menu

Fabiański mężem opatrznościowym Arsenalu. Nieudany pościg WBA [ZDJĘCIA]

6 kwietnia 2013, 18:16 | Tomasz Górski

Arsenalowi z trudem udało się dowieźć korzystny wynik w spotkaniu z West Bromwich Albion. Dwie bramki dla "Kanoniewów" strzelił Tomas Rosicky, dla którego były to pierwsze trafienia w Premier League od... 3,5 roku.

Początek spotkania to zdecydowana dominacja gospodarzy. Sporo zamieszanie było po prawej stronie za sprawą Shane'a Longa, ale WBA nie potrafiło tego wykorzystać.

Niespodziewanie w 20. minucie Arsenal wyszedł na prowadzenie. Gervinho dostał dobre podanie na wolne pole, w "16" wkręcił w ziemię rywala i dośrodkował na piąty metr, gdzie Tomas Rosicky popisał się celnym strzałem głową. Ben Foster nie miał szans by skutecznie zareagować. Pod koniec drugiej połowy powinno być dwubramkowe prowadzenie gości, ale stuprocentową sytuację zmarnował Oliver Giroud strzelając z bliskiej odległości obok bramki.

Druga odsłona zaczęła się od huraganowych ataków podopiecznych Arsene'a Wengera. W 48. minucie Bacary Sagna nie znalazł sposobu na Bena Fostera i dzięki niemu WBA traciło tylko jedną bramkę. 120 sekund później był już bezradny. Najpierw obronił strzał zza "16" Tomasa Rosicky'ego, ale wobec dobitki Czecha był już bezradny.

Od tego momentu gospodarze kontrolowali przebieg spotkania... do 70. minuty. Per Mertesacker podał zbyt nonszalancko do Laurenta Koscielnego i ten musiał ratować sytuację faulem, za który dostał żółtą kartkę. Chwilę później to Niemiec sfaulował przeciwnika w polu karnym. Howard Webb nie miał wątpliwości - rzut karny i czerwona kartka. "Jedenastkę" z kłopotami wykorzystał James Morrison (piłka odbiła się od nogi Łukasza Fabiańskiego) i wpadła do bramki.

Gospodarze "poczuli krew" i rzucili się na rywala dążąc do wyrównania. Zabrakło jednak wykończenia i przede wszystkim skuteczności - m. in. Romelu Lukaku - który co najmniej dwukrotnie powinien pokonać polskiego bramkarza.

Wynik nie uległ już zmianie i Arsenal na przynajmniej 24 godziny jest czwarty w tabeli. Chelsea gra jutro z Sunderlandem.

Twitter