Paweł Skrzypek: W Szwecji szkolenie młodzieży stoi na niższym poziomie niż w Polsce
W 1997 roku zasłynął świetnym występem w reprezentacji Polski w eliminacjach mistrzostw świata z Włochami (0:0) w Chorzowie, kiedy wyłączył słynnego Gianfranco Zolę. Paweł Skrzypek może się też pochwalić asystą w wyjazdowej konfrontacji z Brazylią w Goianii. „Rywalizowałem z Romario, Ronaldo, a parę lat wcześniej występowałem w ówczesnej solidnej trzeciej lidze, która była dla mnie wspaniałą szkołą futbolu” – mówi Skrzypek, przebywający od dłuższego czasu w Szwecji, trener Polonia Falcons FF.
Gość z takim CV w Polsce musiał szukać swojego piłkarskiego szczęścia w Szwecji?
Paweł Skrzypek: Niekiedy tak bywa, że wszystko w życiu dzieje się zbyt szybko. Myślałem, że po połączeniu Amiki z Lechem zostanę w Poznaniu, sam Franciszek Smuda powiedział, że na mnie liczy i udałem się na urlop. Podczas wypoczynku dowiedziałem się, że mogę grać, ale w rezerwach Lecha, bo trener znalazł kogoś innego na moje miejsce. Było już za późno by znaleźć coś ciekawego, więc rozwiązałem kontrakt z poznańskim klubem. Nie dogadałem się z Podbeskidziem Bielsko-Biała i los rzucił mnie do Floty Świnoujście, gdzie byłem grającym szkoleniowcem. Jeśli chodzi o trenerkę brakowało mi pomysłu na siebie, może też cierpliwości. Na pewno rozczarowało mnie też rozstanie z Pogonią Szczecin, a odbudowywaliśmy jej pozycję walcząc w niższych ligach. Dobrze mi się pracowało w roli asystenta trenerów, ale nie spasowałem Piotrowi Mandryszowi, z którym wcześniej grałem w Rakowie Częstochowa, i to zaraz po awansie do trzeciej ligi. Po Pogoni była Drawa Drawsko Pomorskie, Victoria Przecław, pojawiło się zniechęcenie i… zadzwonił brat ze Szwecji z ofertą nie dotyczącą piłki nożnej. Miałem swoje problemy, poświęciłem się biznesowi, ale szybko znów byłem przy piłeczce. W tamtejszej czwartej lidze radziłem sobie na stoperku. Doceniali mnie kibice, nie obyło się bez wzruszających historii – gdy opuszczałem Enebygergs IF trójka starszych kibiców przekazała mi list z podziękowaniami i dres ich klubu. Jako szkoleniowiec zrobiłem awans z Olimpią Sztokholm, a obecnie prowadzę Polonię Falcons FF z ósmego poziomu rozgrywkowego.
Przydają się doświadczenia z Polski z niższych lig?
Oczywiście. Polonia Falcons FF to amatorski klub, który jest utrzymywany przez grupę sponsorów. Zawodnicy pracują po osiem godzin dziennie, czasami dłużej i przyjeżdżają na treningi po dwudziestej. Każdy piłkarz płaci składki. By się rozwijać potrzebujemy większego wsparcia, choćby z PZPN, Ambasady, Konsulatu, kolejnych sponsorów. Mamy w zespole też kilku chłopaków, którzy poradziliby sobie wyżej i chcielibyśmy ich wypromować.
[instagram]https://www.instagram.com/p/Cpnc1s8IiXK/?utm_source=ig_web_copy_link&igsh=MzRlODBiNWFlZA==[/instagram]
Reprezentacja Szwecji osiąga gorsze wyniki niż Polska. Coś nie tak jest z poziomem szkolenia w tym kraju?
Jest niższy niż u nas. Świat poszedł do przodu, Szwedzi opierają się na programach sprzed dwudziestu lat. Oni indywidualnie są mocni, ale można mieć dużo zastrzeżeń odnośnie kwestii taktycznych i organizacji gry. Reprezentacja Szwecji zawodzi, kluby w europejskich pucharach też.
Jak przyjęto niedawną towarzyską wygraną „Trzech Koron” z Estonią?
Szwedzi grali w krajowym składzie, Estończycy też, choć oni byli w składzie zbliżonym do optymalnego. Tymczasowy selekcjoner Szwecji był zadowolony z postawy młodych zawodników, a do tego sparingu podchodzono z dystansem. Nie wyobrażam sobie, by Polska potknęła się z Estonią w barażu o Euro 2024. Nie dociera do mnie, że tak zawaliliśmy eliminacje mając słabą grupę.
Nie tęsknisz za Polską?
Ostatnio częściej pojawiam się w Polsce, nie wykluczam, że wkrótce do ojczyzny zawita mój syn Mikołaj. Ma 15 lat, wspaniałe warunki – 194 centymetry wzrostu, trenuje w VBK Vallentuna i mi nawet trochę przypomina słynnego Kennetha Anderssona. Mikołaj uczęszcza do szkółki techniki Kamila Kassiana, który wziął go pod swoje skrzydła. Brat jest trenerem CKS Czeladź i może to będzie odpowiedni kierunek dla syna. Cały czas zachęcam go do wzmożonej pracy, bo uważam, że ma spory potencjał.
W Szwecji dużo ludzi wie, że o tym, że byłeś bohaterem meczu z Włochami w 1997 roku?
Nawet kiedyś mi przypomnieli, że grałem przeciw Szwedom, towarzysko na Rasundzie, padł remis 2:2. Z Włochami wykonałem swoje zadanie ograniczając Zolę, nie wygraliśmy jednak z ówczesnymi wicemistrzami świata, trzeba było się zadowolić wynikiem 0:0. Nie awansowaliśmy do mundialu, a udziału w wielkich turniejach zazdroszczę kolegom, którzy tego doświadczyli. Osobiście lepiej niż potyczkę z Włochami wspominam wyprawę do Brazylii. Mistrzowie globu pokonali nas 4:2, ale po wejściu na boisko zaliczyłem asystę, wywalczyłem karny i dostałem siatkę od Ronaldo. Gra przeciw niemu czy Romario była dla mnie niesamowitym przeżyciem. Chłopak z Makowa Podhalańskiego, wychowanek Płomienia Jerzmanowice, który wybił się w CKS Czeladź mogłem się mierzyć z największymi gwiazdami futbolu. Gdy zaczynałem kopać piłkę nie śniłem nawet o ekstraklasie, a tu się pograło w Rakowie Częstochowa, Legii Warszawa, Pogoni Szczecin, Amice Wronki. Nie wypada mi narzekać.
[instagram]https://www.instagram.com/p/CqiORLAI8Un/?utm_source=ig_web_copy_link&igsh=MzRlODBiNWFlZA==[/instagram]
Trudniej trafić do ekstraklasy w roli trenera?
Nigdy ne wolno rezygnować. Na razie cieszę się z pracy w Polonii Falcons FF, a przyszłość może przynieść dużo zaskakujących rozwiązań. Może kiedyś będzie mi dane zostać trenerem chrześniaka, Łukasza, lub syna Mikołaja. Nie raz przekonałem się, że w piłce nożnej niczego nie można wykluczać.
Mówią o Pawle Skrzypku
Bartłomiej Wiśniewski, członek zarządu Polonia Falcons FF: – Pawła darzę wielką sympatią, nie tylko dlatego, że jestem kibicem Legii, gdzie grał naprawdę bardzo dobrze. Cieszymy się, że ktoś taki – medialny, otwarty i znakomity fachowiec jest w naszym klubie i pomaga go rozwijać także biznesowo. Dobrze, że Paweł wyszedł z ukrycia medialnego, korzysta nasza Polonia, korzysta on. Młodzi zawodnicy mogą czerpać tylko korzyści, bo ich wzorcem jest reprezentant kraju.
Wojciech Skrzypek, brat i trener CKS Czeladź: – Jako piłkarz się spełnił, bo zagrał w najlepszych polskich klubach, w reprezentacji i w meczu z Włochami nakrył czapką słynnego Zolę. Paweł jest Ambasadorem CKS Czeladź, dużo pomaga klubowi, w którym się wychował. Ma smykałkę do pracy szkoleniowej, świetnie sprawdza się w Szwecji i spokojnie dałby sobie radę na znacznie wyższym poziomie