menu

Flesz 14. kolejki Fortuna 1 Ligi. Co działo się na zapleczu Ekstraklasy? Najważniejsze wydarzenia z pierwszoligowych boisk

25 października 2018, 11:21 | Joanna Sobczykiewicz

Zaplecze Ekstraklasy bywa nieprzewidywalne. W końcu nie o każdej lidze mówi się, że jest ona stylem życia. Przedstawiamy kilka najciekawszych wydarzeń, jakie miały miejsce na pierwszoligowych boiskach w 14. kolejce. Aż sześć spotkań zostało przełożonych ze względu na powołania zawodników do młodzieżowych reprezentacji. Sprawdźcie sami, co działo się w Fortuna 1. Lidze.


fot. Marlena Penc
Po 80. minucie w 14. kolejce Fortuna 1. Ligi padło aż sześć goli, w tym pięć z nich miało wpływ na końcowy rezultat i punkty przyznane poszczególnym drużynom. Karol Mackiewicz zdobył bramkę na 2:2 dla Wigier (85.min), Arkadiusz Kasperkiewicz na 1:1 dla Rakowa z rzutu karnego (90. min), Adam Żak na 2:1 dla GKS-u Jastrzębie (88. min), Juliusz Letniowski na 1:1 dla Bytovii (83. min) i Miłosz Trojak na 1:1 dla Stomilu (84. min). Gol Arkadiusza Woźniaka dla GKS-u Katowice z 90. minuty nie miał większego wpływu na wynik (Garbarnia wygrała 2:1).
fot. Fot Arkadiusz Gola / Polskapresse
Trener Dariusz Dudek miał odmienić GieKSę. Jak na razie prowadził katowiczan w dwóch spotkaniach, które zakończyły się porażkami. Zdecydowanie bardziej bolesna okazała się ta z zaległej 14. kolejki przed własnymi kibicami. Beniaminek z Krakowa zaskoczył wszystkich. Już w 12. minucie Tomasz Ogar wykorzystał błąd Wojciecha Lisowskiego i Mariusza Pawełka, pakując piłkę do siatki. Minął zaledwie kwadrans, a Garbarnia prowadziła 2:0. Drugi gol także padł łupem Ogara. Gospodarze odpowiedzieli w 90. minucie bramką Arkadiusza Woźniaka, lecz na walkę o punkty było zdecydowanie za późno. Mecz obejrzało zaledwie 1050 kibiców. 

fot. Lucyna Nenow / Polska Press
Mecz Wigier Suwałki z GKS-em Tychy był jednym z niewielu, którego termin nie został zmieniony ze względu na powołania piłkarzy do kadr narodowych. Piłkarze Kamila Sochy znajdują się w kryzysie, a ostatni raz ze zwycięstwa mogli cieszyć się 31 sierpnia. W podobnej sytuacji są tyszanie (ostatnie zwycięstwo 1 września). Wydawało się, że jedna z tych drużyn w końcu przełamie złą passę. Bliżsi tego byli podopieczni Ryszarda Tarasiewicza, którzy po 44 minutach prowadzili 2:0, a obie bramki zdobył Hubert Adamczyk. Futbol po raz kolejny udowodnił, że 2:0 to bardzo niebezpieczny wynik. Jeszcze w pierwszej połowie szybko odpowiedział Kamil Sabiłło, a w drugiej części punkt gospodarzom zapewnił Karol Mackiewicz.

fot. Marlena Penc
Liczyliśmy na dobry mecz w Częstochowie. I nie zawiedliśmy się. Lider podjął u siebie najlepiej radzącego sobie beniaminka. Łodzianie w 14. minucie objęli prowadzenie po bramce Rafała Kujawy, zdobytej przewrotką. Tego gola trzeba zobaczyć na własne oczy. Gdy kibice ŁKS-u myśleli już o świętowaniu, nieprzewidywalność zaplecza Ekstraklasy dało o sobie znać. W 90. minucie arbiter podyktował rzut karny dla Rakowa. Piłkę na jedenastym metrze ustawił Arkadiusz Kasperkiewicz. 24-latek nie pomylił się i zapewnił swojej drużynie punkt.
fot. Grzegorz Dembinski
Podopieczni Tomasza Kafarskiego ruszyli w pogoń za liderem. W zaległej kolejce stanęli przed szansą na wyprzedzenie Rakowa i zajęcie pierwszego miejsca. Szczególnie że mecz z ŁKS-em nie układał się po myśli częstochowian. Wystarczyło wygrać z Puszczą Niepołomice. Nie było to jednak takie proste zadanie. Gospodarze objęli prowadzenie w 21. minucie i nauczeni błędami z meczu ze Stomilem Olsztyn, nie wypuścili go z rąk. Sandecja straciła punkcik do lidera, jednak i tak zajmuje lokatę premiowaną awansem do Ekstraklasy.
fot. Andrzej Banas / Polska Press
Stomil Olsztyn został czerwoną latarnią Fortuna 1. Ligi. Nic dziwnego, że w starciu z Bruk-Bet Termaliką to gospodarze byli faworytami. Mecz rozpoczął się jednak fatalnie dla „Słoników”. Na samym początku stracili Vladislavsa Gutkovskisa, który opuścił boisko z powodu kontuzji. Nie pokrzyżowało im to szyków, bo w 52. minucie gola na 1:0 strzelił Roman Gergel i wydawało się, że Duma Warmii znów wróci do domu na tarczy. Na dodatek kilkanaście sekund później Gergel po raz drugi oszukał defensywę Stomilu. Tym razem arbiter bramki nie uznał — piłkarz Bruk-Betu był na pozycji spalonej. Pewne zwycięstwo uciekło jednak gospodarzom z rąk. W 84. minucie Miłosz Trojak pokonał Dariusza Trelę i zdobył swoją pierwszą bramkę w biało-niebieskich barwach. Gol byłego zawodnika Ruchu Chorzów zapewnił Stomilowi punkt, z którym wyruszyli w długą podróż do domu.
fot. Marlena Penc
Kibice nie zdążyli jeszcze dobrze usadowić się na swoich siedzeniach, a Odra Opole już prowadziła 2:0 z beniaminkiem z Poznania. W 3. minucie Adriana Lisa pokonał Jakub Moder, a pięć minut później Krzysztof Janus podwyższył prowadzenie gospodarzy. Mecz obejrzało zaledwie 929 widzów, jednak szkoleniowiec Odry Mariusz Rumak na pomeczowej konferencji prasowej podziękował im za wsparcie, pomimo bardzo niesprzyjających warunków atmosferycznych i to im zadedykował zwycięstwo.
fot. Marzena Bugala- Azarko / Polska Press
1 / 8