menu

Pogrom na pożegnanie z polską publicznością. Polska pewnie wygrywa z Litwą!

12 czerwca 2018, 19:51 | red

Reprezentacja Polski pokonała Litwę 4:0 w ostatnim spotkaniu przed mistrzostwami świata w Rosji. Biało-czerwoni prowadzili do przerwy 2:0 po świetnych trafieniach Roberta Lewandowskiego. Po przerwie trzecie trafienie dołożył Dawid Kownacki, dla którego było to premierowe trafienie w dorosłej kadrze, a czwarte Jakub Błaszczykowski z rzutu karnego. Adam Nawałka wysnuł po tym spotkaniu dużo wniosków, m.in. o postawie Jacka Góralskiego. Pomocnik Łudogorca Razgrad zagrał najlepsze jak dotąd spotkanie w koszulce z orzełkiem na piersi. Polacy wylecą w środę do Soczi, gdzie będą szykowali się do spotkania z Senegalem.


fot. Polska Press

fot. Polska Press

fot. Polska Press

fot. Polska Press

fot. Polska Press

fot. Polska Press

fot. Polska Press

fot. Polska Press

fot. Polska Press
1 / 9

[przycisk_galeria]
Dzisiejszy test-mecz z Litwą miał być nie tylko ostatnim sprawdzianem zawodników prowadzonych przez Adama Nawałkę przed zaczynającymi się już za dwa dni mistrzostwami świata, ale także meczem, który pozwoli nam pożegnać naszych reprezentantów w dobrych nastrojach. Nieprzypadkowo to właśnie z Litwą zaplanowano ostatni sprawdzian przed mundialem. Wystarczy spojrzeć na historie towarzyskich spotkań reprezentacji Polski tuż przed rozpoczęciem turnieju mistrzowskiego. Wszystkie z nich zakończyły się naszymi zwycięstwami, ponadto ostatnio stawiano na przeciwników o renomie zdecydowanie słabszej. I tak przed mundialem w 2006 roku Polska wygrała z reprezentacją niemieckiego regionu Salzgitter 12:0, przed Euro 2012 wygraliśmy z Andorą 4:0. Przed dwoma laty przed Euro 2016 Polacy zagrali z Litwą, lecz tym razem nie padła żadna bramka. Okazało się jednak, że wyniki takich sparingów nie wiążą się z wynikami na samej imprezie, bo ostatnie mistrzostwa kończyły się wielkim rozczarowaniem, natomiast dwa lata temu na francuskich boiskach zaprezentowaliśmy się przyzwoicie.

Adam Nawałka nie zaskoczył swoim składem. Już wcześniej jasne było, że szansę dostaną dziś ci, którzy do samego końca walczyć będą o miejsce w pierwszym składzie na turnieju. W związku z tym Polacy mecz rozpoczęli niespodziewanie w eksperymentalnym ustawieniu 3-4-3, a Litwinów od pierwszych minut straszyć miała trójka Lewandowski – Milik – Kownacki. W obronie znalazło się miejsce dla Jana Bednarka, który jest rozpatrywany jako zastępca Kamila Glika w pierwszych meczach fazy grupowej, na wahadłach mecz rozpoczęli Bartosz Bereszyński i Maciej Rybus. W jedenastce naszych dzisiejszych rywali znaleźli się znani z polskich boisk Arvydas Novikovas (Jagiellonia Białystok), Fedor Cernych (dawniej Jagiellonia), Darvydas Sernas (dawniej Widzew) i Edvinas Girdvainis (dawniej Piast), mecz pomiędzy słupkami rozpoczął Dziugas Bartkus (dawniej Górnik Łęczna).

Przed pierwszym gwizdkiem holenderskiego arbitra Kevina Bloma odbyła się ceremonia pożegnania czterech zawodników, którzy zakończyli swoje kariery. Za zasługi dla reprezentacji uhonorowani zostali Paweł Brożek, Arkadiusz Głowacki, Rafał Murawski i Sebastian Mila. Parę minut później obie reprezentacje pojawiły się na murawie. Mecz rozpoczęła reprezentacja naszych wschodnich sąsiadów. Pierwsze minuty gry należały do drużyny prowadzonej przez Edgarasa Jankauskasa, która nieoczekiwanie spróbowała zaskoczyć Polaków bardzo agresywnym sposobem gry. Przełożyło się to na sytuację Darvydasa Sernasa już na samym początku spotkania. Napastnikowi udało się nawet pokonać Łukasza Fabiańskiego mocnym strzałem z bliskiej odległości, ale arbiter z Holandii słusznie odgwizdał spalonego. Biało-czerwoni w pierwszym kwadransie próbowali odpowiedzieć za sprawą strzału Roberta Lewandowskiego, który został w porę przyblokowany w polu karnym Litwy.

Pierwszą efektowną akcję nasza drużyna rozpoczęła po prostopadłym podaniu Artura Jędrzejczyka w kierunku Bartosza Bereszyńskiego. Zawodnik Sampdorii w dogodnej sytuacji postanowił obsłużyć podaniem Arkadiusza Milika, ale trafił tylko w obrońcę, który zdołał wybić futbolówkę. Nad zmarnowaną szansą Polacy postanowili nie rozpaczać i już po minucie zdobyli pierwszą bramkę meczu. Robert Lewandowski wykorzystał mierzone podanie z lewej strony pola karnego i pewnym strzałem między obrońcami umieścił piłkę w bramce Litwy. Na uwagę zasługuje asysta Macieja Rybusa, który zdołał opanować dośrodkowanie w pole karne i perfekcyjnym podaniem wystawić piłkę kapitanowi reprezentacji. W pole karne zagrywał z kolei Dawid Kownacki, który ma dobre wspomnienia z meczów z Litwą – to właśnie kapitan reprezentacji młodzieżowej dał zwycięstwo drużynie prowadzonej przez Czesława Michniewicza w marcowym spotkaniu z drużyną naszych sąsiadów.

Polacy od momentu zdobycia bramki grali odważniej i coraz mocniej dominowali rywali. Po upływie dwóch kwadransów pojawiła się szansa na podwyższenie rezultatu, kiedy tuż przed polem karnym Litwy faulowany był Arkadiusz Milik. Do piłki podszedł Robert Lewandowski, który zdecydował się na mocny strzał. Piłka odbiła się od poprzeczki, a następnie trafiła za linię bramkową. Sytuację tą można porównać do strzału Franka Lamparda z meczu z Niemcami podczas mistrzostw świata w RPA, wtedy gol nie został uznany po ewidentnym błędzie arbitra. Początkowo i tym razem sędzia nie zauważył ewidentnego przekroczenia linii przez piłkę, jednak po krótkiej chwili zweryfikował swoją decyzję, dzięki czemu Polacy uzyskali – w teorii – pewne, dwubramkowe prowadzenie. Tylko w teorii, bo w ostatnich spotkaniach nasi reprezentanci mieli spore problemy z utrzymaniem koncentracji, zwłaszcza przy wydawałoby się komfortowym wyniku, wystarczy przypomnieć spotkania z Koreą Południową i Chile.

Co do gry gości, to łatwo było zauważyć, że opierała się ona na atakowaniu od początku. Drużyna przyjezdnych podłamała się po straconym golu i miała wielkie trudności ze złapaniem wiatru w żagle, pojedyncze ataki były szybko przerywane, bardzo często przez naszych pomocników. Wyróżniał się przede wszystkim Jacek Góralski. Zawodnik Łudogorca kolejny raz pokazał, że miejsce w kadrze na mundial zwyczajnie mu się należy, grał bardzo pewnie, można było odnieść wrażenie, że odpowiada za krycie każdego z rywali, i co ciekawe nawet z takiego zadania wywiązywał się bez zarzutu. Dobrze spisywali się również skrzydłowi, czyli Maciej Rybus i Bartosz Bereszyński. Pierwszy zaliczył asystę przy golu, drugi był bliski dokonania tego samego, lecz w końcowych minutach pierwszej części gry w bramkarza z kilku metrów trafił Robert Lewandowski. Po pierwszych 45 minutach trudno było narzekać na grę reprezentantów Polski. Konstruowali swoje akcje i pewnie wykorzystywali wszystkie błędy rywala. W związku z mizerną dyspozycją Litwinów kibice nie zastanawiali się czy Polacy utrzymają prowadzenie, lecz o ile bramek je powiększą.

W przerwie nie obyło się bez zmian. W bramce pojawił się Wojciech Szczęsny, szansę na pokazanie się z dobrej strony dostali także Łukasz Teodorczyk i Łukasz Piszczek. Początek drugiej połowy mógł przypomnieć kibicom, jak wyglądała jeszcze kilka tygodni temu Ekstraklasa. Piłkarze skupili się na grze w środku pola, żaden z zespołów nie osiągnął zauważalnej przewagi. W poczynania boiskowe wdało się sporo agresji, pojawiły się także żółte kartki, niestety przede wszystkim za nie tyle spóźnione, co wręcz bezsensowne i grożące poważnymi kontuzjami wejścia. Na pierwszą dogodną sytuację strzelecką trzeba było czekać aż 20 minut. Wtedy piłkę piętą po rzucie rożnym do siatki skierował Grzegorz Krychowiak, jednak sędzia po konsultacji z systemem VAR trafienie pomocnika Paris Saint-Germain nie zostało uznane. Polacy ponownie nie zwlekali z odpowiedzią na niepowodzenie. Prowadzenie podwyższył Dawid Kownacki, który zdobył swoją pierwszą bramkę w barwach seniorskiej reprezentacji. Napastnik Sampdorii wykorzystał stuprocentową sytuację po świetnym podaniu Bartosza Bereszyńskiego w polu karnym. Po chwili mogło być jeszcze lepiej, ale z kilku metrów minimalnie niecelnie uderzył Łukasz Teodorczyk. Zawodnika Anderlechtu warto pochwalić za postawę przy trzecim golu dla Polski – to właśnie on mierzonym prostopadłym podaniem uruchomił Bartosza Bereszyńskiego, akcja ta zdecydowanie mogła się podobać.

W ostatnie 10 minut spotkania Polacy weszli z przytupem. Rzut karny dla Polski wywalczył Jakub Błaszczykowski, który dośrodkowując piłkę w pole karne trafił w rękę rywala. Po kolejnej interwencji VAR sędzia odgwizdał rzut karny dla Polski, jedenastkę wykorzystał pomocnik Wolfsburga. Jakub Błaszczykowski uderzył w sposób znany nam z karnych wykonywanych przez Roberta Lewandowskiego – zwalniając przed oddaniem strzału zmylił Dziugasa Bartkusa i pewnie trafił do siatki. Swoją szansę miał jeszcze Arkadiusz Milik, który z 20 metrów nieznacznie pomylił się po strzale z lewej nogi. Do końca spotkania wynik nie uległ zmianie. Polacy pewnie pokonali Litwę 4:0, ale ten wynik nie powinien być żadnym wyznacznikiem. Klasa przeciwnika zdecydowanie odbiegała od klasy polskiej drużyny, mimo to udało się spełnić najważniejsze z przedmeczowych założeń: pokonać rywala jak największą liczbą goli i godnie pożegnać się z polskimi kibicami. Pozostaje wierzyć, że na rosyjskich stadionach biało-czerwoni będą potrafili utrzymać dobrą dyspozycję.

A teraz pakować szczoteczki i zaprezentować się jak najlepiej podczas #WorldCup [unicode_pictographs]%F0%9F%92%AA[/unicode_pictographs] pic.twitter.com/Luqut1uvYL— GOL24.pl (@GOL24pl) 12 czerwca 2018

MŚ 2018 w GOL24


Więcej o MŚ 2018 - newsy, wyniki, terminarze, tabele
Plan transmisji wszystkich meczów znajdziesz tutaj -> PROGRAM TV

Polscy piłkarze kiedyś i dziś. Zobacz, jak się zmienili

eSkadra na Mundial;nf - CIEKAWOSTKI O BIAŁO-CZERWONYCH

[wideo_iframe]//get.x-link.pl/0f180290-8768-ddc9-6fb4-f7904397bb38,6161a9c9-537f-6642-47ab-abc74aac882d,embed.html[/wideo_iframe]


Polecamy