. – To fakt, że w drugiej połowie nie ustrzegliśmy się kontr i przy utrzymywaniu się przy piłce też musimy być czujni, bo przy stratach Ruch dochodził do dogodnych sytuacji dwa albo trzy razy – zauważył.
Jeszcze przed drugą bramką dla Ruchu trener Franciszek Smuda zdecydował się wymienić Alana Urygę na skrzydłowego Emmanuela Sarkiego. – Trener miał taki plan, żeby ściągnąć Alana. To była zmiana taktyczna, żeby wprowadzić ofensywnego piłkarza i postarać się coś strzelić, powalczyć o to i wygrać ten mecz – odpowiedział Garguła na zarzuty, że ta zmiana znacznie nadwątliła wiślacką defensywę. Po spotkaniu z "Niebieskimi" dostało się także formacji ofensywnej, która w niedzielę dała Wiśle dwie bramki, co i tak nie wystarczyło do zwycięstwa. – Czasami tak bywa, że czasami za bardzo się chce i wtedy się nie udaje. Może potrzeba więcej spokoju. Trzeba dobrze przeanalizować dwa ostatnie spotkania, bo mieliśmy tych okazji masę, a poza tym wierzyć w to, że w następnych meczach uda się strzelić bramki – obiecał pomocnik Wisły.