Polska - Czechy w Gdańsku. Myślami już w Guimaraes. "Historia zatacza koło"
Zgrupowanie piłkarskiej reprezentacji Polski w Trójmieście nabiera tempa. Coraz bliżej do czwartkowej konfrontacji w Gdańsku z Czechami. Piłkarze myślami wybiegają już jednak do meczu w Guimaraes.
Pod wodzą selekcjonera Jerzego Brzęczka nasza reprezentacja jeszcze nie wygrała. Wydaje się, że czwartkowy mecz towarzyski z Czechami (godz. 18, Stadion Energa Gdańsk) to idealny moment na odbicie. 48 drużyna według rankingu FIFA to teoretycznie najłatwiejsza z ekip, z którą biało-czerwoni mają się zmierzyć. We wtorek kadra zagra już w ramach Ligi Narodów w Guimaraes z Portugalią (godz. 20.45). To zadanie dużo trudniejsze, ale nie bez znaczenia dla przyszłości reprezentacyjnej piłki. Zwycięstwo z mistrzami Europy pozwoli zachować Polaków w pierwszym koszyku przed losowaniem Euro 2020. A te zaplanowano już 2 grudnia w Dublinie. Przypomnijmy, że do pierwszego koszyka trafi dziesięć z dwunastu zespołów dywizji A Ligi Narodów.
- Na razie skupiamy się na meczu z Czechami, chociaż wiadomo, że spotkanie z Portugalią jest tym “o coś”. Wiadomo, że spadamy z dywizji A, ale to mecz o honor. Zdajemy sobie sprawę, że każdy mecz dla nas, jako drużyny, jako reprezentacji, ma zaprocentować w przyszłości w meczach eliminacyjnych. Doskonale zdajemy sobie sprawę, jakie to zgrupowanie jest ważne, bo tego czasu na reprezentacji nigdy nie mamy za wiele. Mierzenie się z takimi przeciwnikami jak Czesi czy Portugalczycy tylko i wyłącznie oddziałuje na nas pozytywnie - wyjaśnia Bartosz Bereszyński.
Prawy obrońca Sampdorii i reprezentacji Polski zagra prawdopodobnie w defensywie z Thiago Cionkiem. Stoper włoskiego SPAL znów ma załatać dziurę pod nieobecność kontuzjowanego Kamila Glika. Na mundialu w Rosji z tego zadania się nie wywiązał należycie. Spłynęła na niego krytyka za mecz z Senegalem, w którym po niefortunnej interwencji strzelił bramkę samobójczą. Od tego czasu Brazylijczyk z polskim pochodzeniem w reprezentacji nie zagrał.
- Od mundialu wiele czasu minęło, dużo w kadrze się zmieniło. I sztab i kilku kolegów. Postawiłem się do dyspozycji trenera, wróciłem i jestem tutaj. I chcę, jak zawsze, dać z siebie wszystko, żeby tej drużynie pomagać - mówi Cionek.
Zawodnik, który ma już 60 meczów na poziomie Serie A, a 126 w Serie B, przekonuje, że nie wraca myślami do feralnego spotkania z Senegalem.
- Nie udał nam się mundial, ale nie jest sprawiedliwie zrzucać na kogoś winę. Piłka nożna to sport drużynowy. Jeżeli chodzi o to, co myślą media, kibice, to nie wiem. Bramki samobójcze przytrafiają się w karierach każdego piłkarza. Niestety, dla mnie trafiło się to na mundialu. Bardziej jednak, niż stracona bramka z Senegalem, bolało, że nie wywalczyliśmy awansu z grupy, że tak szybko pożegnaliśmy się z mundialem - tłumaczy były zawodnik Jagiellonii Białystok.
Kibice liczą, że w końcu uda im się zobaczyć zwycięstwo reprezentacji na Stadionie Energa Gdańsk. Po raz ostatni biało-czerwoni triumfowali tutaj 6 czerwca 2014 roku, kiedy to ograli 2:1 Litwinów. Później, rok po roku, były dużo mniej udane konfrontacje z Grekami (0:0), Holandią (1:2) i ostatnio z Meksykiem (0:1).
- Trochę się śmieję, bo historia zatacza koło. Rok temu byłem na meczu z Meksykiem, na trybunach. Nie spodziewałem się, że tak to się może szybko potoczyć. W Lechii spędziłem fajne dwa lata. Stadion jest przepiękny. Bardzo bym się cieszył, gdyby na nim udało się zadebiutować w reprezentacji Polski - mówi Adam Buksa, napastnik Pogoni Szczecin, który został nagrodzony powołaniem za dobre występy w ekipie „Portowców”.
On i Hubert Matynia czekają na debiut w pierwszej drużynie narodowej, ale szans dużych nie mają. Co więc może dać takie zgrupowanie?
- Z tego zgrupowania chciałbym wynieść doświadczenie. Podpatruję na boisku starszych, bardziej doświadczonych chłopaków. Myślę, że tu decydują detale - jak się ustawić, jak się zachować w polu karnym. To rzeczy, których nie zawsze da się opowiedzieć, a trzeba zobaczyć na własne oczy. A jest tutaj od kogo podpatrywać, bo w drużynie jest czołówka światowa - przekonuje Buksa, który w 9 spotkaniach ekstraklasy zdobył już 6 bramek.
A na bramki na Stadionie Energa Gdańsk liczy wciąż Mateusz Klich. Środkowy pomocnik Leeds United doskonale pamięta wygrane mecze z Litwinami i z Duńczykami, bo sam się do nich przyczynił.
- Mecz z Danią w Gdańsku pamiętam bardzo dobrze i mam nadzieję, że stadion znowu będzie dla mnie i dla drużyny dobry. Wtedy zagraliśmy fajnie i udało się wygrać. Mam nadzieję, że znowu się uda - cieszy się Klich.
Pierwszą bramkę w reprezentacji strzelił Duńczykom w Gdańsku, a drugą dołożył niedawno, 11 września we Wrocławiu z Irlandią.
- Wiadomo, że mecz z Czechami jest meczem towarzyskim, ale za trenera Brzęczka jeszcze nie wygraliśmy. Będziemy robić wszystko, żeby wygrać już ten pierwszy mecz. Z Czechami nie tyle możemy, ale musimy zagrać na własnych zasadach. Nie wyobrażam sobie tego inaczej. Spotkanie z Portugalią będzie ważne ze względu na eliminacje do mistrzostw Europy 2020 i rozstawienia na koszyki. Mam nadzieję, że pojedziemy do Portugalii i pokażemy się z lepszej strony, niż w Chorzowie - dodaje Mateusz Klich.
Adam Buksa, napastnik reprezentacji Polski. Rozmowa przed meczami Polaków z Czechami i Portugalią