menu

Jest gwiazdą w Australii, a mundial obejrzy w telewizji. Mierzejewski bez większych szans na powołanie.

30 marca 2018, 15:12 | Kaja Krasnodębska

Na dwie kolejki przed końcem sezonu drużyna Mierzejewskiego mistrzem Australii. Polak trzecim w klasyfikacji strzelców, a mimo to nie ma co liczyć na powołania.

W najbliższym czasie nie będzie można oglądać Adriana Mierzejewskiego w trykocie reprezentacji Polski.
fot. Sylwia Dabrowa
W najbliższym czasie nie będzie można oglądać Adriana Mierzejewskiego w trykocie reprezentacji Polski.
fot. Sylwia Dabrowa
1 / 2

Sezon 2017/2018 jest pierwszym w historii ligi australijskiej, w którym do rozgrywek zostali zgłoszeni Polacy. Trzeba przyznać, że weszli do nich z przytupem. Zarówno Marcin Budziński jak i Adrian Mierzejewski są pewnymi punktami swoich zespołów. Podczas gdy były zawodnik m.in. Cracovii i Arki zdobywając pięć bramek w 16 meczach stał się solidnym ligowcem, tak ten drugi robi w Hyundai A-League prawdziwą furorę.

Gdy w sierpniu zamienił arabski Sharjah FC na aktualnego mistrza Australii, nie było oczywistym, że tak szybko zostanie gwiazdą najlepszej w lidze drużyny. Ponad miesiąc okresu przygotowawczego pozwolił mu zgrać się z zespołem i zadebiutować już w październiku, na inaugurację sezonu. Jesienią opuścił trzy spotkania, z czasem stając się w oczach trenera niezastąpiony. Laureat kilku nagród piłkarza miesiąca rzadko opuszcza murawę przed czasem, występuje też regularnie w Azjatyckiej Lidze Mistrzów. Czterech meczów w tych rozgrywkach nie może jednak zaliczyć do udanych: ani razu nie zdołał strzelić gola, a Sydney FC zamyka tabelę grupy H będac za Japończykami, Koreańczykami i Chińczykami.

Zarówno zespół jak i sam Mierzejewski znacznie lepiej radzi sobie w lidze. Dzięki czwartkowej wygranej Sydney zapisało się w historii, jako pierwsze plasując się na pozycji lidera po rundzie zasadniczej dwa razy z rzędu. Duży udział miał w tym właśnie Polak. Obok Brazylijczyka Bobo to on był głównym odpowiedzialnym za grę w ofensywie, która z kolei okazała się kluczowa w walce o tytuł. Na dwie kolejki przed zakończeniem sezonu Sydney FC ma na koncie 60 goli, dwa razy więcej niż większość ligowej stawki. 13 z nich zapisano właśnie Polakowi, który zanotował też siedem asyst. Nie ma jednak szans na koronę króla strzelców. Tę zapewnił sobie już Bobo, strzelając 24 bramki. Mimo tego, Brazylijczyk podobnie jak Mierzejewski, nie przekonuje do siebie trenera reprezentacji.

- Analizujemy grę tego zawodnika, wiemy jak się spisuje - komentował Nawałka. - Choć nie zamykamy przed nim drzwi do kadry, to trzeba powiedzieć, że jego szanse na powołanie na mundial są małe - dodał.


Polecamy