Falubaz uległ rezerwom Zagłębia [GALERIA]
Zielonogórzanie zagrali bardzo słabe spotkanie i zasłużenie schodzili z boiska pokonani. Po meczu swojej złości nie ukrywał trener Jarosław Miś. Był to drugi mecz z rzędu, w którym Falubaz przegrywa i nie strzela żadnej bramki. Okazja do rehabilitacji już za tydzień we Wrocławiu. Tam nasi zagrają ze Ślęzą.
fot. Paweł Adamski
fot. Paweł Adamski
fot. Paweł Adamski
fot. Paweł Adamski
fot. Paweł Adamski
fot. Paweł Adamski
fot. Paweł Adamski
fot. Paweł Adamski
fot. Paweł Adamski
fot. Paweł Adamski
fot. Paweł Adamski
fot. Paweł Adamski
fot. Paweł Adamski
fot. Paweł Adamski
fot. Paweł Adamski
fot. Paweł Adamski
fot. Paweł Adamski
fot. Paweł Adamski
Faworytem tego starcia byli goście, którzy zgromadzili jak dotąd więcej punktów niż Falubaz. Pierwsza drużyna Zagłębia Lubin gra swój mecz dopiero dzisiaj, jednak trener Piotr Jacek przywiózł do Zielonej Góry tylko jednego piłkarza z szerokiego składu ekstraklasowca - Jana Vlasko.
W mecz lepiej weszli przyjezdni, jednak pierwszą groźną sytuację stworzył zespół trenera Jarosława Misia. W 10 minucie na bramkę Dominika Hładuna groźnie uderzał Albert Cipior, jednak golkiper Miedziowych popisał się refleksem i sparował piłkę na rzut rożny. Z biegiem czasu goście byli coraz groźniejsi. W 22 min świetną okazję miał Kacper Chodyna, ale z bliska nie trafił w bramkę. W kolejnych minutach Zagłębie wciąż groźnie atakowało. Po dwóch kwadransach gry sam na sam z naszym bramkarzem wyszedł Konrad Andrzejczak, jednak nie był w stanie pokonać Michała Dumieńskiego. Przewaga lubinian została udokumentowana cztery minuty później. Marcin Gołębiowski wręcz zabawił się z zielonogórskimi obrońcami w polu karnym i nie dał szans golkiperowi Falubazu. Nasi rywale byli groźni, szczególnie na skrzydłach. Ofensywni gracze swoimi dynamicznymi akcjami sprawiali mnóstwo problemów zielonogórskiej defensywie. W pierwszej połowie goście byli lepsi w każdym elemencie piłkarskiego rzemiosła. Stwarzali więcej sytuacji i zasłużenie prowadzili.
Po przerwie trener Miś dokonał dwóch zmian, które nie do końca poprawiły grę drużyny. Falubaz miał okres kilkunastu minut, w których dłużej utrzymywał się przy piłce, ale nic wielkiego z tego nie wynikało. Brakowało dokładnego ostatniego podania, a także strzałów na bramkę. Zadanie swoim kolegom jeszcze bardziej utrudnił Jakub Babij, który w 60 min musiał opuścić boisko z powodu czerwonej kartki. Szczególnie drugi żółty kartonik był zupełnie niepotrzebny, ponieważ pomocnik otrzymał go za pretensje w kierunku arbitra. Od momentu gry w „10” zielonogórzanie wcale nie wyglądali gorzej od rywala, który w drugiej części meczu nie pokazał nic nadzwyczajnego. Zagłębie pilnowało wyniku i zbytnio nie dążyło do jego podwyższenia. Dopiero w końcówce dwóch świetnych dograń Vlaski nie wykorzystali jego koledzy, którzy mogli podwyższyć wynik spotkania. Tak się jednak nie stało. Falubaz nie zdołał wywalczyć na własnym stadionie choćby punktu. Za tydzień drużyna trenera Misia zmierzy się na wyjeździe ze Ślęzą Wrocław.
- Cały mecz spieprzyliśmy, nie oszukujmy się. Widać było, że rywale przewyższali nas umiejętnościami technicznymi, ale w ich składzie było ośmiu młodzieżowców. Widzieliśmy jak na ich tle wypadli nasi. Mieliśmy dziś odzwierciedlenie tego, co prezentujemy. Dośrodkowania, podania i przyjęcia piłki. To była przepaść. W drugiej połowie jak pobiegaliśmy więcej, to widać było, że ten mecz był do wygrania. Bramka wpadła podobnie jak w Żmigrodzie. Nasz bramkarz mógł śmiało chwycić tę piłkę. Leciała, 40-50 sekund. U naszych młodzieżowców w głowie rządzi głupota. Mamy chyba klub parlamentarzystów, bo tylko dyskutujemy i dostajemy mnóstwo kartek. Za chwilę przyjdą niepotrzebne pauzy. Przegrywamy nie elementami, które na mapie trzeciej ligi obowiązują jako standardy, tylko w głowach. Przede wszystkim podejściem. Różnica w umiejętnościach była widoczna, ale można było ją zniwelować innymi decyzjami. Dzisiaj każdy grał na własnych nutach. Na tle Zagłębia pod względem umiejętności wypadliśmy bardzo blado, a wręcz żenująco – powiedział mocno zdenerwowany trener Miś.