Smuda nie poznał się na talencie Lewandowskiego? Trener zapewnia, że był to blef. "Inaczej cena skoczyłaby dziesięciokrotnie"
Robert Lewandowski pierwsze kroki w polskiej ekstraklasie stawiał u trenera Franciszka Smudy w Lechu Poznań, do którego trafił z podwarszawskiego Znicza Pruszków. W mediach raz po raz pojawia się jednak historia, że były selekcjoner reprezentacji Polski nie poznał się na talencie "Lewego" i po meczu, w którym go obserwował, miał powiedzieć, że ten zawodnik to "drewno" i domagać się zwrotu pieniędzy za paliwo.
fot. Mikołaj Suchan, Grzegorz Jakubowski
Franciszek Smuda zapewnia jednak, że doskonale zdawał sobie sprawę ze skali talentu Roberta Lewandowskiego, a wszelkie niepewności, które mógł na jego temat wypowiedzieć, były jedynie blefem.
- Pojechałem na spotkanie Znicza Pruszków razem z trenerem Małowiejskim. Po 30-40 minutach wiedziałem, że to jest chyba to. Gdy wyszliśmy ze stadionu, dziennikarze pytali: "Trenerze, kogo pan oglądał? Czy się panu podobał?". Co miałem powiedzieć? Że ten mi się podobał? I cena od razu skoczyłaby dziesięciokrotnie do góry? Powiedziałem więc, że nic nie widziałem. Wyszliśmy ze stadionu, zadzwoniłem do dyrektora sportowego Lecha, pana Pogorzelczyka, i powiedziałem, żeby dogadał się ze Zniczem, bo tego zawodnika bierzemy - wyjaśnił Smuda.