menu

Eryk Ceglarz (Soła Oświęcim). Szybkość nie tylko do strzelania goli, ale i „rozbujania” obrońców [ZDJĘCIA]

31 października 2018, 10:57 | Jerzy Zaborski

Rozmowa z ERYKIEM CEGLARZEM, pomocnikiem trzecioligowej Soły Oświęcim

[b]Eryk Ceglarz[/b] (z lewej) swoją szybkością potrafi zgubić rywala i wyjść na czystą pozycję.
fot. Fot. Jerzy Zaborski

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.
1 / 22

- Był Pan jednym z „trzech muszkieterów”, którzy mieli spory wkład w wyjazdowe zwycięstwo Soły Oświęcim nad Podlasiem Biała Podlaska (3:2), po którym opuściliście ostatnie miejsce w tabeli grupy południowo-wschodniej III ligi piłkarskiej.

- Nikt nie lubi być „czerwoną latarnią”, ale też przez swoją postawę na boisku nigdy nie czuliśmy się „chłopcami do bicia”. Może zbyt często brakowało nam szczęścia. Jednak będąc w dole tabeli nie mamy już nic do stracenia i właśnie tak podchodzimy do każdego spotkania. Podobnie było na Podlasiu. Ten mecz jest już historią i skupiamy się na potyczce na własnym boisku przeciwko Wiśle Puławy, spadkowiczowi z drugiej ligi.

[przycisk_galeria]

- Ile goli ma Pan jesienią na swoim koncie?

- W Białej Podlaskiej strzeliłem swojego trzeciego gola, a w meczu dającego nam dwubramkowe prowadzenie. To ważne, bo jedną bramkę można szybko roztrwonić. Przekonaliśmy się o tym choćby u siebie z Orlętami Radzyń Podlaski, kiedy rywale uratowali remis 2:2, w doliczonym czasie. Właśnie w tym meczu też zdobyłem swoją bramkę, wtedy dająca nam prowadzenie 2:1. Jednak „wisienką na torcie” był gol ratujący nam remis w Lublinie z Motorem 1:1, jednym z kandydatów do awansu.

- Pamiętam Pan tego gola z Lublina?

- Pewnie. Piłkę zagraną z głębi pola sprytnie przepuścił Adrian Wójcik, więc potem pozostało mi tylko ograć bramkarza.

- Wszystkie zdobyte przez Pana bramki mają wspólny mianownik, czyli czynnikiem decydującym była szybkość...

- To jest mój główny atut. Jeśli dostanę dobre podanie i mam trochę miejsca, szybko włączam „piąty bieg”. Przeciwko Orlętom pobiegłem z piłką od połowy boiska. Na Podlasiu trochę dryblowałem wzdłuż pola karnego. Ważne, żeby umieć postawić kropkę nad „i”.

- Wiosnę udało się strzelić cztery gole. Wtedy jednak to Pan miał być „żądłem” Soły. Teraz zadania są jednak inne...

- Wiosną miałem strzelać gole, ale – jeśli nie otrzymywałem podań od kolegów – starałem się także rozegrać akcję, żeby samemu dojść do pozycji strzeleckiej. Owszem, to kosztowało sporo sił, ale wtedy mieliśmy młodszy zespół od obecnego. Teraz jest więcej zawodników mających nieco większe boiskowe doświadczenie, a i sami okrzepliśmy w trzecioligowych bojach. Teraz mamy więcej sprytu i lepiej poruszmy się po boisku. Pół roku temu musieliśmy wybiegać każdy mecz. Teraz grywam głównie na boku pomocy, więc bardziej skupiam się na dogrywaniu piłek kolegom. Mam też więcej obowiązków w defensywie. Jednak i tutaj mój główny atut, czyli szybkość, jest bardzo potrzebna. Trzeba jakoś „rozbujać” obrońców, żeby koledzy mieli łatwiej zdobyć bramkę. Pewnie, że idealnie byłoby połączyć asysty ze skutecznością. Ważny jest jednak przede wszystkim interes drużyny. Chcielibyśmy do końca pierwszej rundy jeszcze coś zapunktować.

- Z tego wynika, że nie było powodów z aklimatyzacją na nowej pozycji

- Jako wysunięta „dziewiątka” grałem głównie w rezerwach Cracovii, ale to było w czwartej lidze, więc tam trochę goli strzeliłem. Przechodząc potem do krakowskiej Garbarni, także byłem ustawiany na skrzydle. Uniwersalności nigdy za wiele (śmiech).

- Podobno wrócił Pan do szkoły. Czyżby przymiarka do zakończenia przygody z futbolem?

- Nic podobnego. Po prostu po skończeniu liceum miałem dwa lata wolnego od nauki. Trzeba było sobie jakoś zagospodarować wolny czas. Kilku kolegów z Oświęcimia zmotywowało mnie do podjęcia studiów w oświęcimskiej PWSZ, oczywiście z wychowania fizycznego. Poza tym, w przyszłości zawsze potrzebny będzie „papier’, jeśli chcę pozostać przy piłce nożnej. Na razie chcę grać dla Soły jak najlepiej, żeby mieć szansę spróbowania swoich sił wyżej.


DZIEJE SIĘ W SPORCIE - KONIECZNIE SPRAWDŹ:

Ring Girls 2018. Zobacz najpiękniejsze dziewczyny!

Runmageddon na Kocierzu. Ekstremalny bieg

5. PZU Cracovia Półmaraton. Prawie 9 tys. biegaczy

Czy miasto dopłaci do stadionu Wisły 12 milionów?

Wisła. To był jeden z najczarniejszych dni w historii

Artur Płatek: Cracovia nie ma swojego kodu DNA
[reklama]