menu

Skład Realu na Gran Derbi? Raczej bez niespodzianek

23 marca 2014, 02:44 | Konrad Kryczka

Do "El Clasico" pozostały godziny. Zanim zostaną ogłoszone oficjalne składy, postanowiliśmy się zastanowić, jaką jedenastkę pośle w bój Carlo Ancelotti.

Nie będzie rzucania nie po swoich pozycji, szukania wyrafinowanych rozwiązań czy elementu zaskoczenia. Ancelotti gra w otwarte karty, nie zamierza blefować. Włoch nie widzi już sensu w kombinowaniu, w przypominaniu niektórym piłkarzom pozycji, na której grali osiem lat wcześniej. Tak było przecież z Sergio Ramosem podczas jesiennego „El Clasico”, kiedy to obrońca „Królewskich” miał za zadanie walczyć o środkową strefę boiska, a z tym radził sobie mniej więcej tak, jak Rabiola ze strzelaniem bramek dla Piasta. Chyba właśnie tamten mecz udowodnił Carletto, że takie przestawianie nie ma sensu, bo przeciwnik zamiast być zdezorientowany zmianami w ustawieniu, będzie się uśmiechał pod nosem, bo znacznie ułatwiono mu zadanie.

Szkoleniowiec Realu wie, jaką stawkę ma niedzielne spotkanie i jedenastkę na „Gran Derbi” ma w głowie już od jakiegoś czasu. Nikt nie powinien być zaskoczony, bo Włoch doskonale zdaje sobie sprawę, że nie po to od miesięcy stara się zgrać jeden skład, jego zdaniem ten najlepszy, aby teraz, przed jednym z najważniejszych meczów sezonu, odesłać na ławkę któryś z ważnych elementów zespołu. Gdyby ktoś z jego jedenastu wybrańców był kontuzjowany czy wykartkowany, to wtedy musiałby on automatycznie przemyśleć, jak daną dziurę załatać, ale skoro wszyscy są gotowi na starcie z Barceloną, to nie pozostaje mu nic innego, aniżeli wysłanie w bój najlepszych, jakich ma.

W wyborze bramkarza komfort ogromny. Z jednej strony Iker Casillas, jeden z najlepszych na swojej pozycji na świecie. Człowiek, który świętował niejedno trofeum jako piłkarz Realu czy reprezentant Hiszpanii. Z drugiej Diego Lopez, który wrócił na Bernabeu z powodu kontuzji „Świętego Ikera” i przez ostatni rok udowodnił, że jest golkiperem klasy światowej. I to na niego postawi Ancelotti, który przed sezonem dokonał prostego podziału: Galisyjczyk broni w lidze, natomiast Casillasowi zostaje Copa del Rey i Liga Mistrzów.

W obronie będzie z pewnością inaczej niż podczas wtorkowego meczu z Schalke, kiedy to szansę dostali rezerwowi. Na prawej stronie powinien hasać Dani Carvajal, który po rocznym pobycie w Bundeslidze pokazuje, że na boiskach La Liga odnajduje się bardzo dobrze. Za przeciwnika w walce o miejsce w pierwszym składzie miał Arbeloę, ale doświadczony Hiszpan jest aktualnie kontuzjowany, więc jeżeli chodzi o tę pozycję, to sprawa jest jasna. Środek obrony powinien należeć do dwójki Pepe – Ramos, obaj grający ostro, na pograniczu faulu, ale przy tym bardzo skutecznie. A jak wiadomo, ciężko zatrzymać graczy Barcy, będąc na murawie delikatnym, choć… coś w tej materii mógłby powiedzieć Raphael Varane, który jest przykładem boiskowego gentlemana. Rzadko fauluje, ponieważ zawsze znajdzie moment, w którym czysto i z wielką gracją może odebrać piłkę. Młody Francuz, mimo dobrych ostatnich występów, jest jednak aktualnie stoperem nr 3 w Realu i trudno przypuszczać, żeby przeciwko Barcelonie miał zagrać od pierwszych minut. Zostaje jeszcze lewa strona. Gdyby patrzeć na samą grę defensywną, to od początku biegać powinien Fabio Coentrao, który na swojej stronie robi wszystko, aby przeciwnik nie mógł stworzyć zagrożenia. Portugalczyk jest już jednak coraz bliżej opuszczenia Madrytu, a Ancelotti swoimi decyzjami udowadnia, że dla niego wyborem nr 1 na tej pozycji jest Marcelo. Jak wiemy, Brazylijczyk potrafi robić cuda w ataku, natomiast jego zachowanie w obronie pozostawia jeszcze wiele do życzenia.

Nie ma wątpliwości, jak powinna wyglądać druga linia „Królewskich”. Ancelotti stawia na tridente: Xabi Alonso - Modrić – Di Maria, które powinno zapewnić drużynie równowagę. Bask to generalnie mózg drużyny, człowiek, który uspokoi grę, gdy w poczynania drużyny dostanie się niedokładność, i przyspieszy, kiedy będzie ku temu dobra okazja. Chorwat to z kolei człowiek, bez którego trudno wyobrazić sobie obecnie Real. Jeden z najlepszych środkowych pomocników na świecie. Nie brakuje mu chęci do gry w defensywie, nie brakuje mu również atutów, aby wspomóc swoją drużynę w ataku. I w końcu Argentyńczyk, który odżył pod kierownictwem Ancelottiego. Wcześniej często grający chaotycznie skrzydłowy, jeździec bez głowy, który irytował kibiców ciągłymi stratami, choć potrafił też wykombinować coś, czym zachwycił się cały świat. Carletto widział go jednak bardziej w środkowej strefie boiska, obok Xabiego i Modricia, gdzie może powalczyć o piłkę, zaserwować wspaniałe podanie czy w końcu biegać jakby nigdy nie kończyły mu się siły, udowadniając, że w tym szaleństwie jest metoda. Oczywiście włoski szkoleniowiec ma też do dyspozycji niezłej klasy rezerwowych. Jest Illarramendi, który idealnie nadaje się do opanowania sytuacji w środkowej strefie boiska, ponieważ inteligencji odmówić mu nie można, natomiast Baskowi wyraźnie brakuje umiejętności rozegrania piłki. Jest także Casemiro, który jednak gra zbyt nieodpowiedzialnie. Brazylijczyk pokaże sztuczkę czy dwie, po czym jakieś dziesięć razy straci piłkę, narażając drużynę na kontratak rywali. A głupie straty przeciwko Barcelonie to piłkarskie samobójstwo. Jest w końcu Isco, który błyszczał głównie na początku sezonu. Technika, świetny drybling, ale też zbyt długie przetrzymywanie piłki i często nietrafne decyzje – na chwilę obecną tak można scharakteryzować młodego Hiszpana, który spotkanie z Barceloną powinien zacząć w pozycji siedzącej.

Atak – żeby go opisać wystarczą trzy litery. BBC. Trudno sobie wyobrazić, żeby Ancelotti postawił na inną trójkę z przodu, zwłaszcza że kontuzja wyeliminowała Jese, który mógłby zastąpić jednego ze skrzydłowych. Zresztą, zarówno Ronaldo, jak i Bale udowadniają ostatnio, że są w gazie, a wypracowywanie i strzelanie bramek przychodzi im z dużą łatwością. Wszystkie oczy będą pewnie zwrócone na Portugalczyka, który ciągle ściga się z Messim o miano tego najlepszego i ten ich wyścig nie ma końca, ale należy też pamiętać, że coś do udowodnienia ma również Bale, któremu pierwszy w życiu Klasyk, mówiąc eufemistycznie, nie wyszedł. I w końcu, typowym napastnikiem powinien być Benzema, który ostatnio miał problemy zdrowotne, ale jest już gotowy do gry. Francuz nie jest może tak ceniony, jak jego dwóch kolegów z ataku, ale to jednak gość, który z piłką potrafi zrobić wiele, a i chrapkę na bramkę musi mieć sporą. Alternatywą dla Benzemy mógłby być Morata, który jednak swoimi „popisami” strzeleckimi z meczu przeciwko Schalke potwierdził, że Real to dla niego w chwili obecnej zbyt wysoka półka.

Przypuszczalny skład: Lopez – Carvajal, Pepe, Ramos, Marcelo – Xabi, Di Maria, Modrić – Bale, Benzema, Ronaldo.

A tak prezentuje się cała kadra Realu na ten mecz:


Polecamy