menu

Lionel Messi wymierzył rywalowi dwa ciosy i wyleciał z boiska. To jego pierwsza czerwona kartka w barwach Barcelony [WIDEO]

18 stycznia 2021, 09:06 | krk

FC Barcelona przegrała po dogrywce z Athletikiem Bilbao w meczu o Superpuchar Hiszpanii 2:3. W końcówce skandalicznie zachował się Lionel Messi, który uderzył przeciwnika, za co został ukarany czerwoną kartką.


fot.

fot.
1 / 2

Leo Messi otrzymał pierwszą czerwoną kartkę w barwach Barcelony


Barcelona w starciu o Superpuchar Hiszpanii była o krok od zwycięstwa. Do 89. minuty prowadziła z Athletikiem Bilbao 2:1. W końcówce straciła jednak gola po dośrodkowaniu z rzutu wolnego. W dogrywce Baskowie poszli za ciosem. Kapitalnie uderzył Inaki Williams i piłka zatrzepotała w siatce bramki Marca-Andre ter Stegena.

Tuż przed końcem dogrywki nerwy puścił Lionelowi Messiemu. Kapitan Barcy został przyblokowany przez Asiera Villalibre. W rewanżu argentyński gwiazdor wyprowadził dwa ciosy w kierunku rywala. Najpierw uderzył Villalibre lewą, a następnie prawą ręką. Po analizie VAR arbiter ukarał Messiego czerwoną kartką.

Dla Messiego była to pierwsza czerwona kartka w barwach Barcelony, dla której rozegrał już 753 mecze. Wcześniej dwa razy wyleciał z boiska podczas spotkań reprezentacji Argentyny.

Czerwona kartka dla Leo Messiego:


this is a Red card but the assault on De jong got no card pic.twitter.com/ZNTkWN5qLW— Messi Worldwide (@Messi_Worldwide) January 17, 2021

Zachowanie Argentyńczyka stało się tematem numer jeden w hiszpańskiej prasie. - Frustracja ogarnęła Messiego w ostatnich momentach dogrywki. Kapitan Barcy po raz pierwszy zobaczył czerwoną kartkę, grając w barwach "Blaugrany". Komisja Dyscyplinarna będzie odpowiedzialna za ocenę skali agresji zawodnika. Zobaczymy, jakie będą konsekwencje - można przeczytać w "Mundo Deportivo".

- Przy tak przeciętnej grze zespołu nie może dziwić, że Messi stracił głowę. Nie ma usprawiedliwienia dla jego czerwonej kartki, choć niektórzy na jego miejscu, zrobiliby to samo. Wszyscy zawodnicy powinni przeprosić za wstyd, jaki przynieśli swoją grą - czytamy w dzienniku "Marca".


Polecamy