W Cracovii zatem bez zmian, wszystko stoi na głowie. Posada Stawowego zagrożona?
Powrót Wojciecha Stawowego miał być pierwszym krokiem Cracovii w drodze do normalności, ale okazuje się, że w klubie wcale na tym nikomu nie zależy. Czyżby posada szkoleniowca Pasów była zagrożona?
Po golu na 1:0 w ostatnim meczu z Bogdanką Łęczna, Vladimir Boljević - a za nim cały zespół - wykonał sprint do ławki rezerwowych, by wpaść w ramiona trenera Wojciecha Stawowego. Po raz pierwszy w tym sezonie "Pasy" w ten sposób fetowały zdobycie bramki.
- Trzeba o to zapytać samego "Władka", ale myślę, że chciał w ten sposób coś powiedzieć, coś pokazać - mówił po meczu tajemniczo Bartłomiej Dudzic.
Boljević: - Chciałem pokazać, że jesteśmy wszyscy razem. Chciałem, żebyśmy cieszyli się z tej bramki całym zespołem. To było nam potrzebne.
Równie niejasna i zastanawiająca była wypowiedź samego trenera na pomeczowej konferencji prasowej: - Mieliśmy trudniejszy okres w klubie. Odbyłem trochę rozmów i one mnie bardzo zastanowiły, dały mi dużo do myślenia. Nie wiem, jak to będzie wyglądało dalej... Ja wiem, że nie graliśmy najlepiej w Poznaniu i Grudziądzu, ale wiem, że to jest zespół cały czas w budowie. Ja się podjąłem tego trudnego zadania i nie mam zamiaru pękać.
Skąd te gesty solidarności, szereg niedomówień i zdziwienie samego szkoleniowca? Aż trudno w to uwierzyć, ale teraz, gdy wszystko zmierza w dobrym kierunku, Stawowy stracił zaufanie przełożonych. Nagle z trenera, który ma budować silną, perspektywiczną Cracovię, stał się szkoleniowcem, który wbrew wcześniejszym planom musi tu i teraz, po trzech miesiącach pracy u podstaw, zaprezentować gotowy produkt.
Śmiać się chce, gdy wiadomo, kto dziś władzom klubu recenzuje grę drużyny Stawowego. "Pasy" ocenia teraz między innymi właśnie Szatałow. Ten sam, którego Zawisza Bydgoszcz w sierpniowym meczu Pucharu Polski z "Pasami" nie wziął sztycha. Teraz trzeba zapiąć pasy. Kolejnym recenzentem obecnej Cracovii jest Stefan Majewski. "Doktor", który jesienią 2008 roku po dwóch latach - jak sam mówił - budowy autorskiego zespołu przybił go do ligowego dna i od czasu odejścia z Cracovii nie pracował z żadną drużyną klubową. Otóż on ocenia pracę Stawowego, który w trybie przyspieszonym musi naprawić to, co niszczono w klubie przez lata.
W Cracovii zatem bez zmian, wszystko stoi na głowie. Zamiast obdarzyć zaufaniem kogoś, kogo praca przynosi efekty, do głosu dochodzi nieformalna "rada mędrców", której członkowie nie mają żadnych narzędzi do rzetelnej oceny pracy sztabu szkoleniowego.
Stawowy dostał zadanie odbudowania Cracovii i choć nie udostępniono mu wszystkich narzędzi, rozpoczęto przyspieszoną, urągającą logice weryfikację jego działań. Co gorsza, jej wynik wydaje się z góry ustalony, a wyrok odłożony w czasie do kolejnego potknięcia.