menu

Byk z polskimi korzeniami. Kapitan Orban przewodzi Lipskowi

3 marca 2019, 13:14 | Dominik Owczarek

Na niemieckich boiskach nadal nie brakuje piłkarzy o polskich korzeniach. Jeden z nich jest kapitanem czołowego zespołu i najbardziej bramkostrzelnym obrońcą.


fot. East News

- Bycie liderem to mój najważniejszy cel - mówił trzy lata temu Willi Orban w rozmowie z „Bildem”. Miał wówczas 23 lata i zaczynał przygodę w klubie budzącym zarówno podziw, jak i kontrowersje. RB Lipsk nadal budzi sprzeciw tradycjonalnych kibiców, a w Dreźnie na murawę została rzucona nawet głowa byka - symbolu klubu. Ot, wojenki w Saksonii.

Z czasem Orban został stałym kapitanem Die Bullen, ale początki nie należały do łatwych. Wiązano z nim nadzieje w rodzinnym Kaiserslautern, a kibice uznali jego transfer za zdradę ideałów.

- Moje sumienie jest czyste. Jestem profesjonalistą, odczuwam wdzięczność wobec klubu, którego jestem wychowankiem. Muszę jednak wykonać kolejny krok w mojej karierze - odpowiadał na zarzuty Węgier.

Polak, Węgier...

Gwoli ścisłości - węgierski piłkarz polsko-niemieckiego pochodzenia. Urodzony w Niemczech z matki Polki i ojca Madziara. W 2014 roku zagrał dwa mecze jako młodzieżowy reprezentant kraju, w którym się wychował.

Z czasem jego nazwisko zyskiwało coraz mocniej na znaczeniu, ale nie przekładało się to na zainteresowanie selekcjonera reprezentacji Niemiec Joachima Loewa.

Obrońca RB Lipsk dawał w wywiadach znaki, że liczy na powołanie i Die Mannschaft jest jego pierwszym wyborem. - O powołanie do reprezentacji Polski lub Węgier byłoby łatwiej, ale nie podążam najprostszymi ścieżkami - mówił przed dwoma laty dla monachijskiego „Tageszeitung”. W tym samym roku odbył się Puchar Konfederacji FIFA - nazywany próbą generalną przed mundialem. Selekcjoner powołał „drugi garnitur”, ale w kadrze i tak zabrakło miejsca dla kapitana RB Lipsk.

Nieustanny brak zainteresowania ze strony „Jogiego” Loewa sprawił, że w polskich mediach pojawiły się spekulacje na temat ewentualnej gry Orbana w reprezentacji Polski. Informowano też, że matka piłkarza pochodzi zza wschodniej części Odry. Węgier rozumie kilka słów po polsku, ale nie okazywał szczególnego przywiązania do naszego kraju. Z prawnego punktu widzenia nie ma żadnych polskich korzeni, gdyż jego matka przed laty zrzekła się rodzimego paszportu.

Oznacza to, że nawet gdyby temat Orbana w koszulce z biało--czerwonym orłem mógł być traktowany poważnie, byłoby trudno o efekty.

Obywatelstwo musiałby nadać sam Prezydent RP.

W 2014 roku miała miejsce pierwsza i ostatnia oznaka zainteresowania ze strony polskiej federacji. Matka piłkarza wykonała do niej telefon, gdy jej syn zaczął regularnie grać na zapleczu Bundesligi w barwach Kaiserslautern. Trener młodzieżowej polskiej reprezentacji Marcin Dorna widział Orbana w swojej drużynie, ale decyzja o zrzeczeniu się paszportu skomplikowała sprawę.

Ostatecznie piłkarz zadebiutował w drużynie narodowej w 2018 roku. Kapitan „Byków” zdecydował się reprezentować kraj swojego ojca, który przekazał synowi smykałkę do sportu.

Orban senior był młodzieżowym mistrzem karate na Węgrzech. Piłkarz nie miał do czynienia z matą. - Na boisku i tak nie mógłbym zastosować żadnego z ciosów - żartował.

Masterprofi

Fundamentami do początków przygody z piłką był... rozbity wazon. Kilkuletni chłopak charakteryzował się niespożytą energią, a zniszczenie naczynia spowodowało, że mama zapisała go na treningi piłkarskie w Kaiserslautern, gdzie dojrzewał przez następnych niespełna 20 lat.

- Wychowała mnie i moją starszą siostrę Sandrę w przeświadczeniu, że na wszystko trzeba sobie zapracować. To bardzo silna kobieta - mówił.

Urodził się jako Vilmos Tamas Orban, ale gdy rodzice podjęli decyzję o pozostaniu w Niemczech, Vilmos stał się Willim. Jego ojciec wrócił do ojczyzny po rozwodzie. Orban junior pojawia się na Węgrzech z racji reprezentowania kraju, ale język Madziarów nie jest jego mocną stroną. - Jako dziecko mówiłem coś po węgiersku, ale szybko zapomniałem - tłumaczył przed debiutem w kadrze. Dotychczas rozegrał w niej cztery mecze - wszystkie w ramach Ligi Narodów. W przyjęciu do szatni pomógł mu klubowy kolega - występujący na pozycji bramkarza Peter Gulacsi.

- Dobrze, że mamy włoskiego trenera i odprawy przeprowadzane są po angielsku - żartował Orban niedługo po debiucie.

Dobre wejście do zespołu jest u niego stałą zaletą m.in. poprzez widoczny profesjonalizm. Dyskoteki i kluby nocne zna głównie ze słyszenia - do sportu dopasował nawet rytm snu. Były trener RB Lipsk Ralph Hassenhuetl określił Orbana jako „Masterprofi”. Niemiec podkreślał zaangażowanie, profesjonalizm i cechy przywódcze kapitana. Pierwszy raz opaskę założył jako 21-letni stoper drugoligowego Kaiserslautern. - To ogólnie spokojny chłopak, może nawet małomówny, ale jak już coś powiedział, to każdy liczył się z jego zdaniem - mówił „Sportowym Faktom” były klubowy kolega Orbana Mateusz Klich.

Węgier przyzwyczaił do solidnej postawy w defensywie, ale w obecnym sezonie nieźle prezentuje się także jako strzelec. Z czterema bramkami na koncie jest najskuteczniejszym obrońcą obecnej edycji Bundesligi. Pod wodzą kapitana RB Lipsk traci też najmniej goli sposród wszystkich zespołów ligi (20 w 23 meczach). Poprzez swoją postawę daje znać niedowiarkom, że miniony mało udany sezon (szóste miejsce) w wykonaniu „Byków” należy do historii.

- To miłe uczucie, że mogłem strzelić już kilka bramek - mówił Orban po golu w ostatnich minutach na wagę remisu z Hoffenheim. W samym zespole z Lipska jest tylko dwóch skuteczniejszych zawodników - Timo Werner oraz Yussuf Poulsen. Kapitan wyceniany jest na 15 milionów euro, co czyni go najbardziej wartościowym piłkarzem z Węgier. Przyzwoita cena jak na lidera defensywy i egzekutora w jednym.