menu

Były bramkarz Korony Kielce Zbigniew Małkowski o kulisach swojej kariery, trenerze Leszku Ojrzyńskim i występach z gwiazdami

18 marca 2022, 14:02 | Jaromir Kruk

Zbigniew Małkowski to były bramkarz Korony Kielce, ale z powodzeniem grał też w zagranicznych klubach, w Holandii w wielkim Feyenoordzie i w Szkocji. Miał okazję grać i trenować z gwiazdami światowego futbolu.

Zbigniew Małkowski
fot. Polska Press

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.
1 / 10

Pamiętasz jak pokonał cię sam Zlatan Ibrahimović?
Przypomniałem sobie. Co to za różnica, kto pokonuje bramkarza, skoro trzeba wyciągać piłkę z sieci. Pamiętam bardziej jak dostaliśmy na Feyenoordzie i Pierre Van Hooijdonk pokonał mnie z wolnego. Uderzył mistrzowsko, w jego stylu. Zawsze chciałem grać na zero z tyłu, ale w Eredivisie w zespole beniaminka nie było lekko.

Feyenoord – Heerenveen 1:3, twój jedyny mecz w barwach Feyenoordu. Powinno być więcej?
Kilka godzin przed meczem dowiedziałem się, że będę grał, bo kontuzji doznał Patrick Loedewijks. Coś miał problem z przywodzicielem i dostałem szansę. Jeden mecz to za mało, bo ambicje sięgały wyżej. Ścieżkę przetarł Jurek Dudek, liczyłem, że to się będzie podobnie rozwijać jak u niego.

Ktoś ze szkoleniowców Feyenoordu chciał na ciebie postawić?
Ciężko było się przebić. Feyenoord zawsze grał o trofea, bił się o mistrza z Ajaksem, PSV, celował w Champions League. Trenerzy stawiali na doświadczonych golkiperów, ale nie mam o to pretensji. Byłem podopiecznym Berta van Marwijka, Ruuda Guulita, Johna Metgoda, Mario Beena.

Guulita jak wspominasz?
Wesoły człowiek, widać było, że startuje w pracy szkoleniowej. W tamtych czasach nie było analiz video, odpraw, zawodnicy dostawali suche informacje, które przekazywał trener. W Holandii na trenerów się nie narzeka, kto się odważy na problem. Co każe szkoleniowiec się robi, tyle. Guulit nie brał z nami udziału w gierkach, skupiał się na pracy menedżerskiej.

Kto z twojego Feyenoordu miał największe umiejętności piłkarskie?
Robin van Persie jak przyszedł na pierwszy trening wyciągnął buty z torby, z dziurą na dużym palcu. Niczym się nie przejmował, nikogo się nie bał, nie miał żadnych kompleksów. Zaczynał w dziurawych butach, ale po tygodniu dostał karton z nowym obuwiem od indywidualnego sponsora. Robin był typowym indywidualistą, kiedyś na Ajaksie doszło do jego rękoczynów z Van Hooijdonkiem, kto wykona wolny. Van Persie uderzył i trafił w spojenie, bramka nie wpadła, ale wrażenie zrobił. Pierre ogólnie był spokojnym typem, ale na boisku nie dał sobie w kaszę dmuchać. Napastnicy z Holandii jak Pierre, Robin, Ruud van Nistelrooy mieli cechy typowych dziewiątek, co wiązało się z boiskowym egoizmem.

W Holandii jest wyższa świadomość taktyczna niż w Polsce?
W tamtym okresie nie pracowano tyle nad taktyką. Van Marwijk, który z Holandią sięgnął w 2010 roku po wicemistrzostwo świata nie bawił się w analizy, a miał wszystko zanotowane na kartkach A4. Umiał przekazać zawodnikom wszystko co potrzebował. W Holandii system szkolenia jest ujednolicony, nie ma takich rozbieżności, cały czas stawiają na 4-3-3. W kadrze próbowali przejść na trójkę obrońców, ale na Euro 2020 nie wyszło. Im najlepiej jest w 4-3-3.

Dużo dzieliło dla ciebie piłkę holenderską i szkocką?
Jakościowo – Holandia ma lepszych zawodników, większe kluby, nie ujmując oczywiście duetowi z Glasgow – Rangers i Celtikowi. W Szkocji wtedy się więcej biegało, to była piłka kick and run, więc ja nie narzekałem na brak roboty. Pewnie dużo się zmieniło, bo inaczej jest pokazywany futbol, skoro na meczu może być po 18-20 kamer. Przykład VAR nie wymaga komentowania.

Kto był najlepszym bramkarzem w Szkocji w tamtych czasach?
Artur Boruc z Celtiku, Ronald Wattereus w Rangersach, no i Stefan Klos. Z Arturem miałem dobry kontakt, wtedy stał się klubową legendą i świetnie poczynał sobie w Lidze Mistrzów.

Holandia, Szkocja, Polska – czy my się musimy wstydzić swoich umiejętności piłkarskich?
Nie. Polska liga stoi na podobnym poziomie jak szkocka, ale u nas, choć narzekają nikomu nie jest łatwo. Wielu znanych piłkarzy zagranicznych poczuło to na własnej skórze. Lukas Podolski też musiał się przestawić, przygotować. Ekstraklasa to nie odcinanie kuponów, tu sobie na to nie pozwolisz. Za Leszka Ojrzyńskiego w Koronie sprowadziliśmy na ziemię wielu przeciwników z innych zespołów. Ogłoszono nas kandydatem do spadku co świetnie podziałało. Biliśmy się o wysokie miejsca.

Dlaczego nie było awansu do europejskich pucharów?
Zadecydował mecz z Lechem Poznań i ta słynna bramka z centro strzału Luisa Henriqueza w doliczonym czasie na 2:2. Byliśmy lepszym zespołem, ale nie udało się tego udokumentować.

Zdementujesz plotkę, że zarządowi klubu puchary nie były na rękę?
My chcieliśmy pucharów, a po Lechu w szatni pasował nastrój przygnębienia. Ten remis spowodował, że przyjechało Zagłębie i nas gładko ograło 2:0. Podnieśliśmy się, pokonaliśmy ŁKS i GKS Bełchatów, gdy Pavol Stano zagrał w ataku i to strzelił dwa gole. Nieszczęsny mecz z Widzewem na wodzie, chyba przesuwany na późniejszą godzinę nam nie wyszedł. Widzew nie leżał nam, szczególnie w Kielcach, a wtedy zabrakło nam szczęścia. My, skazywani na pożarcie walczyliśmy o Europę, nie udało się.

Jesteś zadowolony ze swojej kariery?
Zawsze może być lepiej, ale pograłem na fajnych stadionach, w fajnych ligach. Chłopak wyjechał z Olsztyna w wieku 22 lat do Holandii, bawił się w ucieczki i gonitwy po lotnisku i tam tak naprawdę nauczył się bronić. Tam poznałem indywidualny trening. Moim nauczycielem był Pim Doesburg, rekordzista pod względem występów w Eredivisie. Spod jego ręki wyszli Edwin van der Sar, Ed de Goey, Jurek Dudek. W latach 90-tych każdy klub z Eredivisie miał trenera golkiperów, na co u nas mogła sobie pozwolić tylko Legia Warszawa. Kiedyś tym zajmował się nawet Lucjan Brychczy, ale postawiono na specjalizację. Trening dzień w dzień zwiększa szanse na poczynienie postępów. W trzecim roku, przed odejściem Jurka do Liverpoolu spytałem go czy mu się nie znudziły te zajęcia, tylko się uśmiechnął. Ba, po każdym treningu mnóstwo zawodników zostawało popracować dodatkowo i często napastnicy ćwiczyli z bramkarzami. Pamiętajmy, że wówczas infrastrukturalnie Holandia wyprzedzała nas o lata świetlne. U nas nie było szans na dodatkowe treningi, a zespoły korzystały do codziennej pracy z boisk, na których rozgrywały mecze.


Zbigniew Małkowski (urodzony 19.01.1978)
173 – mecze w ekstraklasie Polski
53 – mecze w Scottish Premier
25 – spotkań w Eredivisie
2 – spotkania w Pucharze UEFA


Polecamy