Skuteczna, ale słabo grająca kadra, czy to ulepszona wersja niekochanych?
Kibice doczekali się zwycięstwa kadry Paulo Sousy, ale styl w meczu z Albanią pozostawiał wiele do życzenia. Co zrobić, by Anglicy zagrali z drużyną, a nie Lewandowskim i spółką?
fot. Szymon Starnawski
Wynik lepszy niż gra - oceniają zgodnie eksperci występ reprezentacji Polski w meczu z Albanią. Biało-Czerwoni wygrali drugi mecz eliminacji mistrzostw świata, a w ciągu tygodnia zmierzą się z San Marino i Anglią. Czy kibice powinni obawiać się starcia z ekipą Garetha Southgate’a, która rozbiła Węgry 4:0?
Cztery strzały celne oddały Orły w czwartkowy wieczór na PGE Narodowym i wszystkie zakończyły się golami. Trzeba przyznać, że to niebywała wręcz skuteczność, bo w tym samym czasie mistrzowie Europy, Włosi, osiem celnych uderzeń zamienili na jednego gola i tylko zremisowali z Bułgarią 1:1. Nieszczęście innych nie może być jednak wytłumaczeniem na wciąż żywe stare problemy Biało-Czerwonych, którzy prezentowali się wcale nie lepiej niż jeszcze niedawno „niekochani”, prowadzeni przez Jerzego Brzęczka.
„Uff… w następnym meczu grajcie jak chcecie, byleby wynik był dla Polski taki jak dziś” - napisał po meczu na Twitterze Prezydent Andrzej Duda. Takie słowa dobitnie świadczą, że nawet laik nie był zadowolony z tego, co zobaczył z trybun stadionu w Warszawie. Owszem, to wynik jest najważniejszy w eliminacjach, ale Biało-Czerwoni przez długi czas dali się zdominować na własnym terenie 66. ekipie w rankingu FIFA. Albania straszyła niepewną polską defensywę licznymi dośrodkowaniami i w sumie stworzyła sobie aż dwa razy więcej okazji do strzelenia gola. „Graliśmy dobry mecz, ale nasza obrona popełniała katastrofalne błędy. Kiedy prezentowaliśmy najlepszą piłkę, Polacy zdobyli drugą bramkę. Potem wszystko się posypało” - tłumaczy albański portal Lajmifundit.al.
- Wszystko zaczyna się od wprowadzenia piłki. To proces, który potrzebuje czasu, aby zbudować pewność siebie i lepiej kontrolować i kreować grę. Nie zawsze jesteśmy regularni, ale musimy ciągle iść tą samą drogą. Zawodnicy pokazują, że chcą tu być i to robić, a to jest dla mnie bardzo ważne - przyznał selekcjoner Paulo Sousa, zapytany czemu jego zespół tak słabo radzi sobie w konstruowaniu akcji i ataku pozycyjnym. Piłkarze byli najwidoczniej nieprzygotowani na taką dużą determinację przeciwnika. Po spotkaniu Jakub Moder podkreślił, że wraz z Grzegorzem Krychowiakiem zostawiali środek pola pusty z powodu dużej presji ze strony przeciwnika, a taka sytuacja była dla zawodników problematyczna i zaowocowała oddaniem inicjatywy.
Grę z nisko ustawionym rywalem Polacy będą mogli przećwiczyć już w niedzielę, w czasie meczu z San Marino. Zespół Franco Varrelli w czwartek przegrał jednak z Andorą 0:2, więc poziom tego starcia może być nawet niższy niż wewnętrzna gra treningowa kadry. Selekcjoner potwierdził, że ze spotkania wyłączony będzie Bartosz Bereszyński (drobny uraz), prawdopodobnie nie zagra w nim też Piotr Zieliński - na piątkowym treningu pomocnik ćwiczył indywidualnie z trenerem i jest szykowany na starcie z Anglią. Ciekawe natomiast, jak trener zachowa się w przypadku Roberta Lewandowskiego. W marcu opinia publiczna była podzielona nad słusznością gry kapitana przeciwko Andorze, bo odniesiona wówczas kontuzja wyłączyła zawodnika z późniejszego starcia z Anglią. RL9 jest jednak głodny gry i raczej dostanie szansę zebrania kilku skalpów przeciwko drużynie, której strzelił swoją pierwszą bramkę w reprezentacji.
Piłkarz Bayernu Monachium musi oszczędzić jednak amunicję na środę, gdy na PGE Narodowy przyjadą wicemistrzowie Europy. Przed Euro 2020 Anglicy opisywali Polskę jako „Robert Lewandowski i 10 innych piłkarzy” i choć takie określenie nie spodobało się wielu ekspertom nad Wisłą, to niestety tak wyglądali Biało-Czerwoni przeciwko Albanii. W środę, jeśli gospodarze będą myśleli o punktach, to muszą zagrać jednak jak drużyna, bo kadra Trzech Lwów jest w świetnej dyspozycji.
W czwartek Anglicy zagrali swój pierwszy mecz po porażce z Włochami w rzutach karnych w finale mistrzostw Europy i rozbili Węgrów aż 4:0. W kadrze Garetha Southgate’a panuje świetna atmosfera i nikt nie myśli o niedawnym niepowodzeniu, a jedynym celem jest nie tyle awans na mistrzostwa świata, ale triumf na mundialu w Katarze. Przeciwko Madziarom cała ofensywa spisywała się znakomicie, a trafienie zaliczyli też obrońca Harry Maguire, czy defensywny pomocnik Declan Rice. Wyspiarze bawili się grą, co nie do końca podobało się ekspresyjnym kibicom w Budapeszcie - kibole na Puskas Arena między innymi obrażali piłkarzy na tle rasistowskim, udając odgłosy małp. Po jednej z bramek fani rzucali piwem w piłkarzy, na co znakomicie odpowiedzieli Rice i Jack Grealish - piłkarze podnieśli z murawy kubki i dopili znajdujące się w nich piwo.
Jak sprawić, by Trzy Lwy tym razem obeszły się smakiem? Biało-Czerwonym potrzebna jest koncentracja jak z marcowego meczu na Wembley, szczęście jak w spotkaniu z Hiszpanią na mistrzostwach Europy i skuteczność podobna do tej przeciwko Albanii. Paulo Sousa wciąż czeka na wielki mecz, który można określić mianem mitu założycielskiego tej drużyny, a w końcu kiedy jak nie teraz? Orły wracają do swojej twierdzy, bo na Stadionie Narodowym ostatni raz przegrali osiem lat temu. Oby ta seria trwała jak najdłużej.
W niedzielę o godz. 18 odbędzie się też bardzo ważny mecz dla układu grupy I. Węgry wyjadą na trudny teren, gdzie zmierzą się z Albanią. Po tym meczu okaże się, kto będzie rywalem Polaków w walce o drugie miejsce w grupie. Transmisja w Polsat Sport Premium. Tego samego dnia o godz. 20.45 Polska zagra z San Marino - transmisja TVP 2, a Anglia z Andorą.