menu

Warta Poznań bez większych argumentów w meczu z Rakowem Częstochowa 0:2. Marek Papszun znowu lepszy od Zielonych

2 kwietnia 2022, 16:48 | RED

Marek Papszun z Wartą Poznań jako trener Rakowa Częstochowa grał osiem razy i… osiem razy wygrał. Nie inaczej było w sobotę w Grodzisku Wielkopolskim, gdzie walczący o mistrzostwo Polski Raków okazał się lepszych od Zielonych, wygrywając 2:0. Warcie zabrakło argumentów czysto piłkarskich, żeby w tym meczu zdobyć choćby punkt.


fot. Waldemar Wylegalski

fot. Waldemar Wylegalski

fot. Waldemar Wylegalski

fot. Waldemar Wylegalski

fot. Waldemar Wylegalski

fot. Waldemar Wylegalski

fot. Waldemar Wylegalski

fot. Waldemar Wylegalski

fot. Waldemar Wylegalski

fot. Waldemar Wylegalski

fot. Waldemar Wylegalski

fot. Waldemar Wylegalski

fot. Waldemar Wylegalski

fot. Waldemar Wylegalski

fot. Waldemar Wylegalski

fot. Waldemar Wylegalski

fot. Waldemar Wylegalski

fot. Waldemar Wylegalski

fot. Waldemar Wylegalski

fot. Waldemar Wylegalski

fot. Waldemar Wylegalski

fot. Waldemar Wylegalski

fot. Waldemar Wylegalski

fot. Waldemar Wylegalski

fot. Waldemar Wylegalski

fot. Waldemar Wylegalski

fot. Waldemar Wylegalski

fot. Waldemar Wylegalski

fot. Waldemar Wylegalski

fot. Waldemar Wylegalski

fot. Waldemar Wylegalski

fot. Waldemar Wylegalski

fot. Waldemar Wylegalski

fot. Waldemar Wylegalski

fot. Waldemar Wylegalski
1 / 35

Dawid Szulczek na mecz z Rakowem, czyli przed pierwszym gwizdkiem dwóch najlepszych zespołów pod kątem punktowania w rundzie rewanżowej, zdecydował się na kilka zmian. Po trzech spotkaniach nieobecności w składzie do bramki wrócił Adrian Lis. W pierwszej jedenastce znaleźli się też dawno nie widziani Konrad Matuszewski (obowiązkowy młodzieżowiec w miejsce Grobelnego) i Michał Kopczyński. Jako wysunięty napastnik za zawieszonego za kartki oraz kontuzjowanego Zrekala grał Frank Castaneda.

Początek meczu był senny. Kibice Rakowa, którzy na sektor gości zaczęli wchodzić w połowie pierwszej części gry, zbyt wiele nie stracili. W początkowym fragmencie Warta próbowała przesuwać się pod pole karne rywali i czasami to wychodziło. Jednak im dalej w las, tym goście przeważali i raz po raz szukali podań piłki za obronę warciarzy.

Czytaj też: Legia AMP Futbol z pierwszym zwycięstwem w turnieju PZU Amp Futbol Ekstraklasy. Warta Poznań tylko z jedną wygraną na inaugurację sezonu

W postawie obu drużyn dominowała duża niedokładność. Zarówno Raków jak i Warta nie były w stanie ustabilizować gry i wykonać kilku dokładnych podań.

Niestety dla Zielonych w 26. minucie goście wyszli na prowadzenie. Po rzucie rożnym, do którego przez błąd techniczny dopuściła Warta, Raków zdobył bramkę, a jej autorem był… Robert Ivanov. Piłka przeleciała właściwie całe pole bramkowe, odbiła się od Fina i nieco pechowo trafiła do siatki.

Niefortunna interwencja Ivanova i @Rakow1921 prowadzi z @WartaPoznan[unicode_pictographs]%F0%9F%91%80[/unicode_pictographs] #WARRCZ [unicode_pictographs]%F0%9F%96%A5[/unicode_pictographs]https://t.co/n0DIpNbmTl pic.twitter.com/XePrTdqPpK— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) April 2, 2022

Warta Poznań w pierwszej połowie była bezzębna. Raków po strzelonym golu dominował na boisku w Grodzisku i nie pozwolił Zielonym podejść pod swoją bramkę. Widoczna była absencja Adama Zrelaka, bo brakowało przytrzymania piłki na połowie rywala. Na pozycji wysuniętego problemy miał Kolumbijczyk Castaneda, bo miał on sporo problemów w rywalizacji z Petraskiem czy Tudorem.

Wynik 1:0 do przerwy można było uznać, że jest sprawiedliwym rezultatem. Choć Raków nie stworzył wielu dogodnych sytuacji do zdobycia bramki, to był zespołem dominującym w tym spotkaniu.

Czytaj też: Dawid Szulczek na dłużej w Warcie Poznań. Szkoleniowiec podpisał nowy kontrakt

Po zmianie stron Warta wyszła nieco odmieniona. Od razu zepchnęła Raków pod własne pole karne. Dobry strzał oddał Miguel Luis, ale ostatecznie nic wielkiego z tego nie wyszło. Druga połowa meczu wydawała się być bardziej intensywna, ale wciąż brakowało wielkiego zagrożenia pod obiema bramkami.

Raków Częstochowa częściej utrzymywał się przy piłce, ale niewiele z tego wynikało. Dopiero na 15 minut przed końcem na trzy zmiany zdecydował się trener Szulczek, bo po aktywnym początku warciarzy nie było już śladu.

Zobacz zdjęcia z meczu:
[przycisk_galeria]

Za to tuż po wprowadzeniu trzech zmian dał o sobie znać Adrian Lis. W 75. minucie Ivi Lopez zdecydował się na uderzenie z rzutu wolnego. Piłka skozłowała jeszcze przed Lisem i wpadła do bramki. Bramkarz Warty miał trochę pecha, ale ostatecznie Lis powinien zachować się przy tej sytuacji nieco lepiej.

Więcej ciekawych sytuacji w tym meczu już nie obserwowaliśmy. Warta nie była w stanie strzelić gola kontaktowego. Zieloni zanotowali tej wiosny drugą porażkę.