Oceny Górnika Łęczna po meczu z Zagłębiem: Waleczny Małecki, beznadziejny Atoche
Górnik Łęczna przegrał zasłużenie z Zagłębiem Lubin 1:3. Podopieczni Franciszka Smudy tak skomplikowali sobie sytuację, że w ostatnim spotkaniu z Ruchem Chorzów nie są już zależni tylko od siebie. Oto oceny, jakie wystawiliśmy zielono-czarnym.
fot. Łukasz Kaczanowski
Noty wystawiliśmy w skali od 1-10
Wojciech Małecki (7) – Zdecydowanie najlepszy jego występ w barwach Górnika jak do tej pory. Dwoił się i troił, by uratować remis przy kolegach z obrony, którzy zagrali na poziomie parodystów. Zatrzymywał Zagłębie sam na sam, obronił też rzut karny, jednak obrońcy z Łęcznej wychodzili do dobitki z takim zaangażowaniem, że przy główce Buksy nie dał rady już wybronić piłki.
Gabriel Matei (2) – Fatalny powrót po kontuzji. Nie pokazywał charakterystycznych dla niego inklinacji ofensywnych, w obronie był równie niepewny. Jego współpraca z Boninem praktycznie nie istniała.
Gerson (4) – Strzelił ładną bramkę piętą po rzucie rożnym i za to należy go pochwalić. W defensywie nie było jednak już tak różowo. To taki zawodnik, który czasami jest jak skała dla napastnika, by w innej na pozór prostej sytuacji podać mu prosto pod nogi. Bardzo nierówny występ.
Adam Dźwigała (3) – Bardzo słaby występ. Po ostatnich dwóch bramkach i względnie dobrej postawie w defensywie, 22-latek obniżył loty. W 41. minucie popełnił kryminalną stratę piłki, po której Mazek znalazł się w sytuacji sam na sam z Małeckim. To po jego zagraniu ręką sędzia podyktował rzut karny dla Zagłębia. Była to jednak dosyć kontrowersyjna decyzja, bo piłka najpierw trafiła go w udo, a potem przypadkowo odbiła się od ręki.
Leandro (3) – Brazylijczyk rozpoczął mecz bardzo dobrze. W przytomny sposób zgrał piłkę głową z rzutu rożnego do Gersona, a ten zdobył bramkę. Później jednak było tylko gorzej. W ofensywie mocno dyskretny występ, w obronie zaś zagrał bardzo słabo. Ponosi część odpowiedzialności za niepokrycie Adama Buksy przy dobitce rzutu karnego. Taka niefrasobliwość jest zupełnie niewytłumaczalna.
Josimar Atoche (1) – Chyba najgorszy występ Peruwiańczyka odkąd przybył na Lubelszczyznę. Wolny, elektryczny, notujący stratę za stratą. Wyglądał z Zagłębiem na zawodnika drewnianego, któremu przeszkadza piłka przy nodze. Ponosi winę za utratę pierwszej bramki, gdy nawet nie postarał się by przerwać prostopadłe podanie ‘’Miedziowych”.
Paweł Sasin (1) – Wrócił na pozycję defensywnego pomocnika i niestety nie był to brawurowy powrót. Był zbyt wolny, notował straty i nie dawał nic od siebie. Najlepszym ukoronowaniem jego występu była kontra, w której miał tak na oko kilka godzin, żeby przerzucić piłkę do niekrytego Vojo Ubiparipa na lewym skrzydle, a podał do najbliższego zawodnika.
Szymon Drewniak (5) – Wyglądał najsolidniej ze środkowych pomocników Górnika, co przy wyniku końcowym i ich występie nie jest jakąś wyjątkową nobilitacją. Po raz kolejny to po jego dośrodkowaniu z rzutu rożnego padła bramka dla łęcznian.
Grzegorz Bonin (2) – Kiedy Górnikowi nie idzie, to następuje transformacja taktyki na zasadzie: ‘’Podajmy do Bonina, może coś się wydarzy”. Z Zagłębiem nie wydarzyło się nic. Notował głupie straty, nie pokazywał się w ofensywie, był przewidywalny. Na plus kilka odbiorów piłki. Bardzo słaby występ.
Javi Hernandez (4) – Już w 7. minucie mógł poprawić nastroje zgromadzonym kibicom na Arenie Lublin. Jego strzał z rzutu wolnego, podobnie jak w spotkaniu z Wisłą Płock, zatrzymał się jednak na poprzeczce. Potem często irytował spowalnianiem gry i licznymi stratami. Przeciętny występ Hiszpana.
Bartosz Śpiączka (5) – Trudno było mu walczyć z obrońcami Zagłębia. Górnik często grał w systemie ‘’zagrajmy długą na Śpiączkę” i kompletnie się to nie sprawdzało. Udało mu się nawet strzelić bramkę przewrotką, ale sędzia uznał, że Leandro także brał udział w akcji i odgwizdał spalonego.
Weszli z ławki:
Piotr Grzelczak (5) – Zastąpił Szymona Drewniaka po niespełna godzinie gry, ale niczym się specjalnie nie wyróżnił, by dostać ocenę powyżej wyjściowej.
Vojo Ubiparip i Łukasz Tymiński – grali zbyt krótko, by ich ocenić. Warto jednak nadmienić, że Tymiński miał idealną sytuację w końcówce by uratować punkt Górnikowi, jednak jak to bywa najczęściej w jego przypadku – przestrzelił.