Zenit opuszcza Belgię ze skromną zaliczką
W pierwszym meczu 4. rundy eliminacji Ligi Mistrzów piłkarze Zenitu skromnie pokonali na wyjeździe Standard Liege 1:0. Jedyną bramkę, dzięki której zespół z Petersburga może być spokojniejszy przed rewanżem zdobył Oleg Shatov.
Zenit od początku starał się udowodnić, kto zasługuje na awans do Ligi Mistrzów. Ekipa trenera Vilas-Boasa od pierwszej minuty grała z rozmachem i wystarczyło zaledwie 15. minut, by ofensywne nastawienie przyniosło gola. Bramkę dla Zenitu zdobył Shatov, ale on wystąpił jedynie w roli egzekutora. Główną role w tej akcji odegrali Danny i Hulk, którzy z dużą fantazją wymanewrowali defensywę wicemistrza Belgii.
Po zdobyciu bramki piłkarze Zenitu zachowali spokój i nadal kontrolowali przebieg spotkania. Rywale starali się w jakiś sposób skrzywdzić Rosjan, ale wobec braku Batshuayi'ego i Ezekiela − najlepszych strzelców z zeszłego sezonu, którzy zmienili barwy klubowe podczas letniego okienka transferowego − atak Standardu wydawał się być zupełnie bezproduktywny. Niebezpiecznie było tylko wówczas, kiedy przy piłce był Paul-Jose Mpoku. Aż dziwne, że jeszcze żaden silniejszy klub nie zdecydował się wyrwać go z Liege.
W ostatniej minucie pierwszej połowy Zenit mógł prowadzić już 2:0. Kolejna efektowna akcja podopiecznych trenera Vilasa-Boasa, w której prym wiódł Danny, zakończyła się uderzeniem w poprzeczkę Salomona Rondona. Gdyby Wenezuelczyk posłał piłkę kilka centymetrów niżej, mogło być już po meczu.
W drugiej połowie wciąż dominował Zenit. Najpierw z rzutu wolnego groźnie strzelał Hulk, a potem potężnie z dystansu uderzył Tymoszczuk. Standard też nie próżnował i o mały włos nie doprowadził w 57. minucie do wyrównania. Po błędzie Fajzulina Tony Watt stanął przed znakomitą szansą na zdobycie gola, ale zamiast z zimną krwią skierować piłkę do bramki, posłał piłkę obok słupka.
Zenit mógł i powinien wygrać wyżej, ale w decydujących momentach brakowało odrobinę szczęścia, bo jak inaczej wytłumaczyć kolejny strzał w słupek Danny'ego czy minimalnie niecelne uderzenie Hulka z rzutu wolnego. Przyjęło się mówić, że szczęście sprzyja lepszym, ale w tym przypadku obie drużyny mogły mówić o pechu. Gdyby los uśmiechnął się do Belgów w 84. minucie, mogło być 1:1. Na sześć minut przed ostatnim gwizdkiem sędziego Jeff Louis zauważył, że bramkarz Zenitu jest za daleko wysunięty od własnej bramki i zdecydował się na strzał z dystansu. Wydawało się, że gol musi paść i kiedy kibice już zaczęli unosić ręce w górę w geście triumfu, Łodygin końcami palców wybił futbolówkę na rzut rożny.
Wicemistrzowie Rosji pokonali wicemistrzów Belgii na ich terenie 1:0, będąc zdecydowanie lepszą drużyną. Wynik tego dwumeczu jest więc łatwy do przewidzenia. W spotkaniu rewanżowym zespół z St. Petersburga powinien potwierdzić swoją wyższość i niewykluczone, że wymiar kary będzie znacznie wyższy, niż w dzisiejszym meczu.