menu

Pocztówka z Soczi. Nie wiem, jak to się skończy, byle były emocje

19 czerwca 2018, 07:00 | Tomasz Biliński

Znajomi przed mundialem mówili: „Ale masz fajnie”, „Też bym tak chciał”. To samo było przed igrzyskami w Pjongczangu. O ile wtedy nikt nie pytał, ile medali zdobędą Polacy, bo wiadomo było, że poza skoczkami nikt, to teraz zasypywali pytaniami, jak daleko dojdą Biało-Czerwoni, ile goli strzeli Lewandowski, kto zagra za Glika itd. Nie wiem.

Podczas Euro 2016 Polska doszła do ćwierćfinału, gdzie w rzutach karnych przegrała z Portugalią.
Podczas Euro 2016 Polska doszła do ćwierćfinału, gdzie w rzutach karnych przegrała z Portugalią.
fot. Bartek Syta / Polska Press

Gdybym wiedział, w Soczi siedziałbym za ogranie bukmachera, a nie za pieniądze Polska Press Grupy. We wtorek wygra Senegal, ale dwa dni temu byłaby to Polska. Taki urok tej grupy. Kolumbia? To samo, choć wydaje się lepsza. Japonia? No, różnie może być.

Analizy ładnie wyglądają, można się poczuć ekspertem. Tylko po meczu zwykle nadają się do kosza. Tym bardziej patrząc na dotychczasowe wyniki mundialu. Kto by pomyślał, że Meksykanie po zabawie z dziewczynami zabawią się z Niemcami? Albo Lionel Messi nie strzeli karnego, a Argentyna nie ogra Islandczyków? Jakby niektórzy bali się przyznania: „nie wiem”. To nie jest zamiennik dla: „jestem głupkiem”. Swoje zdanie mieć można, a nawet trzeba.

Dlatego chciałbym, żeby od meczu z Senegalem było to, czego brakowało w Pjongczangu przez praktycznie całe igrzyska - emocje. W przypadku medalu Kamila Stocha nikt nie pytał „czy”, tylko „kiedy”. Jeśli chodzi o piłkarzy, mogą przegrać każdy mecz. Byle po meczach, w których w ostatnich minutach trzeba będzie zmieniać tekst.

Hubert Małowiejski: Senegal często gra na zero z tyłu, w ataku dysponuje mocnymi atutami