menu

Rozpacz pragmatycznej Austrii w Lipsku, a turecki żywioł rusza na Berlin

3 lipca, 14:42 | Jaromir Kruk z Lipska (Niemcy)

Po wygraniu bardzo trudnej grupy D z Francją, Holandią i Polską piłkarze reprezentacji Austrii ostrzyli sobie zęby na strefę medalową Euro 2024. W 1/8 finału na ich drodze stanęli jednak Turcja, którą w Wiedniu w marcowym sparingu rozgromili 6:1.

Michael Gregoritsch i Alexander Prass w łzach rozpaczy po odpadnięciu Austrii z Turcją w 1/8 finału mistrzostw Europy 2024
Michael Gregoritsch i Alexander Prass w łzach rozpaczy po odpadnięciu Austrii z Turcją w 1/8 finału mistrzostw Europy 2024
fot. EPA/PAP

Ekipa Vincenzo Montelli w Lipsku musiała sobie radzić bez swojego lidera, Hakana Calhanoglu, pauzującego za kartki.

– Ciężko było na to patrzeć napisał:

– mówił pomocnik Interu Mediolan, który strasznie przeżywał występ drużyny narodowej.

Tureccy kibice odrzucili klubowe podziały

Turcy już mieli takiej przewagi na trybunach jak parę miesięcy temu w Wiedniu, kiedy wykupili większość biletów i grając na wyjeździe czuli się jak gospodarz. Dopingowali ich jednak fanatyczni kibice, którzy na Euro odrzucili klubowe podziały. Można było często zauważyć przechodzących obok siebie ludzi w koszulkach Fenerbahce, Galatasaray, Besiktasu. Łączyła ich Turcja i to wcale nie jest górnolotne określenie.

Kibice tureccy i austriaccy nie darzą się sympatią, nieładnie wyglądały gwizdy podczas hymnów państwowych. Fani obu ekip rzucali kubkami z piwem w piłkarzy, raz musiał nawet interweniować arbiter gdy został trafiony Marcel Sabitzer. Niezwykle ambitny pomocnik Borussii Dortmund szybko się pozbierał przy stanie 1:2, bo liczył, że uda się doprowadzić do dogrywki.

Turcy mieli w bramce... Gordona Banksa

– Zabrakło nam szczęścia, oni mieli Gordona Banksa w bramce napisał:

– przyznał Ralf Rangnick, selekcjoner Austriaków, nawiązując do cudownej interwencji Merta Gunoka w piątej minucie doliczonego czasu po główce Christopha Baumgartnera.

Paradę golkipera Turcji porównano do wykonanej przez Anglika Gordona Banksa w finałach mistrzostw świata 1970, wtedy próbował go pokonać król futbolu Pele.

– Nie wiem jak on to zrobił, jestem załamany napisał:

– skwitował Baumgartner, zawodnik RB Lipsk.

Łzy Seiwalda i niedowierzanie Arnautovicia

Jego kompanowi z klubu i drużyny narodowej, Nicolasowi Seiwaldowi łzy same leciały w strefie wywiadów.

– Nie potrafię tego zrozumieć. Liczyliśmy na więcej, ale daliśmy się zaskoczyć po dwóch stałych fragmentach. Po zdobyciu kontaktowego gola wierzyłem, że odrobimy, kibice nam pomagali, ale zatrzymał ten niesamowity bramkarz napisał:

– mówił Seiwald i potrząsał z niedowierzania głową.

Bramki w Lipsku na Red Bull Arena, który powstał na miejscu Zentrastadion, reliktu NRD nie zdobył Marko Arnautović, który przyznał, że to mógł być jego ostatni mecz w barwach Austrii. 35-letni napastnik Interu Mediolan miał wielkie problemy z dynamicznie grającymi obrońcami Turcji, którzy nie pozwalali mu się obracać z futbolówką.

Demiral zamknął usta krytykom

Zespół Montelli zaskoczył wyżej notowanego rywala już w pierwszej minucie, a w drugiej odsłonie swojego kolejnego gola strzelił Merih Demiral, defensor saudyjskiego Al-Ahli, były piłkarz m.in. Juventusu. Przed Euro w ojczyźnie go krytykowano, tak samo włoskiemu selekcjonerowi obrywało się za jego powoływanie. Odpowiedział tak, że chyba lepiej się nie da.

– Uważano, że transfer do Arabii Saudyskiej wpłynie negatywnie na moją karierę. Mam inne zdanie, a w reprezentacji za każdym razem daje z siebie wszystko. Kocham grać dla tych barw napisał:

– mówił szczęśliwy Demiral, zamykając usta krytykom.

Auf wiedersehen, Austrio

Już nikt nie wspomniał Montelli o jego rzekomym konflikcie z Ardą Gulerem. Było spięcie na treningu z piłkarzem Realu Madryt, takich jednak zdarza się w sporcie sporo. Ulubieniec tureckich fanów w Lipsku przebywał na boisku do 78. minuty i dał się mocno we znaki Austriakom, których porażka zabolała niemiłosiernie. Nie pocieszyło ich nawet piękne zachowanie podopiecznych Montelli, którzy brawami na stojąco podziękowali za mecz. W tym samym czasie z tureckiego sektora słychać było: – Auf wiedersehen, auf wiedersehen.

Austria pełna łez żegna się z turniejem, żywioł znad Bosforu ruszy do Berlina na ćsobotni wierćfinał z Holandią.