menu

Eugen Polanski: Razem z całą rodziną będziemy kibicować Polsce (WYWIAD)

1 września 2015, 13:38 | Sebastian Staszewski/Polska The Times

- Nie chodzi o to, czy Polanski zagra mecz czy dwa w kadrze, ale o to, czy zespół awansuje na mistrzostwa Europy. A drużynie będzie łatwiej, jeśli skupi się na grze, a nie na jednym piłkarzu, którego gazety będą nazywać farbowanym lisem albo zdrajcą. Po co psuć atmosferę? - mówi Eugen Polanski, piłkarz Hoffenheim i były reprezentant Polski.

Chciałby Pan zagrać w meczu z Niemcami?
Co to za pytanie? Każdy by chciał. Gdyby nie decyzja, którą podjąłem ponad rok temu, pewnie miałbym dużą szansę we Frankfurcie zagrać…

Jest jednak teoria, że nie chciał Pan grać przeciw krajowi, który przed laty reprezentował. Dlatego nie przyjechał Pan na zgrupowanie przed towarzyskim meczem z Niemcami w Hamburgu, a później odmówił Adamowi Nawałce powrotu do reprezentacji, tuż przed eliminacyjnym spotkaniem w Warszawie.
Szkoda, że ktoś wymyśla takie głupoty. Przeciwko Niemcom zagrałbym bardzo chętnie, dla mnie byłoby to spotkanie szczególne. Nie mam wątpliwości, że na boisku zostawiłbym serce, zdrowie. Biegałbym za dwóch… Prawda jest jednak taka, że czasu nie cofniemy. Podjąłem decyzję, której nie zmienię i muszę z tym żyć. A plotki były i będą, każdy może mieć na każdy temat swoje zdanie. Jak było naprawdę, wiem tylko ja.

Denerwuje się Pan przed rewanżem we Frankfurcie?
Denerwuję się chyba bardziej niż wtedy, kiedy sam reprezentowałem Polskę. W piątek z Hoffenheim gramy sparing, a później szybko wskakuję do auta i jadę na stadion. Mam już załatwione bilety, wybieram się tam z całą rodziną. Wszyscy będziemy kibicować Polsce.

Nie żal Panu szansy, która przelatuje Panu przed nosem? Taki mecz i to w takiej sytuacji: Polska liderem grupy, Polska, która pokonała mistrzów świata... A Pan tylko na trybunach.
Może kiedyś jeszcze będę miał szansę zagrać w takim spotkaniu? Mam przeczucie, że coś z tego będzie, że zagram z wielkimi rywalami…

Kibicuje Pan polskiej drużynie w drodze na Euro 2016?
Jasne, że tak! Widziałem wszystkie mecze reprezentacji, poza spotkaniem z Gruzją w Warszawie. Obejrzałem za to skrót i bramki. Teraz, przed wizytą we Frankfurcie, czuję nerwy, ekscytację. Naprawdę trzymam kciuki za nasz zespół.

A więc to paradoks. Bo Pan powiedział, że dopóki selekcjonerem będzie Nawałka, to Pan w kadrze nie zagra. A jeśli awansujemy, to Nawałka zostanie.
Ale jakie to ma znaczenie dla całego kraju? Tu nie chodzi o jednego Polanskiego, tylko o całą reprezentację. O trenera, o chłopaków. O czterdzieści milionów kibiców. Jest szansa na sukces. Nie ma sensu tego psuć.

Pana powrót by to popsuł?
Myślę, że tak. Media nie dałyby mi spokoju. Dlatego nie chodzi o to, czy Polanski zagra mecz czy dwa, ale o to, czy zespół awansuje na mistrzostwa Europy. A drużynie będzie łatwiej, jeśli skupi się na grze, a nie na jednym piłkarzu, którego gazety będą nazywać farbowanym lisem albo zdrajcą. Po co psuć atmosferę? Chłopcy zaczęli te eliminacje i oni powinni je skończyć. Gdybym teraz wrócił, nie byłoby to fair. Ludzie powiedzieliby, że wyczekałem na dobry moment, wskoczyłem do drużyny i wyrzuciłem z niej kogoś, kto walczył o awans od początku.

Brakuje Panu reprezentacji?
Trudno powiedzieć, że czegoś mi brakuje, skoro podjąłem taką decyzję. Żal mi wielkich meczów, jak ten z Niemcami. Nic zrobić już jednak nie mogę… Przed każdym meczem reprezentacji piszę trenerowi Nawałce wiadomość.

I Nawałka odpisuje?
Tak, zawsze. Jesteśmy w normalnym kontakcie. Komuś może się wydawać, że jestem do selekcjonera uprzedzony, ale tak nie jest. Podjąłem pewien wybór, on go zaakceptował – i tyle. Dziś nasze relacje są poprawne.

Przed meczem z Niemcami jest Pan optymistą?
Będzie trudno, bo, po pierwsze – to mecz wyjazdowy, a po drugie – to spotkanie z mistrzami świata. Dodatkowo Niemcy są w innej sytuacji niż byli w Warszawie. Tabela jednak mówi jasno, że okazja jest dobra, że mamy świetną drużynę, która może ten mecz wygrać. Wierzę, że z Frankfurtu wywieziemy co najmniej jeden punkt, a może nawet trzy!

Jak dużym problemem dla Niemców jest brak liderów: Klosego czy Lahma?
Okazało się, że dużym. Klose i Lahm byli w tej drużynie od zawsze. Prawa strona i środek ataku to były pozycje, które od lat były obsadzone tymi zawodnikami. Teraz Niemcy, choć mają naprawdę dobrych piłkarzy, nie znaleźli następców. Ich reprezentacja nie jest w szczytowej formie. Trzeba to wykorzystać. Dlatego twierdzę, że nie przegramy.

Niemcy pałają chęcią rewanżu?
Zawsze chcą wygrać grupę eliminacyjną, więc ten mecz będzie dla nich istotny, szczególnie, że grają z liderem. To, że to Polska, sąsiad, nie ma większego znaczenia. Dla nich liczy się futbol i wynik. W tutejszych mediach widać, że Niemcy czują do nas szacunek. Nastawiają się na bardzo ciężki mecz.

Czytaj dalszy ciąg w Polska The Times >>

Polska The Times


Polecamy