menu

MAGiera – coach, mistrz zen, taktyk, cudotwórca, ale przede wszystkim… normalny człowiek

9 grudnia 2016, 14:39 | Tomasz Bilewicz

Choć wszyscy go znali, kiedy grał w Legii, to nikt nie powiedziałby o nim – gwiazda. Magiera nie był postacią spektakularną. Nie nosił kontrowersyjnej fryzury, nie pyskował sędziom, nie był liderem na boisku, ani wodzirejem w szatni. Nie był bramkostrzelnym napastnikiem, fenomenalnym dryblerem w środku pola, ani charakternym obrońcą. Nie zagrywał piętą, nie strzelał goli z rzutów wolnych, ani z przewrotki. Wdzięku w jego grze nie było żadnego. Po boisku poruszał się raczej mało wytwornie. Nie robił furory. Ani na boisku, ani poza nim. Był jednak niesamowicie pracowity i solidny. Solidny jak nikt inny. Jakie to piękne, że w czasach wielkich gwiazd, showmanów, przebojowych indywidualistów, skandalistów, ludzi o gigantycznym ego, tak spektakularny sukces jak zwycięstwo polskiej drużyny w Lidze Mistrzów osiąga człowiek tak skromny, tak spokojny, tak elegancki, tak altruistyczny. Po prostu - normalny.

zobacz zdjęcie
zobacz zdjęcie
zobacz zdjęcie
zobacz zdjęcie
zobacz zdjęcie
zobacz zdjęcie
zobacz zdjęcie
zobacz zdjęcie
zobacz zdjęcie
zobacz zdjęcie
zobacz zdjęcie
zobacz zdjęcie
zobacz zdjęcie
zobacz zdjęcie
zobacz zdjęcie
zobacz zdjęcie
zobacz zdjęcie
zobacz zdjęcie
zobacz zdjęcie
zobacz zdjęcie
zobacz zdjęcie