menu

Sevilla - Betis LIVE! Wyrównać rachunki

12 stycznia 2016, 14:27 | Paweł Jagła

Dziś wieczorem po raz trzeci w tym sezonie będziemy świadkami derbów Sewilli. Po raz drugi w ramach rozgrywek Pucharu Króla. Pierwsze spotkanie zakończyło się wygraną Sevilli 2:0, ale dla kibiców Betisu nie wszystko jeszcze stracone.

Zdobyte Villamarin

Do zdobycia Benito Villamarin piłkarze Sevilli podchodzili dwukrotnie. Pierwsze podejście odbyło się w 16. kolejce La Liga. Bój ten zakończył się bezbramkowym remisem. Nie brakowało natomiast walki i żółtych kartek. W tej klasyfikacji górą byli gospodarze, wygrywając 7-5. Druga próba zdobycia stadionu Betisu odbyła się w Pucharze Króla. Próba ta powiodła się, lecz broniący go piłkarze nie zostali rozbici. Do zwycięstwa drużynę Sevilli poprowadził Michael Krohn-Dehli, który otworzył wynik meczu. Bramkę zdobył również Grzegorz Krychowiak, wpychając futbolówkę do siatki z najbliższej odległości, wykorzystując zamieszanie w polu karnym. Szansę na częściowe odrobienie strat miał Ruben Castro, jednak przestrzelił jedenastkę i do rewanżowego spotkania Betis podejdzie z dwubramkową stratą.

Walka o Pizjuan

Dziś do kontrofensywy przechodzą piłkarze z Heliopolis. Zdobycie twierdzy Pizjuan nie jest dla nich niemożliwe. Udowadniali to już nie raz. Na ostatnie pięć pojedynków piłkarze Betisu wygrali trzy, resztę przegrywając. Od kilku sezonów pojedynki Sevilli z Betisem wyglądają tak, jakby drużyny zamieniły się stadionami. Betis lepiej gra na Pijzuan, a Sevilla na Villamarin. Taka sytuacja sprawia, że piłkarze Los Beticos mają szansę, aby twierdzę zdobyć i powalczyć o awans do następnej fazy rozgrywek o Puchar Króla. Bitwa o Pizjuan na pewno nie zakończy się bezbramkowym wynikiem. Goście będą musieli zaatakować przez, co się otworzą i dadzą Sevilli szansę na zagranie tego, czego podopieczni próbowali przez kilka poprzednich spotkań. Długa piłka do Ciro Immobile czy odblokowanego ostatnio Kevina Gameiro mogą siać popłoch w formacji obronnej Betisu.

Historia kołem się toczy?

Dwa lata temu w 1/8 finału Pucharu Króla, podobnie jak w tym sezonie, spotkały się Betis i Sevilla. W losowaniu wypadło tak, że pierwszy mecz miał zostać rozegrany na Pizjuan. Żaden z kibiców Sevilli nie spodziewał się, że pierwszą bramkę zdobędą goście i to już w 12. minucie. Trafeinie Leo Baptistao wprawiło w osłupienie kibiców na stadionie. Pod koniec spotkania strzelec pierwszej bramki podał do Salvy Sevilli, który podwyższył prowadzenie i Betis wygrał pierwsze spotkanie 2:0 . Szok i niedowierzanie nie mogły długo zejść z twarzy kibiców ,jak i piłkarzy Sevilli. Wydawać by się mogło, że zawodników takich jak Navarro, Reyes, Rakitić czy Bacca trudno jest zaskoczyć. Betisowi się udało.

Kiedy tydzień później przyszło do spotkania rewanżowego, kibice w zielono-białych koszulkach mrozili już szampana, którym mieli oblać awans do ćwierćfinału. Stadion Benito Villamarin wypełnił się do ostatniego miejsca. Gramy! Sędzia zagwizdał i ruszyli. Już po 15 minutach kibice Betisu po raz pierwszy w tym meczu otrzymali cios. Damien Perquis, któremu przez znakomite występy udało się zaskarbić sympatię fanów, w jednym ze starć z Baccą doznał kontuzji. Parę minut później „zdrajca” Reyes wpakował piłkę do siatki. 0:1 i gramy dalej. Betis atakował, starał się trzymać piłkę jak najdalej od swojej bramki, to był błąd. Szybka kontra i mieliśmy 0:2. Ten sam szok, który widać było na twarzach kibiców Sevilli, tym razem pojawił się u sympatyków Betisu. Obie drużyny dobrnęły do rzutów karnych. Pierwsi podeszli piłkarze Sevilli. Vitolo nie trafił! Szał na trybunach. Castro trafił! Doping się wzmaga. Kolejne dwie kolejki bezbłędne. Dla Sevilli trafił Moreno, N'Diaye trafia w słupek! Rakitić bezbłędnie. Wszystko w nogach Nono, którzy zmienił Damiena. Nono nie trafia w bramkę. Płacz na trybunach, piłkarze Betisu załamani odpadli. Później pożegnali się z Primera Division ale po roku wrócili. Czyżbyśmy i w tym roku mieli powtórkę z rozrywki?


Polecamy