Ta ostatnia niedziela Leo Messiego: tysiące wspomnień i łzy na pożegnanie
Leo Messi odchodzi z Barcelony i jest w drodze do Paryża. 17 lat kariery i smutne rozstanie, ale Duma Katalonii jest sama sobie winna. To fatalne zarządzanie i złe dysponowanie pieniędzmi, a nie przepisy ligowe są przyczyną tej sytuacji.
fot.
Siedemnaście lat, 778 meczów, 672 bramki, 305 asyst i… na tym koniec. Piękna przygoda Leo Messiego w FC Barcelona zostaje przerwana, mimo że obie strony chciałyby ją kontynuować. Piłkarz ze łzami w oczach pożegnał się z kibicami i obiecał, że kiedyś wróci do swojego domu. Wcześniej czeka go jednak przygoda w piłkarskim Hollywood - tegoroczne okno transferowe w wykonaniu Paris Saint-Germain wygląda jak z piłkarskiej gry na konsoli, a Messi będzie największym diamentem w kolii szejka Nassera Al-Khelaïfiego.
Nie tak miała wyglądać ta niedziela w stolicy Katalonii. Wieczorem Barcelona wygrała 3:0 z Juventusem w Pucharze Gampera, ale nikt nie mówił o tym imponującym wyniku, a jedynym tematem było odejście Leo Messiego z klubu. Jeszcze w czwartek sam piłkarz był przekonany, że po wakacjach na Ibizie dołączy do zespołu i w przyszłym tygodniu rozpocznie sezon La Liga. Smutna rzeczywistość okazała się być jednak inna.
„Mój kontrakt był uzgodniony. Chciałem zostać, ale wszystko było już przesądzone. Pewne jest to, że ja, cały klub oraz prezes Joan Laporta zrobiliśmy wszystko, bym mógł zostać w Barcelonie. Ze względu na przepisy La Liga nie było to możliwe. W zeszłym roku nie chciałem zostać, w tym roku chciałem, ale nie mogłem” - tłumaczył Messi na niedzielnej konferencji prasowej. Czy więc na twarde prawo ligi hiszpańskiej piłkarz powinien zrzucić winę za fiasko negocjacji?
W oficjalnym oświadczeniu Duma Katalonii za powód tej sytuacji wskazała „problemy ekonomiczne i strukturalne”, co jest eufemistyczną nazwą tragicznej sytuacji finansowej, w której znajduje się klub. W marcu nowy zarząd zastał zadłużenie netto wynoszące 673 miliony euro, a sezon 2020/21 klub zakończył ze stratami na poziomie 487 mln. Nie było tajemnicą, że Messi zgodził się na obniżenie pensji o połowę, ale i to nie wystarczyło, by podpisać z nim kontrakt. „The Athletic” podaje, że rok temu Blaugrana wydawała na pensje piłkarzy rekordowe 671 milionów euro, a ta suma powinna zostać obniżona do 200 mln, czyli poziomu wydatków Aston Villi. „Barcelona musiałaby zgodzić się na umowę, która zadłużałaby nas na 50 lat. Nie zrobię tego dla nikogo. Dobro Barcelony jest ważniejsze niż dobro jakiejkolwiek postaci, nawet największego piłkarza w historii” - wyjaśnił prezes Laporta.
W niedzielę Messi zwołał więc specjalną konferencję prasową, na której ze łzami w oczach pożegnał się z klubem, w którym występował od 13. roku życia. „Nigdy nie spodziewałem się, że nadejdzie mój ostatni dzień tutaj. Chciałem, by byli razem z nami kibice na stadionie, chciałem usłyszeć od nich ostatnią owację” - przyznał rozżalony Argentyńczyk, bo jego ostatni mecz na Camp Nou odbył się w maju przy pustych trybunach. Warto też podkreślić, że piłkarz zrobił wszystko, co mógł, by zostać w ukochanym miejscu, bo zgodnie z zasadami La Liga jego pensja nie mogła zostać obniżona mniejniż o 50 procent. Argument o graniu za darmo lub za symboliczną kwotę jest więc bezzasadny. Winę w tym przypadku ponosi klub, który był przez lata rozrzutny, ale kibice swoją złość wyładowali na piłkarzach. Przed centrum treningowym oberwało się Antoine’owi Griezmannowi, a w czasie meczu z Juventusem przy każdym dotknięciu piłki przez Samuela Umtitiego słychać było gwizdy, przez co Francuz nie pojawił się na ceremonii wręczenia trofeum. Fanów boli, że część graczy nie zgodziła się na obcięcie wysokich pensji, przez co ich ulubieniec i symbol klubu odchodzi.
„To najtrudniejszy moment w mojej karierze. Przyjechałem jako trzynastolatek. Wyjeżdżam po 21 latach, z żoną, trójką dzieci argentyńsko-katalońskich. Ale wrócę do tego miasta. To mój dom. Obiecałem to mojej rodzinie. Przeżyłem tu mnóstwo cudownych chwil. Nie mógłbym być bardziej dumny z tego, co udało się osiągnąć” - kontynuował sześciokrotny zdobywca Złotej Piłki. Który moment był dla piłkarza najpiękniejszy w bordowo-niebieskiej koszulce? On sam wskazał debiut, gdy w 2004 roku zmienił Deco i wszedł na boisko w końcówce derbowego meczu z Espanyolem, ale pięknych chwil było zdecydowanie więcej. Gol a la Maradona przeciwko Getafe, zaskakująca główka w finale Ligi Mistrzów, gdy oszukał Rio Ferdinanda i Nemanję Vidica, każdy z 58 strzelonych rzutów wolnych, a także każde trafienie z rekordowych 91 bramek w jednym roku kalendarzowym. Cudowne chwile można wyliczać godzinami, choć więcej ich już nie będzie, a przynajmniej w koszulce FC Barcelony.
Na niedzielnej konferencji padło pytanie o przyszłość piłkarza, a także o jego zdjęcie z Neymarem i piłkarzami Paris Saint-Germain, które pojawiło się w mediach społecznościowych jeszcze przed zamieszaniem związanym z kontraktem. Fotografię Messi usprawiedliwił jako zwykłą pamiątkę z wakacji, natomiast w sprawie przenosin do Francji powiedział, że to jeszcze nic pewnego. Argentyńczyka w niezręcznej sytuacji wyręczyli inni: Laporta jeszcze przed konferencją powiedział, że Leo karierę będzie kontynuował w Paryżu, a te same doniesienia potwierdził Fabrizio Romano. PSG zarezerwowało nawet wieżę Eiffla, która w dniu ogłoszenia kontraktu z Messim zaświeci się w specjalnych kolorach.
„The Athletic” podaje, że umowa Messiego będzie obowiązywała przez dwa lata, a piłkarz zarobi 25 milionów euro rocznie. Wszystko wskazuje więc na to, że w stolicy Francji tworzą się nowi Galacticos, bo wicemistrz kraju podpisał już w te wakacje kontrakt z Sergio Ramosem, Gianluigim Donnarummą, Ahrafem Hakimim i Georginio Wijnaldumem. Jeśli dodamy do tego Neymara, Kyliana Mbappe i inne największe gwiazdy w klubie, to czy i PSG niedługo nie popadnie w długi? Prawnicy Barcelony złożyli już nawet skargę do Europejskiego Sądu Apelacyjnego, twierdząc, że PSG powinno zostać zatrzymane w swoich działaniach. Zgodnie z najnowszymi doniesieniami komisja odpowiedzialna za finansowe fair play we Francji nie zamierza jednak nakładać żadnych sankcji na klub, co ma być ukłonem dla Kataru - organizatora mundialu 2022.
Jedna piękna historia się kończy, druga być może właśnie się zaczyna. Messi trafił do klubu, który odpowiada jego ambicji i może sprawić, że koniec kariery Argentyńczyka będzie jeszcze bogatszy w trofea. Bo o to, a nie o pieniądze, chodzi w piłce.