menu

Koronawirus. Wojciech Szczęsny nie ma koronawirusa. "Utrata części zarobków nie byłaby dla nas problemem"

23 marca 2020, 15:16 | psz

Koronawirus. W poniedziałkowej "Misji Futbol" jednym z gości programu był Wojciech Szczęsny, przebywający obecnie w kwarantannie. - Który to już dzień? Straciłem rachubę. Chyba jedenasty, może dwunasty - mówi bramkarz Juventusu Turyn.

Wojciech Szczęsny nie ma koronawirusa. Przebywa nadal w kwarantannie
Wojciech Szczęsny nie ma koronawirusa. Przebywa nadal w kwarantannie
fot. East News

- Jestem sam w czterech ścianach. Trwa kwarantanna i nie mogę postawić nogi poza swoje mieszkanie - opowiada Wojciech Szczęsny w rozmowie z Mateuszem Borkiem, prowadzącym program "Misja Futbol", po czym dodaje: - Trochę oszukuję. Przez dziesięć dni nie mogliśmy wychodzić, od kiedy dostaliśmy negatywne wyniki testów - ci, którzy je dostali. Od tego momentu ta kwarantanna nie jest już taka oficjalna.

- Jeśli ktoś potrzebuje pilnie pójść do sklepu, to może. Ale ja jeszcze nie byłem. Od jedenastu dni jedyny mój kontakt ze świeżym powietrzem to wyjście na balkon i patrzenie na puste ulice - mówi bramkarz Juventusu Turyn i reprezentacji Polski.

Przy okazji Szczęsny potwierdził, że wynik jego testu na obecność koronawirusa okazał się negatywny. Do tej pory w zespole Starej Damy Covid-19 zdiagnozowano u trzech zawodników: Daniele Ruganiego, Blaise'a Matuidiego i ostatnio Paulo Dybali. Tylko pierwszy z nich miał objawy, tj. przez dwa dni nie czuł się najlepiej i miał gorączkę.

Jak wygląda kwestia treningu podczas odbywania kwarantanny? - Przez pierwszy tydzień nie robiłem nic a nic. Od kiedy dostałem negatywny wynik testu, to miałem pozwolenie, by chodzić na siłownię znajdującą się w moim budynku. Tak więc dwa dni byłem na siłowni, trener dzwonił przez aplikację FaceTime i prowadził ze mną trening - mówi Szczęsny.

Polski bramkarz stanął w obronie Włochów, którzy jego zdaniem są bardzo zjednoczeni w tych trudnych chwilach. - Czytałem o tym, jak to byli nieodpowiedzialni. Tutaj od trzech tygodni na ulicach nie ma zupełnie nikogo. Żeby zmotywować Włochów, żeby wszyscy się zamknęli w domach, to musi być duży strach. Te puste ulice są z jednej strony znakiem poczucia odpowiedzialności za sytuację, ale też strachu. Ludzie się boją i nie wychodzą. A mimo wszystko sytuacja nie jest najlepsza, żeby nie powiedzieć, że tragiczna - dodaje 29-latek.

- Jeżeli chodzi o to, kiedy wrócimy do grania, to wiemy dokładnie tyle samo, co inni. Czyli nie wiemy nic. To jest w tym wszystkim najgorsze, bo zupełnie człowiek nie wie, jak się przygotowywać, albo jak się nie przygotowywać. Może się okazać, że będę czekał 4-5 tygodni w kwarantannie, a potem okaże się, że już ligi nie ma. To jest najgorsze. A sprawy finansowe to problem innych. Dla zawodników na naszym poziomie finansowym, utrata nawet jakiejś części zarobków nie byłaby problemem. Cokolwiek będzie nam przedstawione, to pewnie zaakceptujemy - kończy Szczęsny.

źródło: Misja Futbol