Podsumowanie 38. kolejki La Liga: La Liga es rojiblanca! Spadek Osasuny i Valladolid (WIDEO, ZDJĘCIA)
Dopiero w ostatniej kolejce miało się wyjaśnić, kto zostanie piłkarskim mistrzem Hiszpanii w sezonie 2013/14. Co więcej, miało to nastąpić w bezpośrednim pojedynku dwóch kandydujących jeszcze o to miano drużyn, Barcelony i Atletico, które w sobotę stoczyły prawdziwą 'Bitwę o Hiszpanię'. Drużyny z dołu tabeli walczyły za to dzień później o pozostanie w najwyższej klasie rozgrywkowej, bo wciąż nieznane były nazwy klubów, które miały dołączyć do zdegradowanego już Betisu Sewilla. Zapraszamy do podsumowania ostatniej kolejki La Liga w sezonie 2013/14.
Mecze 38. kolejki La Liga
Mecz o mistrzostwo Hiszpanii:
FC Barcelona – Atletico Madryt 1:1 (A. Sanchez 33’ - Godin 49’)
W sobotnie popołudnie na Camp Nou w Barcelonie odbyła się bezpośrednia bitwa o mistrzostwo Hiszpanii. Prowadzące w tabeli Atletico do pełni szczęścia potrzebowało zaledwie remisu, podczas gdy Barcy tytuł dawało jedynie zdobycie kompletu punktów. Najważniejsze spotkanie tego sezonu rozpoczęło się dla Los Colchoneros fatalnie, bo nie minęła ¼ pojedynku, a Diego Simeone musiał dokonać dwóch wymuszonych zmian, jako że urazów doznali Diego Costa oraz Arda Turan. Trzeci cios spadł na Atletico w 33. minucie gry, kiedy to genialne uderzenie w samo okienko bramki Thibaut Courtois oddał Alexis Sanchez, czym wyprowadził nieprzekonywującą Dumę Katalonii na prowadzenie. Goście otrząsnęli się w miarę szybko, bo jeszcze przed przerwą groźne zaatakowali bramkę Jose Pinto, a tuż po wznowieniu gry, czyli w najlepszym możliwym momencie, doprowadzili do remisu. Po raz kolejny podopieczni Simeone wystrzelili pocisk ze swej najgroźniejszej broni, czyli stałych fragmentów gry, bowiem to właśnie z rzutu rożnego Gabi dośrodkował idealnie na głowę Diego Godina, który doprowadził do ekstazy miliony kibiców Atletico na całym świecie. Kolejne minuty to ogromna bitwa. Z murawy musieli zejść kolejni kontuzjowani, Sergio Busquets oraz Adrian Lopez. Barca strzeliła też gola na 2:1, ale trafienie Leo Messiego nie zostało uznane w bardzo kontrowersyjnych okolicznościach, bowiem sędzia Mateu Lahoz odgwizdał spalonego, podczas gdy telewizyjne powtórki poddały w dużą wątpliwość słuszność jego decyzji. Ostatecznie, po wielkiej walce z obu stron, która nieco przyćmiła czysto piłkarskie poczynania wynik już się nie zmienił i to Atletico Madryt po końcowym gwizdku arbitra mogło się cieszyć z dziesiątego w historii i pierwszego od osiemnastu lat tytułu mistrza Hiszpanii. Pomimo kontrowersji, wielkość ekipy Simeone potrafili docenić również fani Barcelony, który nowego mistrza tłumnie oklaskiwali na stojąco. W ekipie z Katalonii potwierdzają się wielkie letnie roszady – wiadomo już oficjalnie, że Gerardo Martino w kolejnym sezonie nie będzie trenerem Barcy. Tymi problemami Blaugrany będzie się jednak żyć dopiero po mundialu, a obecnie wiadomość dnia brzmi: La Liga es rojiblanca!
Walka o utrzymanie w La Liga:
Osasuna Pampeluna – Betis Sewilla 2:1 (Riera 12’, Acuna 15’ – Chica 70’)
Wędrówkę po stadionach, na których równolegle w niedzielę o godzinie 18 toczyła się zażarta walka o pozostanie w najwyższej klasie rozgrywkowej rozpoczynamy w Pampelunie, gdzie będąca w bardzo trudnej sytuacji Osasuna mierzyła się ze zdegradowanym już Betisem. Zespół z Nawarry musiał zdobyć tego dnia trzy punkty i liczyć na porażkę Granady/Getafe lub bardzo wysoki pogrom Almerii. Zespół Javiego Gracii od pierwszej minuty wziął się do roboty, co przyniosło wymierny skutek już w 12. minucie gry, kiedy to Oriol Riera w sytuacji sam na sam doprowadził miejscowych fanów do ekstazy. Kibice zgromadzeni na El Sadar tak się radowali z tego trafienia, że zawaliła się część ogrodzenia na stadionie w Pampelunie. Zdarzenie to spowodowało obrażenia (na szczęście niezbyt poważne) wielu poszkodowanych, a spotkanie zostało przerwane na dobre pół godziny, w związku z czym na pozostałych stadionach w przerwie czekano, aż na El Sadar zostanie dograna do końca pierwsza część spotkania. Tuż po wznowieniu gry drugiego gola dla Osasuny strzelił Acuna, który wykończył akcję Roberto Torresa. Po tej bramce gospodarze wyraźnie się cofnęli i (wydaje się, że niepotrzebnie) oddali inicjatywę rywalom, jednak tych stać było tylko na pięknego, lecz tylko honorowego gola po strzale z dystansu Javiera Chiki, dzięki czemu trzy punkty pozostały na terytorium Nawarry. Inne wyniki sprawiły jednak, że na niewiele to się zdało, bo Osasuna i tak spadła do Segunda Division. Smutne więc było pożegnanie miejscowej legendy, Patxiego Punala, który tym meczem zakończył swoją piłkarską karierę.
Rayo Vallecano – Getafe CF 1:2 (Trashorras 66’ – Marica 42’, 90+2’)
Najmniejsze z możliwych derbów Madrytu były spotkaniem, które miało zadecydować o przyszłości Getafe. W przypadku porażki Los Azulones mieli oni bardzo duże szanse na opuszczenie najwyższej klasy rozgrywkowej, a każdy punkt dawał im gwarancje utrzymania. Ekipa Cosmina Contry wytrzymała jednak presję nawet wtedy, gdy robiło się naprawdę gorąco. To właśnie Getafe od pierwszej minuty dążyło do jak najszybszego zapewnienia sobie korzystnego wyniku na Estadio de Vallecas, ale pomimo kilku dogodnych okazji do wyjścia na prowadzenie, to udało się dopiero tuż przed przerwą, gdy mocnym precyzyjnym strzałem z dystansu wynik otworzył Ciprian Marica. Po 40-minutowej przerwie spowodowanej wydarzeniami w Pampelunie, to gospodarze weszli w drugą połowę spotkania, co przyniosło dość przypadkowe wyrównanie autorstwa Roberto Trashorrasa, którego dośrodkowanie z rzutu wolnego nie zostało przez nikogo przecięte i wpadło do bramki bezradnego Julio Cesara. Getafe było o bramkę od degradacji i tę bramkę straciło, gdy do siatki Los Azulones trafił Alberto Bueno, ale sędzia słusznie nie uznał tej bramki z powodu spalonego i drużynie Cosmina Contry się upiekło. Pomimo sporej przewagi drużyny Paco Jemeza, to goście zadali decydujący cios, dzięki któremu byli już pewni swojego utrzymania. Po świetnym kontrataku Sammir został przewrócony w polu karnym przez Rubena, a jedenastkę na arcyważną bramkę zamienił Marica. Getafe zwyciężyło w mini derbach 2:1 i zapewniło sobie grę w Primera Division w przyszłym sezonie.
UD Almeria – Athletic Bilbao 0:0
Do zapewnienia sobie utrzymania w La Liga Almeria potrzebowała tylko jednego punktu. Zespół Francisco Rodrigueza miał ułatwione zadanie, bowiem drużyna Athletiku Bilbao przyjechała na Estadio de los Juegos Mediterraneos w nieco rezerwowym zestawieniu, bowiem bez Aduriza i Iturraspe oraz z San Jose, Iraizozem oraz Iraolą na ławce rezerwowych. To nie był wielki mecz, bo obie drużyny wcale nie miały nic przeciwko podziałowi punktów. Pierwsza połowa należała do gości, którzy jednak pomimo optycznej przewagi nie wypracowali sobie żadnej sytuacji stuprocentowej. Po przerwie z kolei do głosu doszli gospodarzy, ale oni również mieli wiele problemów z zagrażaniem bramce Herrerina. Dopiero w końcówce dwóch fantastycznych okazji do zapewnienia swojej drużynie zwycięstwa nie wykorzystał Rodri, który dwukrotnie spudłował w sytuacji sam na sam z bramkarzem Los Leones. Swoją znakomitą szansę miał także Athletic, jednak nie wykorzystał jej Guillermo, który przegrał pojedynek z Estebanem i po końcowym gwizdku gospodarze mogli cieszyć się ze zdobycia punktu na wagę utrzymania w Primera Division.
Real Valladolid – Granada CF 0:1 (Mitrović-sam. 44’)
Prawdziwy mecz strachu miał miejsce w Valladolid, gdzie miejscowy Real mierzył się z Granadą. Przed tym spotkaniem pewne było, że jedna tych drużyn w przypadku własnej porażki na pewno opuści najwyższą klasę rozgrywkową. Z kolei w przypadku remisu prawdopodobny był nawet spadek zarówno Granady, jak i Valladolid, choć aby tak się stało, wiele warunków musiało zostać spełnionych więc zdobycie jednego punktu praktycznie gwarantowało zespołowi z Andaluzji ligowy byt na kolejny sezon. Spotkanie na Estadio Jose Zorrilla rozpoczęło się od zmarnowanej sytuacji sam na sam z bramkarzem Javiego Guerry, jednak potem boiskowe wydarzenia kontrolowała Granada, która jednak mogła sama siebie skazać na spadek, gdy w niegroźnej sytuacji samobójcze uderzenie Nyoma musiał bronić Roberto. Ostatecznie to właśnie samobój przesądził o wyniku tego spotkania, ale strzelił go defensor gospodarzy Stefan Mitrović tuż przed końcem pierwszej połowy. Sparaliżowani piłkarze Juana Ignacio Martineza, którzy potrzebowali do utrzymania dwóch goli, w drugiej połowie nie potrafili się pozbierać i nie stworzyli żadnej sytuacji bramkowej. Goście z kolei mogli wygrać znacznie wyżej, ale po końcowym gwizdku przy wyniku 1:0 i tak mogli cieszyć się na boisku rywala z rozpaczliwie wywalczonego utrzymania, podczas gdy Real Valladolid dołączył do Betisu i Osasuny jako trzeci spadkowicz z Primera Division.
Spotkania bez wymiernej stawki:
Malaga CF – Levante UD 1:0 (Portillo 60’)
Ostatnia kolejka w Hiszpanii rozpoczęła się w Maladze od ostatniego spotkania Bernda Schustera w roli szkoleniowca zespołu z Andaluzji. Co ciekawe, niemiecki trener swoją przygodę z Malagą zakończył wyrzuceniem na trybun, ale jego zespół zdołał i tak zdobyć trzy punkty w starciu z Levante. Po pierwszej słabej połowie, emocje były tak naprawdę dopiero po przerwie. Wtedy też padła jedyna bramka w tym spotkaniu, którą po zamieszaniu podbramkowym strzelił Francisco Portillo. Malaga przeciwko przeciętnemu w tym meczu Levante mogła wygrać jeszcze wyżej, ale tego dnia kolejny doskonały występ zanotował najlepszy bramkarz tego sezonu La Liga, Keylor Navas. Blanquiazules nie potrafili nawet wykorzystać w samej końcówce jedenastki, do której podszedł Jose Casado, ale posłał piłkę nad poprzeczką. Trzy punkty i tak pozostały na La Rosaleda, a Bernd Schuster opuszcza swój zespół, pozostawiając go na jedenastym miejscu w tabeli. Ostatnie dwadzieścia minut w barwach gospodarzy rozegrał Bartłomiej Pawłowski.
Real Madryt – Espanyol Barcelona 3:1 (Bale 64’, Morata 86’,90+1’ – Pizzi 90’)
W ostatniej kolejce Primera Division spotkanie Realu z Espanyolem było rozgrywane praktycznie o przysłowiową ‘pietruszkę’. Królewscy mieli jedynie niewielkie szanse na wicemistrzostwo Hiszpanii, jednak oprócz własnego zwycięstwa potrzebowali do tego także porażki Barcelony. Podopieczni Carlo Ancelottiego do starcia z popularnymi Papużkami przystąpili bez króla strzelców obecnego sezonu, Cristiano Ronaldo, który na rozgrzewce ponownie poczuł dolegliwości mięśniowe. Przez długie minuty brak Portugalczyka był w drużynie gospodarzy bardzo widoczny, bowiem Real nie potrafił wspiąć się na wyżyny własnych umiejętności. W pierwszej połowie jedyne szanse dla Królewskich w dość prosty sposób marnował Karim Benzema. Po przerwie Francuz wziął się także za rozgrywanie piłki, co pozwoliło Garethowi Bale’owi wyjść sam na sam z Casillą i dać Królewskim prowadzenie. Chwilę później wyrównać mógł Simao Sabrosa, ale były gracz Barcelony w idealnej sytuacji posłał piłkę obok słupka. Na kolejne trafienie trzeba było czekać do ostatnich minut pojedynku, kiedy Espanyol Javiera Aguirre rzucił się do agresywniejszych ataków. To pozwoliło Realowi wyprowadzać śmiertelne kontry. W 86. minucie takową wyprowadził Sergio Ramos, a po asyście Di Marii do siatki z bliska trafił rezerwowy Alvaro Morata, który zmienił w drugiej połowie kontuzjowanego Karima Benzemę. Cztery minuty później Papużki zdobyły bramkę kontaktową autorstwa Pizziego, ale ledwie 60 sekund później wynik ustalił po kolejnym kontrataku Alvaro Morata po, jakże by inaczej, asyście Di Marii. Królewscy zwyciężyli pewnie 3:1, ale na niewiele to się im zdało, bowiem ligę i tak skończyli na najniższym stopniu podium. Teraz przed zespołem Ancelottiego szansa na uratowanie sezonu w lizbońskim finale Ligi Mistrzów przeciwko Atletico. W Espanyolu z kolei już zastanawiają się, kim zastąpić odchodzącego z klubu trenera Javiera Aguirre, który w mniejszym z barcelońskich klubów wykonał w ostatnich miesiącach sporo dobrej roboty.
Valencia CF – Celta Vigo 2:1 (Feghouli 41’, Piatti 55’ – I.Lopez 5’)
Na zakończenie swojej udanej przygody z Celtą Vigo, przyszły szkoleniowiec Barcelony, Luis Enrique przyjechał na Estadio Mestalla na spotkanie z Valencią. Jego drużyna rozpoczęła ten mecz doskonale, bowiem już w piątej minucie gry świetnie rozegrany rzut wolny przyniósł jej trafienie Inigo Lopeza. Valencia, uskrzydlona informacją o nowym bogatym właścicielu, Peterze Limie, nie zamierzała się jednak poddawać, a w jej barwach błyszczał duet skrzydłowych Pablo Piatti – Sofiane Feghouli. Na pięć minut przed przerwą po dośrodkowaniu Joao Pereiry Argentyńczyk przytomnie zgrał piłkę głową do Algierczyka, który szczupakiem doprowadził do remisu. Minęło ledwie dziesięć minut gry po przerwie, a Nietoperze były na prowadzeniu. Tym razem to Feghouli dośrodkował na głowę Piattiego, a ten w bardzo szczęśliwy sposób pokonał Sergio Alvareza. Valencia spokojnie dowiozła jednobramkową przewagę do końca meczu i zasłużenie zwyciężyła 2:1, przerywając tym samym serię czterech zwycięstw z rzędu swojego rywala.
Real Sociedad – Villarreal CF 1:2 (Vela 90+3’ – Giovani 26’, Uche 69’)
Rzutem na taśmę beniaminek Villarreal zdołał na koniec sezonu wskoczyć na szóste miejsce w ligowej tabeli. Podopieczni Marcelino Garcii zwyciężyli bowiem w bezpośrednim pojedynku o tę lokatę na Estadio Anoeta, gdzie ich rywalem był Real Sociedad. W niedzielne południe w naprawdę znakomitej formie był Meksykanin Giovani dos Santos, który nawet w pojedynkę był wielkim zagrożeniem dla bramki Claudio Bravo. Chilijski bramkarz przekonał się o tym przede wszystkim w 26. minucie gry, kiedy to były gracz Barcelony i Tottenhamu, po fenomenalnym rajdzie przez pół boiska, plasowanym strzałem z kilkunastu metrów otworzył wynik spotkania. Żółta Łódź Podwodna w tym spotkaniu była zdecydowanie bardziej konkretna i tę cechę potwierdziła w 69. minucie spotkania. Po kilku niewykorzystanych okazjach w poprzednich minutach Villarreal wreszcie podwyższyli prowadzenie za sprawą Ikechukwu Uche, który po skutecznym kontrataku wykorzystał asystę Giovaniego i strzelił swojego trzynastego gola w rozgrywkach. Wyjątkowo niemrawych w niedzielę gospodarzy stać było tylko na honorowe trafienie Carlosa Veli w doliczonym czasie gry, ale to na niewiele się zdało. Villarreal wskoczyło kosztem Realu Sociedad na szóste miejsce w tabeli, dzięki czemu rozpocznie swoje zmagania w Lidze Europy rundę później. Tym meczem piłkarze beniaminka wywalczyli więc sobie nieco dłuższe urlopy.
Sevilla FC – Elche CF 3:1 (Iborra 16’, 71’, Jairo 60’ – Boakye 90’)
Sezon 2013/14 w La Liga zakończył się w Sewilli, gdzie do triumfatora Ligi Europy przyjechało utrzymane już Elche. Tuż przed rozpoczęciem spotkania odbyła się oczywiście krótka prezentacja świeżo zdobytego trofeum, po czym podopieczni Unaia Emery’ego, grający w dość eksperymentalnym składzie, ruszyli do ataku, aby udowodnić, że nie przypadkiem zdobyli drugie najcenniejsze trofeum w Europie. To był mecz Vicente Iborry. Defensywny pomocnik Sevilli, który bardzo rzadko wpisuje się na listę strzelców, tym razem miał to okazję uczynić dwukrotnie. Były gracz Levante między innymi otworzył wynik spotkania po świetnie rozegranym przez gospodarzy rzucie wolnym w 16. minucie gry. Goście starali się wyrównać, ale tego dnia zespołowi Frana Escriby wyraźnie brakowało skuteczności. To zemściło się po godzinie spotkania, gdy wynik na 2:0 podwyższył Jairo Samperio, który w efektowny sposób wykończył akcję Diogo Figueirasa. Nie minęło jedenaście minut, a triumf Sevilli przypieczętował drugim trafieniem Iborra, który niczym klasowy napastnik wykorzystał sytuację sam na sam z bramkarzem po kapitalnym podaniu Jose Antonio Reyesa. Elche stać było tylko na bramkę honorową Boakye w samej końcówce, który ustalił wynik mecz na 3:1 dla zespołu z Ramon Sanchez Pizjuan.
Statystyki 38. kolejki La Liga
Padły 24 gole
Pokazano 43 żółte i 1 czerwoną kartkę
Mecze obejrzało 321 tysięcy widzów (32,1 tys. na mecz)
Jedenastka kolejki: K. Navas (Levante) – Ilori (Granada), Godin (Atletico), Varane (Real M.) – Feghouli (Valencia), Di Maria (Real M.), Iborra (Sevilla), Gabi (Atletico), Piatti (Valencia) – Giovani (Villarreal), Marica (Getafe)
Ławka rezerwowych: Andres (Osasuna), Laporte (Athletic), Portillo (Malaga), Iturra (Granada), Tiago (Atletico), Koke (Atletico), S. Garcia (Espanyol)
Piłkarz kolejki: Diego Godin (Atletico)
To był wielki mecz Urugwajczyka, który nie tylko był zaporą nie do przejścia w defensywie dla piłkarzy Barcelony, ale sam przesądził o tytule mistrzowskim dla Atletico, zdobywając gola głową na wagę remisu na Camp Nou.
Cienias kolejki: Stefan Mitrović (Valladolid)
Serbski obrońca wypożyczony z Benfiki Lizbona ‘przypieczętował’ spadek Realu Valladolid do Segunda Division, notując bardzo słaby występ w decydującym meczu z Granadą, zakończony w dodatku ‘samobójem’ na wagę porażki.
Bramka kolejki: Gol Giovaniego Dos Santosa w meczu z Realem Sociedad
Meksykańska gwiazda Villarreal popisała się efektownym indywidualnym rajdem przez pół boiska, ukoronowanym precyzyjnym technicznym strzałem nie do obrony dla Claudio Bravo. Ręce same składały się do oklasków.
Tabela La Liga po 38. kolejce [pełna tabela] :
1. Atletico 90 punktów, bramki 77:26
2. Barcelona 87, 100:33
3. Real M. 87, 104:38
4. Athletic 70, 66:39
5. Sevilla 63, 69:52
6. Villarreal 59, 60:44
7. R. Sociedad 59, 62:55
(…)
16. Elche 40, 30:50
17. Almeria 40, 43:71
18. Osasuna 39, 32:62
19. Valladolid 36, 38:60
20. Betis 25, 36:78
Klasyfikacja strzelców:
Cristiano Ronaldo (Real M.) – 31 goli
Messi (Barcelona) - 28
Diego Costa (Atletico) - 27
Alexis (Barcelona) - 19
Benzema (Real M.) - 17
Griezmann (R. Sociedad), Aduriz (Athletic), Vela (R. Sociedad)– 16
Bale (Real M.), Pedro (Barcelona), Javi Guerra (Valladolid)- 15
Skróty wszystkich spotkań 38. kolejki La Liga: