menu

Legia bez Vadisa i Superpucharu

10 lipca 2017, 08:00 | Tomasz Dębek

W piątek Legia przegrała po karnych mecz o Superpuchar Polski. W niedzielę straciła najlepszego zawodnika poprzedniego sezonu, Vadisa Odjidję-Ofoego. Belg podpisał kontrakt z Olympiakosem Pireus. A już w tym tygodniu Wojskowi rozpoczną eliminacje do Ligi Mistrzów wyjazdowym meczem z IFK Mariehamn.

Vadis Odjidja-Ofoe
Vadis Odjidja-Ofoe
fot. brak

42 mecze, pięć goli, 14 asyst, mistrzostwo Polski, trzecie miejsce w fazie grupowej Ligi Mistrzów, wiele niezapomnianych chwil, jak bramka zdobyta w spotkaniu z Realem Madryt czy czerwcowa feta na Starówce - to bilans najlepszego zawodnika ekstraklasy poprzedniego sezonu, Vadisa Odjidji-Ofoego, w Legii Warszawa. Ciągu dalszego nie będzie. W niedzielę Belg podpisał kontrakt z Olympiakosem Pireus.

- Powód, dla którego tu trafiłem jest oczywisty. Chcę przyczynić się do sukcesów zespołu. Mam nadzieję, że pomogę klubowi w powrocie do Ligi Mistrzów i zdobyciu mistrzostwa Grecji. Chciałem podziękować fanom Olympiakosu za wiele miłych wiadomości. Nie mogę się doczekać, kiedy pokażę im się na boisku. Liczę na to, że razem wygramy wiele trofeów - powiedział na przywitanie z greckim klubem Ofoe.

Za swojego najlepszego zawodnika Legia dostanie od Greków około trzech milionów euro. Część tej kwoty to bonusy, które zostaną uwolnione po spełnieniu odpowiednich warunków. Klub ze stolicy zagwarantował sobie też 20 proc. z następnego transferu Belga.

Odjidja w Grecji ma zarabiać ok. 1,3 mln euro rocznie (brutto). Zdeterminowany, by zatrzymać zawodnika w klubie prezes Legii Dariusz Mioduski miał mu zaoferować milion (ale netto) plus 200 tys. premii za awans do Ligi Mistrzów.

I ile agent Belga twierdził niedawno, że Vadis „troszkę zakochał się w Legii”, to piłkarz od jakiegoś czasu przebierał w ofertach. Miał trafić do FK Krasnodar, poleciał nawet na obóz klubu w Austrii, ale wrócił z pustymi rękami. Rosyjscy lekarze mieli dopatrzyć się złego stanu kolana zawodnika i temat upadł. Belg przeszedł później kompleksowe badania przy Łazienkowskiej, które nie wykazały żadnych nieprawidłowości. Nie trenował jednak z zespołem, Legia nie zgłosiła go nawet do rozgrywek. Do gry znów wkroczył Olympiakos, którego trenerem jest Besnik Hasi (Odjidja zna go jeszcze z gry w Belgii, twierdził, że Albańczyk odegrał dużą rolę w sprowadzeniu go do Legii) i transfer szybko sfinalizowano.

W piątek legioniści zagrali bez Ofoego mecz o Superpuchar. Brak kreatywnego ofensywnego pomocnika rzucał się w oczy, nieobecny był również Miroslav Radović (poza nim kontuzje leczą też Tomasz Jodłowiec, Michał Kucharczyk, Jakub Czerwiński i Daniel Chima Chukwu). Priorytetem klubu powinno być jednak wzmocnienie linii ataku. Po kolejnej już kontuzji Chukwu Magiera ma do dyspozycji tylko dwóch zdrowych napastników, Jarosława Niezgodę i Vamarę Sanogo. Pierwszy w poprzednim sezonie nieźle spisywał się w Ruchu Chorzów, drugi leczył uraz przez całą rundę wiosenną i jest kompletną niewiadomą. Z Arką Polak zagrał niespełna godzinę, Francuz trochę ponad 20 minut. Kilka udanych akcji miał tylko Niezgoda, ale nie udało mu się pokonać bramkarza rywali.

- Na tę chwilę w ataku numer jeden jest Jarosław Niezgoda, a numerem dwa Vamara Sanogo. Czekamy na kolejnego napastnika. Dzisiaj zagrał najlepszy skład, na jaki nas stać - uciął po meczu Magiera.

Jedyną bramkę dla Legii zdobył Thibault Moulin, który popisał się kapitalnym strzałem zewnętrzną częścią stopy. Wcześniej Arce prowadzenie dał... Michał Pazdan, który strzelił samobójczego gola.

Po niezłej pierwszej połowie w drugiej Legia zagrała już dużo gorzej. Praktycznie nie kreowała sobie szans na drugą bramkę, nadziała się też na kilka groźnych kontr. Po 90 minutach doszło do serii rzutów karnych, w które lepiej wykonywali rywale (Pavels Steinbors obronił strzały Moulina i Michała Kopczyńskiego).

W środę legioniści zagrają na wyjeździe z mistrzem Finlandii, IFK Mariehamn. Stawką jest awans do III rundy eliminacji LM. - Mecz z Arką był dla nas bardzo ważny. Z drugiej strony nie ma się co załamywać po porażce. Dla nas pierwszym prawdziwym meczem o wszystko będzie środowe spotkanie w Finlandii - zapowiada Mateusz Szwoch. - Jak na każdy mecz, jedziemy tam, żeby wygrać - dodaje Niezgoda.

Tomasz Dębek;nf


Polecamy