Taras Romanczuk prywatnie. Urodził się i dorastał na Ukrainie, gra dla Polski, a Białystok to jego dom
Taras Romanczuk ku powszechnemu zaskoczeniu został po latach ponownie zaproszony do reprezentacji Polski, by walczyć o awans na Euro 2024 przez baraże. To niejedyny piłkarz urodzony poza Polską, jak zresztą Nicola Zalewski czy Matty Cash, ale jedyny podchodzący z Ukrainy. Oto czego możecie nie wiedzieć o środkowym pomocniku Jagiellonii Białystok.
Taras Romanczuk: chodzi do cerkwi, trenował go Papszun
Polska jest dla Romanczuka drugą ojczyzną. Przybył do nas i został na stałe na początku 2012 roku, kiedy podpisał kontrakt z wówczas trzecioligową Legionovią Legionowo. Miał niespełna 21 lat. Trenował go Marek Papszun - dziś najgorętsze nazwisko na rynku (obok Macieja Skorży), wtedy autor awansu do 2 ligi.
Dziś Romanczuk jest jednym z najstarszych zawodników w reprezentacji Polski. To lider środka pola Jagiellonii Białystok, z którą jeszcze wprawdzie nie sięgnął po żadne trofeum, ale liczy się w walce o mistrzostwo; drużyna w marcu wróciła na szczyt tabeli PKO Ekstraklasy.
Romanczuk urodził się w Kowlu, godzinę drogi od polsko-ukraińskiej granicy. Tam też obchodził ostatnie święta, bo jego najbliżsi - w tym rodzice - mimo wojny zostali na Ukrainie. Tak jak my celebrował w grudniu, ale w obrządku prawosławnym; chodzi bowiem do cerkwi, których w Białymstoku jest aż jedenaście.
- Ja osobiście dziękuję za wszystko Bogu. Staram się pomodlić i przed meczem, i po meczu. Czuję to, wiem, że mnie wspiera. Bez Niego trudno byłoby cokolwiek osiągnąć w moim życiu - podkreślił Taras (cytat za cerkiew.pl)
Taras Romanczuk i jego żona Kateryna
[przycisk_galeria]
W 2017 roku Taras poślubił Katerynę, którą poznał w Lublinie. Wzięli ślub cerkiewny. W 2021 urodził się ich syn. Oboje raczej stronią od mediów społecznościowych.
Na Ukrainie żyją nie tylko bliscy z rodziny Romanczuków, ale także ich znajomi. Taras regularnie przygotowuje dla nich paczki. Sam natomiast nauczył się w Białymstoku posługiwać bronią.
Taras Romanczuk o sobie: Czuję się Polakiem i Ukraińcem
W tym roku minęło sześć lat odkąd Romanczuk otrzymał polskie obywatelstwo i zadebiutował w reprezentacji. Zagrał u Adama Nawałki przez godzinę w towarzyskim spotkaniu z Koreą Południową (3:2) na Stadionie Śląskim w Chorzowie. Na Mundial do Rosji jednak nie poleciał.
- Czuję się Polakiem i Ukraińcem. Moja babcia pochodzi spod Włodawy. Podczas wojny jej rodzina została przesiedlona na tereny Ukrainy i w dokumentach wpisano jej, że jest Ukrainką. Ja wychowywałem się w Ukrainie. Z rodzicami rozmawiamy po ukraińsku, ale naszego syna uczymy polskiego. Nawet ostatnio, u rodziców, mówiłem: wracamy do domu, do Białegostoku - tłumaczy w wywiadzie dla WP Sportowe Fakty.