menu

FK Kukesi to najbardziej brazylijski klub w Albanii. Legia nie może zlekceważyć rywala

30 lipca 2015, 09:41 | Tomasz Dębek/Polska The Times

Rywal Legii w III rundzie eliminacji Ligi Europy FK Kukësi to najbardziej brazylijski klub w Albanii. Wicemistrz Polski zmierzy się z Albańczykami w czwartek o 20.00. Relacja na żywo w Ekstraklasa.net!

Jak Legia zaprezentuje się w wyjazdowym meczu z Kukesi?
Jak Legia zaprezentuje się w wyjazdowym meczu z Kukesi?
fot. sylwester wojtas

To jeden z najbardziej tajemniczych krajów Europy. Przeciętny Polak nie wie o nim prawie niczego. Starsi kojarzą Albanię z piosenką Lady Pank „John Belushi” („Albania to był raj...”), młodsi z bijącym rekordy popularności Gangiem Albanii rapera Popka. O tym, jak wygląda Albania przekonają się piłkarze i kibice Legii Warszawa. Wylądowali w Tiranie w środę po południu, następnego dnia zagrają w III rundzie eliminacji Ligi Europy z FK Kukësi, wicemistrzem kraju. Kim są rywale legionistów?

Klub powstał w 1930 roku w 16-tysięcznym dziś mieście Kukës. Do niedawna za jego najlepszy okres w historii uchodził przełom lat 70. i 80., kiedy (dwa razy) udało mu się awansować do pierwszej ligi. Przełomem był rok 2010. Lokalne władze mocno zainwestowały w drugoligową drużynę. W dwa sezony Kukësi przebiło się do Superligi i od razu zagrzało miejsce w czołówce – od awansu co roku zajmują drugie miejsce w kraju.

Nieźle spisują się też w pucharach. W 2013 roku w Lidze Europy wyeliminowali Florę Tallin (0:0 i 1:1), FK Sarajewo (3:2, 0:0) i Metalurga Donieck (2:0, 0:1), zatrzymał ich dopiero Trabzonspor (0:2 i 1:3). W poprzednim sezonie Albańczycy odpadli już po pierwszym dwumeczu z Kajratem Ałmaty (0:0 i 0:1). W obecnym znów zaskakują. Zanim trafili na Legię, pokonali białoruskie Torpedo Żodzino (2:0, 0:0), i Mladost Podgorica (0:1, 4:2).

Czego po rywalach mogą spodziewać się legioniści? To zdecydowanie najbardziej brazylijski zespół, na jaki mogli trafić. Przed sezonem nowym trenerem Kukësi został wychowanek słynnego Santosu, Marcello Troisi. Jako napastnik grał też w Grecji, Boliwii i Arabii Saudyjskiej, ale wielkiej kariery nie zrobił. 39-latek zdążył już sprowadzić pięciu rodaków, obecnie w klubie jest ich ośmiu. Drużynę uzupełniają młodzi zawodnicy z regionu (w szerokiej kadrze jest aż 12 nastolatków) i mierzący ponad dwa metry mołdawski bramkarz Dumitru Stajilă. W niedzielę rywale Legii doznali ogromnego osłabienia – klub opuścił król strzelców poprzedniego sezonu, Pero Pejić. Chorwacki napastnik błyszczał też w pucharach – trzy z sześciu goli strzelonych przez Kukësi w tej edycji LE to jego zasługa. 32-latek przeniósł się jednak do Iranu, gdzie będzie grać w barwach Esteghlalu Teheran.


I bez tego legioniści byli faworytami dwumeczu. Historia pokazuje jednak, że Albańczyków nie można lekceważyć. Do dziś za jeden z największych sukcesów tamtejszego futbolu uchodzi mecz z Polską z 1984 roku. Biało-czerwoni, wtedy trzecia drużyna świata z Władysławem Żmudą, Zbigniewem Bońkiem i Włodzimierzem Smolarkiem w składzie dziesięć minut przed końcem meczu przegrywali z kompletnie anonimowymi rywalami 1:2. W końcówce Adam Pałasz doprowadził do remisu, ale punkty uciekły, co mocno skomplikowało sprawę awansu kadry Antoniego Piechniczka na mundial 1986. Skończyło się na strachu, chociaż w rewanżu w Tiranie Albańczycy też dali naszym piłkarzom popalić. Zwycięską bramkę zdobył Boniek, który doleciał na mecz samolotem prosto z pamiętnego finału Pucharu Europy Juventus – Liverpool na stadionie Heysel.

Problemy z Albanią miały nawet Orły Górskiego. W eliminacjach Euro 1972 Kazimierz Deyna, Włodzimierz Lubański, Robert Gadocha i spółka tylko zremisowali w Tiranie 1:1. W jedenastu polsko-albańskich konfrontacjach byliśmy górą siedem razy, padły trzy remisy, a w 1953 roku kadra Ryszarda Koncewicza przegrała na wyjeździe 0:2. W czterech ostatnich spotkaniach (el. MŚ 1990 i dwa sparingi) biało-czerwoni wygrywali, ale tylko jedną bramką. Niezbyt bogata jest nasza rywalizacja klubowa. Sprowadza się do dwu-meczu w 1/16 finału Pucharu Zdobywców Pucharów 1989/89 Lech Poznań trafił na Flamurtari Vlorë. Na wyjeździe Kolejorz wygrał 3:2 po bramce Mariana Głombiowskiego w 89. minucie. Przy Bułgarskiej jedynego gola strzelił Jarosław Araszkiewicz.

Wspomniane Flamurtari zyskało ostatnio wielu polskich kibiców. Trenerem zespołu został legendarny (w niektórych kręgach) Stanislav Levy. Czeski wąsacz znakomicie zna tamtejsze realia – zanim zaczął pracę w Śląsku zdobył z Skënderbeu Korcza mistrzostwo (2011/12). Do Wlory zdążył sprowadzić już Giorgiego Popchadze z Jagiellonii, a na miejscu spotkał znanego z gry w Lechii Bediego Buvala.

Do Polski Levy sprowadził Albańczyka Sebinu Plaku. W tym samym czasie w Białymstoku grał Bekim Balaj. Szlak napastnikom (obaj opuścili już Polskę) przecierali Kushtrim Munishi (Zagłębie Lubin, 1993), Afrim Kuci (Siarka Tarnobrzeg, 1994), Enkeleid Dobi (Zagłębie i Górnik Zabrze, 2000-03) oraz Edgar Cani (Polonia Warszawa, 2011-12). Żaden z nich nie został wielką gwiazdą. Może po meczach z Kukësi pojawią się kolejni, a w ekstraklasie zacznie działać piłkarski gang Albanii?

Polska The Times


Polecamy